Miałem silne postanowienie, by nie pisać o naszym ministrze kultury, bo od momentu ukazania się wywiadu w "Rzeczpospolitej" wiedziałem, że głos w tej sprawie zabiorą wszyscy, którzy mają cokolwiek do powiedzenia na temat teatru i kultury
Wiedziałem, bo w dniu, w którym pojawił się wywiad z ministrem Celińskim, byłem przypadkowo w ZASP i poczułem się przez chwilę, jakbym trafił do tajnej drukarni 15 grudnia 1981 r. Odbitki na ksero rozchodziły się równie szybko i sprawnie jak pierwsze biuletyny klepane z patriotycznym uniesieniem na starych powielaczach.
Pomysł na teatry lekturowe przy dworcach tak mnie podbudował i zainspirował, że mojemu przyjacielowi, który prowadzi teatr niedaleko stacji PKP, kupiłem na najbliższe imieniny semafor na baterie, czapkę dróżnika i chorągiewkę, by miał czym salutować uczniom przybywającym pociągami na przedstawienia. A ponieważ sporo jeżdżę po kraju i widzę, jak z powodu zubożenia społeczeństwa pustoszeją perony, pomysł z teatrami lekturowymi posunąłbym jeszcze dalej. Aktorzy powinni grać na dworcach, robiąc antrakty w czasie przejazdu pociągu przez stację. A pierwszym przedstawieniem uwieczniającym to przedsięwzięcie powinna być adaptacja książki "Timur i jego drużyna".
Nie chciałem pisać o panu ministrze i dlatego, że ma on zwyczaj odpowiadania pytaniem na pytanie. "Dlaczego, panie ministrze, szefowie radia i telewizji są z mianowania partyjnego, a nie z konkursów?" - zapytał redaktor "Sygnałów dnia". "A dlaczego dyrektorzy stacji prywatnych nie są z konkursów?!" - odpowiedział natychmiast na zadane pytanie pan minister. Irytuje mnie taki sposób prowadzenia rozmowy, ponieważ nic z niej nie wynika, a może dojść i do tego, że po następnym pytaniu usłyszymy: "A u was biją Murzynów!".
Nie wytrzymałem jednak, bo właśnie w "Sygnałach dnia" kilka tygodni temu pan minister powiedział, że "jak dobrze pójdzie, to za półtorej roku coś tam się załatwi". Panie ministrze! Za półtorej godziny - tak! Za półtorej roku - nigdy!!! Nigdy! I po moim trupie!!! Do niedawna miał pan na budynku napisane Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego. A język polski jest naszym największym dziedzictwem. I to poprawny język polski, w którym coś się stanie za półtora roku!
"Za półtorej roku" będzie pan mógł sobie mówić, kiedy zostanie pan ministrem kultury w rządzie Andrzeja Leppera, najdalej za trzy lata. Ale to mnie nie będzie już obchodzić, bo wcześniej zostanę emigrantem.
Pomysł na teatry lekturowe przy dworcach tak mnie podbudował i zainspirował, że mojemu przyjacielowi, który prowadzi teatr niedaleko stacji PKP, kupiłem na najbliższe imieniny semafor na baterie, czapkę dróżnika i chorągiewkę, by miał czym salutować uczniom przybywającym pociągami na przedstawienia. A ponieważ sporo jeżdżę po kraju i widzę, jak z powodu zubożenia społeczeństwa pustoszeją perony, pomysł z teatrami lekturowymi posunąłbym jeszcze dalej. Aktorzy powinni grać na dworcach, robiąc antrakty w czasie przejazdu pociągu przez stację. A pierwszym przedstawieniem uwieczniającym to przedsięwzięcie powinna być adaptacja książki "Timur i jego drużyna".
Nie chciałem pisać o panu ministrze i dlatego, że ma on zwyczaj odpowiadania pytaniem na pytanie. "Dlaczego, panie ministrze, szefowie radia i telewizji są z mianowania partyjnego, a nie z konkursów?" - zapytał redaktor "Sygnałów dnia". "A dlaczego dyrektorzy stacji prywatnych nie są z konkursów?!" - odpowiedział natychmiast na zadane pytanie pan minister. Irytuje mnie taki sposób prowadzenia rozmowy, ponieważ nic z niej nie wynika, a może dojść i do tego, że po następnym pytaniu usłyszymy: "A u was biją Murzynów!".
Nie wytrzymałem jednak, bo właśnie w "Sygnałach dnia" kilka tygodni temu pan minister powiedział, że "jak dobrze pójdzie, to za półtorej roku coś tam się załatwi". Panie ministrze! Za półtorej godziny - tak! Za półtorej roku - nigdy!!! Nigdy! I po moim trupie!!! Do niedawna miał pan na budynku napisane Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego. A język polski jest naszym największym dziedzictwem. I to poprawny język polski, w którym coś się stanie za półtora roku!
"Za półtorej roku" będzie pan mógł sobie mówić, kiedy zostanie pan ministrem kultury w rządzie Andrzeja Leppera, najdalej za trzy lata. Ale to mnie nie będzie już obchodzić, bo wcześniej zostanę emigrantem.
Więcej możesz przeczytać w 18/2002 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.