Wśród ratujących się na naszej tratwie załóżmy klub inwestorów wyobraźni
Powoli, powoli, tak, że nikt tego jeszcze nie zauważył, polską gospodarką zaczynają kierować prokuratorzy. Prokuratorska droga do dobrobytu jest historycznym wynalazkiem nowej ekipy rządzącej. Dewiza "zamiast inwestora poślij prokuratora" stała się uzupełnieniem powiedzenia z minionych czasów: "grunt to człowiek, paragraf zawsze się znajdzie". Takie to myśli przyszły mi do głowy, gdy prokuratorzy biegają z paragrafami pod pachą, szukając, kogo by tu jeszcze oskarżyć, że w kraju jest źle. Piękny maj w Europie Środkowej, a młodzież polska zdaje matury. To mi przypomina, że maturę zdawałem w Szczecinie w 1949 r. w pruskim gmachu I Męskiego Gimnazjum i Liceum im. Henryka Pobożnego. Obok spał pobitewnym snem wielki port z reumatycznie powykrzywianymi dźwigami, a na Odrze był jeszcze drewniany most kolejowy. W "pobożniaku" czuliśmy się radośnie i swobodnie po latach wojennych trudów, a w 1949 r. prokuratorzy dopiero kończyli przyspieszone kursy brania za twarz społeczeństwa.
Wspominam Szczecin, bo przesunięcie całego terytorium Polski na zachód sprawiło, że staliśmy się mniej wschodnią, a bardziej środkową Europą. To daje i dziś wiele do myślenia - chociaż trudno zdefiniować, co różni środkowego Polaka od Polaka wschodniego. Środkowy z ochotą zmierza do Unii Europejskiej, wschodni zerka ku Eurazji. Tam już wprawdzie niczego nie ma, nawyk jednak pozostał. Środkowy używa komórki, komputera i lata samolotami, wschodni używa drewnianej wygódki dziadka, który ma dobrą pamięć i lata po wódkę.
Bezecne te żarty przyszły mi do głowy w czasie lektury książki prof. Aleksandra Fiuta "Być (albo nie być) środkowym Europejczykiem". Rozważania tego filologa dotyczą naszej literatury (poezji) ostatnich dziesięcioleci, odzwierciedlającej ową trudność, a nawet niemożność zdefiniowania Europy Środkowej (zarówno pod względem geograficznym, jak i kulturowym). Niby bez takich definicji też można żyć, przyznajmy jednak, że milej jest w środkowej niż we wschodniej Europie. Bo jak napisał Czesław Miłosz w swym "Notatniku":
"W Europie Wschodniej zawsze jest źle,
W Europie Wschodniej odbywa się,
W Europie Wschodniej zawsze jest niemile.
Był człowiek i już nie ma człowieka za chwilę."
Zdecydujmy się więc na to, że jesteśmy "państwem środka" między Białorusią i Niemcami. Czy w związku z tym kształtujemy jako społeczeństwo nową samoświadomość narodową? Jaką? Widmo Polski prokuratorskiej to powrót do trwożliwych czasów jedynie słusznej linii partii i rządu wraz z ich organami kontroli obywatelskich wolności. To niszczenie wolnego rynku idei, wartości, inicjatyw indywidualnych i indywidualnych satysfakcji.
Zatem nasza nadzieja w Polsce inwestorów na wolnym rynku pieniędzy, produktów i idei. Ale nie tylko idei ustawodawczych czy technicznych, lecz również humanistycznych. Taki to ze mnie marzyciel. Wśród ratujących się na naszej tratwie załóżmy klub inwestorów wyobraźni. Takie inwestycje są nie opodatkowane. Nie trzeba ich rejestrować ani wpisywać do ksiąg wieczystych. Nie podlegają już - jak to było przed 1989 r. - nadzorowi prokuratorskiemu. Są dostępne dla młodych i starych. Młodzi inwestują w świat ziemski, a starzy w raj.
Wspominam Szczecin, bo przesunięcie całego terytorium Polski na zachód sprawiło, że staliśmy się mniej wschodnią, a bardziej środkową Europą. To daje i dziś wiele do myślenia - chociaż trudno zdefiniować, co różni środkowego Polaka od Polaka wschodniego. Środkowy z ochotą zmierza do Unii Europejskiej, wschodni zerka ku Eurazji. Tam już wprawdzie niczego nie ma, nawyk jednak pozostał. Środkowy używa komórki, komputera i lata samolotami, wschodni używa drewnianej wygódki dziadka, który ma dobrą pamięć i lata po wódkę.
Bezecne te żarty przyszły mi do głowy w czasie lektury książki prof. Aleksandra Fiuta "Być (albo nie być) środkowym Europejczykiem". Rozważania tego filologa dotyczą naszej literatury (poezji) ostatnich dziesięcioleci, odzwierciedlającej ową trudność, a nawet niemożność zdefiniowania Europy Środkowej (zarówno pod względem geograficznym, jak i kulturowym). Niby bez takich definicji też można żyć, przyznajmy jednak, że milej jest w środkowej niż we wschodniej Europie. Bo jak napisał Czesław Miłosz w swym "Notatniku":
"W Europie Wschodniej zawsze jest źle,
W Europie Wschodniej odbywa się,
W Europie Wschodniej zawsze jest niemile.
Był człowiek i już nie ma człowieka za chwilę."
Zdecydujmy się więc na to, że jesteśmy "państwem środka" między Białorusią i Niemcami. Czy w związku z tym kształtujemy jako społeczeństwo nową samoświadomość narodową? Jaką? Widmo Polski prokuratorskiej to powrót do trwożliwych czasów jedynie słusznej linii partii i rządu wraz z ich organami kontroli obywatelskich wolności. To niszczenie wolnego rynku idei, wartości, inicjatyw indywidualnych i indywidualnych satysfakcji.
Zatem nasza nadzieja w Polsce inwestorów na wolnym rynku pieniędzy, produktów i idei. Ale nie tylko idei ustawodawczych czy technicznych, lecz również humanistycznych. Taki to ze mnie marzyciel. Wśród ratujących się na naszej tratwie załóżmy klub inwestorów wyobraźni. Takie inwestycje są nie opodatkowane. Nie trzeba ich rejestrować ani wpisywać do ksiąg wieczystych. Nie podlegają już - jak to było przed 1989 r. - nadzorowi prokuratorskiemu. Są dostępne dla młodych i starych. Młodzi inwestują w świat ziemski, a starzy w raj.
Więcej możesz przeczytać w 21/2002 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.