Rozmowa z SZIMONEM PERESEM, wicepremierem i ministrem spraw zagranicznych Izraela
Arafat winien użyć wszelkich wpływów, by powstrzymać przemoc i terror
"Wprost": Czy w morzu krwi możliwy jest dialog między Izraelczykami i Palestyńczykami?
Szimon Peres: Gdy nasze wojska opuszczą Zachodni Brzeg, a prędzej czy później to uczynią, powstanie nowa jakościowo sytuacja. Sądzę, że wtedy będziemy mogli powrócić do stołu rokowań.
- Jaser Arafat pozostaje dla pana reprezentantem Palestyńczyków. Premier Ariel Szaron nie chce jednak z nim pertraktować.
- Nie tylko ja, ale i premier Szaron uważa, że Jaser Arafat pozostaje liderem swojego narodu. Jeśli Arafat zmieni kierunek polityki, będziemy z nim rozmawiać. To problem nie natury personalnej, lecz politycznej. Pierwszym posunięciem Arafata winno być użycie wszelkich wpływów, by powstrzymać przemoc i terror. Trzeba pamiętać, że nadal ma on pod swoją komendą 30 tys. policjantów. Może bardzo wiele.
- Dlaczego nie powiódł się proces pokojowy z udziałem Palestyńczyków, zapoczątkowany przez pana i premiera Icchaka Rabina?
- Jesteśmy rozczarowani, trudno nam wytłumaczyć, co się stało. Nie umiem sobie na to pytanie odpowiedzieć.
- Jakie szanse upatruje pan w mediacji Amerykanów? Ta ostatnia, z udziałem Colina Powella, zakończyła się fiaskiem.
- Był to dobry początek. Misja została obecnie przerwana, ale sądzę, że będzie kontynuowana. Krytycy zawsze zaś dojdą do głosu.
- Dla Palestyńczyków najważniejszą i najbardziej irytującą ich kwestią jest obecność osadników żydowskich na terenach Autonomii Palestyńskiej.
- Kwestia osadnictwa zostanie rozstrzygnięta, gdy zaczniemy rozmawiać o przyszłości.
- Co pan sądzi o polskiej propozycji, by przyszłą konferencję pokojową na temat Bliskiego Wschodu zwołać w Warszawie? Arafat przychylnie odniósł się do tej idei.
- To interesujący pomysł, wymagający przemyślenia. Polska walczyła o niezależność i czekała do momentu, aż jej sąsiedzi się zmienią, aż zmieni się układ geopolityczny. Wasza historia może nas wszystkich na Bliskim Wschodzie wiele nauczyć.
- Jakie będą stosunki izrael-sko-palestyńskie za rok?
- Mam nadzieję, że przyszłość to nadzieja. Nadzieja na wprowadzenie naszego regionu w XXI wiek bez przekleństwa nienawiści. Pragnąłbym osiągnąć pokój z sąsiadami. Wytworzyła się potężna bariera psychologiczna, ale można ją pokonać.
"Wprost": Czy w morzu krwi możliwy jest dialog między Izraelczykami i Palestyńczykami?
Szimon Peres: Gdy nasze wojska opuszczą Zachodni Brzeg, a prędzej czy później to uczynią, powstanie nowa jakościowo sytuacja. Sądzę, że wtedy będziemy mogli powrócić do stołu rokowań.
- Jaser Arafat pozostaje dla pana reprezentantem Palestyńczyków. Premier Ariel Szaron nie chce jednak z nim pertraktować.
- Nie tylko ja, ale i premier Szaron uważa, że Jaser Arafat pozostaje liderem swojego narodu. Jeśli Arafat zmieni kierunek polityki, będziemy z nim rozmawiać. To problem nie natury personalnej, lecz politycznej. Pierwszym posunięciem Arafata winno być użycie wszelkich wpływów, by powstrzymać przemoc i terror. Trzeba pamiętać, że nadal ma on pod swoją komendą 30 tys. policjantów. Może bardzo wiele.
- Dlaczego nie powiódł się proces pokojowy z udziałem Palestyńczyków, zapoczątkowany przez pana i premiera Icchaka Rabina?
- Jesteśmy rozczarowani, trudno nam wytłumaczyć, co się stało. Nie umiem sobie na to pytanie odpowiedzieć.
- Jakie szanse upatruje pan w mediacji Amerykanów? Ta ostatnia, z udziałem Colina Powella, zakończyła się fiaskiem.
- Był to dobry początek. Misja została obecnie przerwana, ale sądzę, że będzie kontynuowana. Krytycy zawsze zaś dojdą do głosu.
- Dla Palestyńczyków najważniejszą i najbardziej irytującą ich kwestią jest obecność osadników żydowskich na terenach Autonomii Palestyńskiej.
- Kwestia osadnictwa zostanie rozstrzygnięta, gdy zaczniemy rozmawiać o przyszłości.
- Co pan sądzi o polskiej propozycji, by przyszłą konferencję pokojową na temat Bliskiego Wschodu zwołać w Warszawie? Arafat przychylnie odniósł się do tej idei.
- To interesujący pomysł, wymagający przemyślenia. Polska walczyła o niezależność i czekała do momentu, aż jej sąsiedzi się zmienią, aż zmieni się układ geopolityczny. Wasza historia może nas wszystkich na Bliskim Wschodzie wiele nauczyć.
- Jakie będą stosunki izrael-sko-palestyńskie za rok?
- Mam nadzieję, że przyszłość to nadzieja. Nadzieja na wprowadzenie naszego regionu w XXI wiek bez przekleństwa nienawiści. Pragnąłbym osiągnąć pokój z sąsiadami. Wytworzyła się potężna bariera psychologiczna, ale można ją pokonać.
Szimon Peres to człowiek-instytucja w polityce izraelskiej i na arenie międzynarodowej. Dwukrotnie był premierem, a obecnie jest ministrem spraw zagranicznych Izraela. W 1994 r. otrzymał Pokojową Nagrodę Nobla. Jest jednym z architektów palestyńsko-izraelskiego porozumienia pokojowego z Oslo (1993 r.). |
Więcej możesz przeczytać w 17/2002 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.