Istnieje pogląd, że lepiej się uzależnić od jedzenia hamburgerów, picia wódy czy palenia marihuany niż od dostaw gazu z Rosji
Gaz, podobnie jak aferzyści, często się ulatnia. Gaz jak tenis może być ziemny i jak najnowszy zapach Coco Chanel można go wyczuć. Wyczucie gazu to często sprawa życia i śmierci. Wyczucie przydaje się nie tylko w gazownictwie. Brak wyczucia to cecha, która komplikuje życie. Granie na pianinie bez wyczucia klawiszy to jak uprawianie seksu oralnego ze sztuczną szczęką. O osobie, która nie grzeszy wyczuciem, mówi się, że jest nietaktowna. Brak wyczucia gazu to nie to samo co nietakt. Jak twierdzą sejsmolodzy, to po prostu głupota, która - podobnie jak każda wypowiedź Leppera czy próba stworzenia Ziemi - kończy się Wielkim Wybuchem.
W opinii producentów perfum polską politykę cechuje swoisty brak wyczucia gazu. Od lat mieliśmy gaz od Ruskich. Istnieje pogląd, że lepiej się uzależnić od jedzenia hamburgerów, wbijania gwoździ w czoło, picia wódy czy palenia marihuany niż od dostaw gazu z Rosji. Gaz możemy kupić sobie od Norwegów, ale jest to towar od ludzi, którzy mówią od nas trzy razy wolniej. Norwegowie mają ładne fiordy, ale czy mają dobry gaz? Gaz podobnie jak klasyczny klub nocny ze striptizem potrzebuje rury. Jak wiadomo, bez rury cycata Lola nie zatańczy, a gaz nie popłynie.
Wielu lekarzy zastanawia się, o co tyle hałasu, skoro cała Polska od rana jest już na gazie. Spora część rodaków daje sobie w gaz nie tylko z okazji wypłaty czy wygranego meczu. Gazowanie jest sportem narodowym Polaków, chociaż to w Rosji powstanie pomnik i muzeum wódki. "Wódka jest narodowym napojem Rosjan" - oświadczono przy okazji ujawnienia inicjatywy budowy oryginalnego muzeum. Skoro tak, to co jest narodowym napojem Polaków? Może rosół? Zsiadłe mleko? Wino typu siara? Odpowiedzi prosimy przesyłać esemesami na całodobowy numer 997. Gdyby udało się pozyskać gaz z pijackiego gazowania, problemy z kupowaniem gazu od Rosjan, Norwegów czy Portugalczyków mielibyśmy dawno za sobą. Pech w tym, że picie jest może i malownicze, ale za cholerę nie da się tym gazowaniem niczego ogrzać. Poza własnym ciałem.
Skąd brać tani gaz? Na to pytanie powinien odpowiedzieć ktoś odpowiedzialny za gospodarkę. Facet od gospodarki nazywa się Jacek Piechota. Ja mu dobrze życzę, ale z tym nazwiskiem to ani on, ani my razem z nim daleko nie zajdziemy. Niech szybko zmieni nazwisko na Jacek Biegunka, Jacek Ekspres albo Jacek Ostra Jazda. Może nic to nie da, ale zawsze będzie weselej.
W dawnych czasach była taka piosenka "Panie szofer gazu". Może należałoby spytać tego szofera, skąd koleś gaz kombinował. No bo skądś przecież musiał! Prawdziwy gaz nadaje się do wielu rzeczy. W opinii kierowców rajdowych najlepszy jest gaz do dechy.
Przez lata Polska nie miała problemu z gazem. Na przykład w stanie wojennym tyle było gazów łzawiących na ulicach, że wszyscy płakali ze szczęścia. Społeczeństwo pędziło wówczas "gazem do socjalizmu". Kazik śpiewał słynną piosenkę pt. "Gaz, gaz na ulicach" i z pewnością nie miał na myśli wody gazowanej sprzedawanej z saturatorów.
Jak wiadomo, każdy piecyk gazowy ma kurki. Moim zdaniem, problem z gazem rozwiąże zorganizowana i dotowana przez państwo hodowla kurek gazowych. Żeby poleciał gaz, muszą być dobre kurki. Polski rolnik hoduje już i świnie, i strusie, to i z kurkami gazowymi sobie poradzi. Po obejściu polskiego rolnika chodzą indory, kaczki, gęsi oraz sam rolnik na czworakach co niedziela, to i kurki gazowe też tam się wyżywią. Z pomocą mogłyby przyjść ludowe sposoby pozyskiwania gazu takie jak gorąca grochówka plus zimne piwo. Sposób ten zastosowany w skali masowej da z pewnością rewelacyjne efekty. Gdy sami wyprodukujemy nasz narodowy, polski gaz, to uwolnimy się spod okupacji gazowej Rosjan i Norwegów. Z tej okazji uroczyście damy sobie w "rurę", i to przez cały ruski miesiąc.
W opinii producentów perfum polską politykę cechuje swoisty brak wyczucia gazu. Od lat mieliśmy gaz od Ruskich. Istnieje pogląd, że lepiej się uzależnić od jedzenia hamburgerów, wbijania gwoździ w czoło, picia wódy czy palenia marihuany niż od dostaw gazu z Rosji. Gaz możemy kupić sobie od Norwegów, ale jest to towar od ludzi, którzy mówią od nas trzy razy wolniej. Norwegowie mają ładne fiordy, ale czy mają dobry gaz? Gaz podobnie jak klasyczny klub nocny ze striptizem potrzebuje rury. Jak wiadomo, bez rury cycata Lola nie zatańczy, a gaz nie popłynie.
Wielu lekarzy zastanawia się, o co tyle hałasu, skoro cała Polska od rana jest już na gazie. Spora część rodaków daje sobie w gaz nie tylko z okazji wypłaty czy wygranego meczu. Gazowanie jest sportem narodowym Polaków, chociaż to w Rosji powstanie pomnik i muzeum wódki. "Wódka jest narodowym napojem Rosjan" - oświadczono przy okazji ujawnienia inicjatywy budowy oryginalnego muzeum. Skoro tak, to co jest narodowym napojem Polaków? Może rosół? Zsiadłe mleko? Wino typu siara? Odpowiedzi prosimy przesyłać esemesami na całodobowy numer 997. Gdyby udało się pozyskać gaz z pijackiego gazowania, problemy z kupowaniem gazu od Rosjan, Norwegów czy Portugalczyków mielibyśmy dawno za sobą. Pech w tym, że picie jest może i malownicze, ale za cholerę nie da się tym gazowaniem niczego ogrzać. Poza własnym ciałem.
Skąd brać tani gaz? Na to pytanie powinien odpowiedzieć ktoś odpowiedzialny za gospodarkę. Facet od gospodarki nazywa się Jacek Piechota. Ja mu dobrze życzę, ale z tym nazwiskiem to ani on, ani my razem z nim daleko nie zajdziemy. Niech szybko zmieni nazwisko na Jacek Biegunka, Jacek Ekspres albo Jacek Ostra Jazda. Może nic to nie da, ale zawsze będzie weselej.
W dawnych czasach była taka piosenka "Panie szofer gazu". Może należałoby spytać tego szofera, skąd koleś gaz kombinował. No bo skądś przecież musiał! Prawdziwy gaz nadaje się do wielu rzeczy. W opinii kierowców rajdowych najlepszy jest gaz do dechy.
Przez lata Polska nie miała problemu z gazem. Na przykład w stanie wojennym tyle było gazów łzawiących na ulicach, że wszyscy płakali ze szczęścia. Społeczeństwo pędziło wówczas "gazem do socjalizmu". Kazik śpiewał słynną piosenkę pt. "Gaz, gaz na ulicach" i z pewnością nie miał na myśli wody gazowanej sprzedawanej z saturatorów.
Jak wiadomo, każdy piecyk gazowy ma kurki. Moim zdaniem, problem z gazem rozwiąże zorganizowana i dotowana przez państwo hodowla kurek gazowych. Żeby poleciał gaz, muszą być dobre kurki. Polski rolnik hoduje już i świnie, i strusie, to i z kurkami gazowymi sobie poradzi. Po obejściu polskiego rolnika chodzą indory, kaczki, gęsi oraz sam rolnik na czworakach co niedziela, to i kurki gazowe też tam się wyżywią. Z pomocą mogłyby przyjść ludowe sposoby pozyskiwania gazu takie jak gorąca grochówka plus zimne piwo. Sposób ten zastosowany w skali masowej da z pewnością rewelacyjne efekty. Gdy sami wyprodukujemy nasz narodowy, polski gaz, to uwolnimy się spod okupacji gazowej Rosjan i Norwegów. Z tej okazji uroczyście damy sobie w "rurę", i to przez cały ruski miesiąc.
Więcej możesz przeczytać w 21/2002 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.