Wyjeżdżają tydzień przed bitwą
Czy Krzyżacy wygrają bitwę pod Grunwaldem?
Terenowe dżipy, załadowane kuframi i orężem, powoli suną bocznymi drogami. Niektóre ciągną za sobą ciężkie działa. To wojska krzyżackie zmierzają w stronę pól grunwaldzkich. Współcześni Krzyżacy są zdyscyplinowani i lepiej uzbrojeni od tych z XV wieku. Najprawdopodobniej zależy im na tym, by zmienić bieg historii.
Prawdziwy strach budzą wikingowie. Dlatego w historycznych inscenizacjach przeciw wikingom wystawia się z reguły równie bitne... wojska polskie; z kolei amerykańscy secesjoniści potykają się najczęściej z Francuzami. W rzeczywistości nikomu nic nie grozi. Potłuczonych wojaków opatruje pielęgniarka, a zwycięzcy zapraszają pokonanych na piwo i kiełbaski. Co roku w kilkunastu krajach w kilkudziesięciu bitwach walczy kilkadziesiąt tysięcy ludzi.
Jak prawidłowo umierać
- Pod Grunwaldem zawsze najwięcej jest Krzyżaków. Nic dziwnego. Łatwo zarzucić na siebie prześcieradło z wymalowanym czarną farbą krzyżem - narzeka jeden z uczestników zeszłorocznej bitwy.
- Prawdziwy rycerz nie idzie na taką łatwiznę - dodaje. Wojownik powinien mieć na sobie kirys, składający się z napierśnika i naplecznika. Na nogach - trzewiki, nagolenniki i nakolanniki. Jego głowę powinien chronić hełm. Bardzo ważne są opancerzone rękawice, by nie stracić palców. W uzbrojeniu nie może zabraknąć mieczy długich i krótkich, przydadzą się także topory, kopie i kusze.
Większy problem mają żołnierze z epoki napoleońskiej. Skompletowanie munduru wymaga sporych starań i kilku tysięcy złotych. Bardzo trudno jest znaleźć karmazynowe i żółte sukno, wszelkie ozdoby metalowe robione są na zamówienie. Wikingowie z kolei własnoręcznie zbierają len, dbając o odpowiednie odwzorowanie struktury materiału. Białogłowy, towarzyszące wikingom podczas potyczek, zakładają prawdziwe pasy cnoty. Włoska firma Gubbio co roku sprzedaje ich około tysiąca.
Rycerz najpierw zostaje giermkiem. Pomaga swemu opiekunowi i wytrwale ćwiczy. Doświadczeni rycerze znają zasady bitwy, początkujący posługują się specjalnym poradnikiem. I tak, jeśli zostałeś śmiertelnie ugodzony, krzyknij "umarłem!" i padnij na ziemię. W ten sposób informujesz wroga, że jego cios był skuteczny. Jeśli więc już "nie żyjesz", dla bezpieczeństwa zwiń się na ziemi w pozycji embrionalnej i przykryj tarczą. "Prawidłowe" umieranie to podstawowa umiejętność każdego rycerza.
Déjà nouveau
Inscenizacje bitew amerykańskiej wojny secesyjnej gromadzą co roku w Pensylwanii pod Gettysburgiem ponad pięć tysięcy uczestników. W Wielkiej Brytanii wzgórza Kirby Hall są miejscem największej na świecie imprezy, w której obok wojowników celtyckich potykają się entuzjaści II wojny światowej. Tradycje swych dawnych czynów zbrojnych kultywują Rosjanie w bitwie pod Borodino. Czterdzieści tysięcy ludzi (do boju stają również kobiety) z czterystu organizacji zakłada w weekendy mundury historycznych armii i przemierza tysiące kilometrów, by wziąć udział w inscenizacji wielkiej bitwy. A po bitwie żołnierze jedzą z kociołków groch, myją się w strumieniach i idą spać do namiotów. W 1972 r. w Wielkiej Brytanii powstało stowarzyszenie próbujące wskrzesić Legiony Rzymskie - Ermine Street Guard. Dziś jest to najpopularniejszy tego typu ruch w Europie. Co ciekawe, IX Legion Rzymski "działa" nawet w Stanach Zjednoczonych. Na północy Europy najpopularniejsi są wikingowie; ich wielbiciele odtwarzają bitwy rozgrywane od IX do XI wieku. XX wiek reprezentowany jest przez wiernie oddające przebieg walk, ale czasem kontrowersyjne stowarzyszenia inscenizujące wydarzenia I i II wojny światowej.
W Polsce mamy na razie około trzech tysięcy rycerzy. - Połowa z nich biega z szabelką jedynie po to, by komuś solidnie przyłożyć. Nie mają pojęcia o historii i zasadach walki - krytykuje jeden ze współczesnych ułanów. "Historycznych" żołnierzy jest w Polsce zaledwie kilkudziesięciu. Nadzieje pokłada się w wojsku Księstwa Warszawskiego, choć stowarzyszenie kultywujące tradycje tego oręża skupia na razie zaledwie czterdziestu żołnierzy. W Warszawie i Sobótce stacjonuje 2. Pułk Piechoty - ulubiony pułk księcia Józefa. Legioniści narzekają, że w Polsce na posiadanie jakiejkolwiek broni potrzebne jest zezwolenie. Urzędnicy sądzą, że pistolet skałkowy mógłby posłużyć do napadu na bank, więc legioniści korzystają z broni białej.
O co w tym chodzi
Uczestnicy historycznych inscenizacji chwalą klimat żołnierskiego braterstwa i przyjemność płynącą ze spotkania tysięcy ludzi o podobnych zainteresowaniach. Wspólna zabawa pozwala przezwyciężyć dawne antagonizmy. W Stanach Zjednoczonych organizowane są potyczki pierwszych oddziałów czarnych żołnierzy z białymi. Historia na żywo to hobby, ucieczka od codziennych zmartwień, ale i forma edukacji. Adam Smith, wykładowca historii na uniwersytecie w Londynie, ma na ten temat inne zdanie: "Ci, którzy co weekend przebierają się w rycerzy, tworzą jedynie wizję historii.
Z prawdziwą historią ma to niewiele wspólnego. Najgroźniejsze jest jednak to, że niektóre wydarzenia zostają wyjęte z politycznego i kulturalnego kontekstu".
W ubiegłym roku Krzyżacy znów zostali pobici. Urlich von Jungingen narzeka, że jego śmierć była "niesprawiedliwie przewidziana w scenariuszu". - Czas to zmienić - mówi. Może w tym roku?
Terenowe dżipy, załadowane kuframi i orężem, powoli suną bocznymi drogami. Niektóre ciągną za sobą ciężkie działa. To wojska krzyżackie zmierzają w stronę pól grunwaldzkich. Współcześni Krzyżacy są zdyscyplinowani i lepiej uzbrojeni od tych z XV wieku. Najprawdopodobniej zależy im na tym, by zmienić bieg historii.
Prawdziwy strach budzą wikingowie. Dlatego w historycznych inscenizacjach przeciw wikingom wystawia się z reguły równie bitne... wojska polskie; z kolei amerykańscy secesjoniści potykają się najczęściej z Francuzami. W rzeczywistości nikomu nic nie grozi. Potłuczonych wojaków opatruje pielęgniarka, a zwycięzcy zapraszają pokonanych na piwo i kiełbaski. Co roku w kilkunastu krajach w kilkudziesięciu bitwach walczy kilkadziesiąt tysięcy ludzi.
Jak prawidłowo umierać
- Pod Grunwaldem zawsze najwięcej jest Krzyżaków. Nic dziwnego. Łatwo zarzucić na siebie prześcieradło z wymalowanym czarną farbą krzyżem - narzeka jeden z uczestników zeszłorocznej bitwy.
- Prawdziwy rycerz nie idzie na taką łatwiznę - dodaje. Wojownik powinien mieć na sobie kirys, składający się z napierśnika i naplecznika. Na nogach - trzewiki, nagolenniki i nakolanniki. Jego głowę powinien chronić hełm. Bardzo ważne są opancerzone rękawice, by nie stracić palców. W uzbrojeniu nie może zabraknąć mieczy długich i krótkich, przydadzą się także topory, kopie i kusze.
Większy problem mają żołnierze z epoki napoleońskiej. Skompletowanie munduru wymaga sporych starań i kilku tysięcy złotych. Bardzo trudno jest znaleźć karmazynowe i żółte sukno, wszelkie ozdoby metalowe robione są na zamówienie. Wikingowie z kolei własnoręcznie zbierają len, dbając o odpowiednie odwzorowanie struktury materiału. Białogłowy, towarzyszące wikingom podczas potyczek, zakładają prawdziwe pasy cnoty. Włoska firma Gubbio co roku sprzedaje ich około tysiąca.
Rycerz najpierw zostaje giermkiem. Pomaga swemu opiekunowi i wytrwale ćwiczy. Doświadczeni rycerze znają zasady bitwy, początkujący posługują się specjalnym poradnikiem. I tak, jeśli zostałeś śmiertelnie ugodzony, krzyknij "umarłem!" i padnij na ziemię. W ten sposób informujesz wroga, że jego cios był skuteczny. Jeśli więc już "nie żyjesz", dla bezpieczeństwa zwiń się na ziemi w pozycji embrionalnej i przykryj tarczą. "Prawidłowe" umieranie to podstawowa umiejętność każdego rycerza.
Déjà nouveau
Inscenizacje bitew amerykańskiej wojny secesyjnej gromadzą co roku w Pensylwanii pod Gettysburgiem ponad pięć tysięcy uczestników. W Wielkiej Brytanii wzgórza Kirby Hall są miejscem największej na świecie imprezy, w której obok wojowników celtyckich potykają się entuzjaści II wojny światowej. Tradycje swych dawnych czynów zbrojnych kultywują Rosjanie w bitwie pod Borodino. Czterdzieści tysięcy ludzi (do boju stają również kobiety) z czterystu organizacji zakłada w weekendy mundury historycznych armii i przemierza tysiące kilometrów, by wziąć udział w inscenizacji wielkiej bitwy. A po bitwie żołnierze jedzą z kociołków groch, myją się w strumieniach i idą spać do namiotów. W 1972 r. w Wielkiej Brytanii powstało stowarzyszenie próbujące wskrzesić Legiony Rzymskie - Ermine Street Guard. Dziś jest to najpopularniejszy tego typu ruch w Europie. Co ciekawe, IX Legion Rzymski "działa" nawet w Stanach Zjednoczonych. Na północy Europy najpopularniejsi są wikingowie; ich wielbiciele odtwarzają bitwy rozgrywane od IX do XI wieku. XX wiek reprezentowany jest przez wiernie oddające przebieg walk, ale czasem kontrowersyjne stowarzyszenia inscenizujące wydarzenia I i II wojny światowej.
W Polsce mamy na razie około trzech tysięcy rycerzy. - Połowa z nich biega z szabelką jedynie po to, by komuś solidnie przyłożyć. Nie mają pojęcia o historii i zasadach walki - krytykuje jeden ze współczesnych ułanów. "Historycznych" żołnierzy jest w Polsce zaledwie kilkudziesięciu. Nadzieje pokłada się w wojsku Księstwa Warszawskiego, choć stowarzyszenie kultywujące tradycje tego oręża skupia na razie zaledwie czterdziestu żołnierzy. W Warszawie i Sobótce stacjonuje 2. Pułk Piechoty - ulubiony pułk księcia Józefa. Legioniści narzekają, że w Polsce na posiadanie jakiejkolwiek broni potrzebne jest zezwolenie. Urzędnicy sądzą, że pistolet skałkowy mógłby posłużyć do napadu na bank, więc legioniści korzystają z broni białej.
O co w tym chodzi
Uczestnicy historycznych inscenizacji chwalą klimat żołnierskiego braterstwa i przyjemność płynącą ze spotkania tysięcy ludzi o podobnych zainteresowaniach. Wspólna zabawa pozwala przezwyciężyć dawne antagonizmy. W Stanach Zjednoczonych organizowane są potyczki pierwszych oddziałów czarnych żołnierzy z białymi. Historia na żywo to hobby, ucieczka od codziennych zmartwień, ale i forma edukacji. Adam Smith, wykładowca historii na uniwersytecie w Londynie, ma na ten temat inne zdanie: "Ci, którzy co weekend przebierają się w rycerzy, tworzą jedynie wizję historii.
Z prawdziwą historią ma to niewiele wspólnego. Najgroźniejsze jest jednak to, że niektóre wydarzenia zostają wyjęte z politycznego i kulturalnego kontekstu".
W ubiegłym roku Krzyżacy znów zostali pobici. Urlich von Jungingen narzeka, że jego śmierć była "niesprawiedliwie przewidziana w scenariuszu". - Czas to zmienić - mówi. Może w tym roku?
Bitwy sezonu Maj
Czerwiec
Lipiec
Sierpień
|
Więcej możesz przeczytać w 20/2002 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.