Grupy zbrojne al Kaidy zakonspirowały się na pograniczu afgańsko-pakistańskim i afgańsko-irańskim - twierdzi przebywający w Warszawie książę Turki al-Fajsal, do niedawna szef wywiadu Arabii Saudyjskiej
Al Kaida sprzymierzyła się z Hezbollahem i Hamasem
- Liderzy międzynarodówki terrorystycznej żyją - mówi książę. Z pewnością nie zrezygnowali z planów "ukarania" Zachodu, a zwłaszcza Ameryki. Niepokoją doniesienia wywiadu USA o nawiązaniu przez al Kaidę kontaktów z innymi bliskowschodnimi organizacjami terrorystycznymi. W marcu przedstawiciele al Kaidy, Hezbollahu i Hamasu spotkali się w Libanie, by opracować taktykę wspólnych działań.
O dobrym stanie zdrowia Osamy bin Ladena opowiadał w niedawnym wywiadzie dla pakistańskiej gazety "Aszark al Aswat" Abdel Azim al-Muhadżir, przywódca Bazy. Zdaniem byłego szefa saudyjskiego wywiadu, cały i zdrów jest również Ajman al-Zawahiri, Egipcjanin, osoba numer 2 w hierarchii terrorystów. Wiadomości o jego rzekomej śmierci dementował już w grudniu 2001 r. mułła Mohammad Omar w rozmowie z "Wprost". Przywódca talibów wyśmiał wtedy sugestie, że al-Zawahiri został zabity podczas amerykańskich bombardowań.
Gościna Pasztunów
Wiele wskazuje na to, że Osama bin Laden przebywa na granicy pakistańsko-afgańskiej, gdzie może liczyć na gościnność i ochronę plemion pasztuńskich. W ruchu talibów właśnie Pasztunowie odegrali zasadniczą rolę. Na pytanie, co stało się z bojownikami bin Ladena, Chalil Fruzi, doradca ministra obrony Afganistanu, Mohammada Fahima, mówi: - To doskonale zorganizowane wojsko, nieuchwytni mściciele. Zwalczanie ich może potrwać jeszcze długo.
Bin Laden może się nie obawiać Pakistańczyków. Wprawdzie władze deklarują współpracę z USA w zwalczaniu islamskiego terroryzmu, ale sympatia ubogiego społeczeństwa pakistańskiego jest po stronie tego, który ośmielił się rzucić wyzwanie potężnej Ameryce. Wydawca dziennika "Ausaf", dziennikarz Hamid Mir z Islamabadu, który przeprowadził kilka wywiadów z Osamą bin Ladenem, uważa, że "w Afganistanie ciągle można oczekiwać przykrych niespodzianek ze strony wrogów obecnego rządu".
Gotowi na wszystko
Bliskowschodnie źródła wywiadowcze szacują, że al Kaida liczy do 2 tys. ludzi. W skład tej panislamskiej organizacji fundamentalistycznej wchodzą przedstawiciele różnych narodowości. Najwięcej jest Jemeńczyków, ale niewiele mniej Czeczenów. Bazę wspierają również bojownicy filipińscy, kaszmirscy, ujgurscy, egipscy, kuwejccy, algierscy, sudańscy oraz palestyńscy i saudyjscy. Wszyscy traktują swoje zadania jako służbę w armii Boga. To czyni z nich gotowych na każde poświęcenie terrorystów.
Szykując zamachy na Stany Zjednoczone, bin Laden spodziewał się odwetu, dlatego przygotował dla swoich sił odpowiednio zamaskowane kryjówki. Pomogło mu doświadczenie zdobyte podczas afgańskiej wojny z radzieckim korpusem interwencyjnym. Bunkry konstruowano tak, by nie mogły zostać wykryte przez zwiad satelitarny.
- Liderzy międzynarodówki terrorystycznej żyją - mówi książę. Z pewnością nie zrezygnowali z planów "ukarania" Zachodu, a zwłaszcza Ameryki. Niepokoją doniesienia wywiadu USA o nawiązaniu przez al Kaidę kontaktów z innymi bliskowschodnimi organizacjami terrorystycznymi. W marcu przedstawiciele al Kaidy, Hezbollahu i Hamasu spotkali się w Libanie, by opracować taktykę wspólnych działań.
O dobrym stanie zdrowia Osamy bin Ladena opowiadał w niedawnym wywiadzie dla pakistańskiej gazety "Aszark al Aswat" Abdel Azim al-Muhadżir, przywódca Bazy. Zdaniem byłego szefa saudyjskiego wywiadu, cały i zdrów jest również Ajman al-Zawahiri, Egipcjanin, osoba numer 2 w hierarchii terrorystów. Wiadomości o jego rzekomej śmierci dementował już w grudniu 2001 r. mułła Mohammad Omar w rozmowie z "Wprost". Przywódca talibów wyśmiał wtedy sugestie, że al-Zawahiri został zabity podczas amerykańskich bombardowań.
Gościna Pasztunów
Wiele wskazuje na to, że Osama bin Laden przebywa na granicy pakistańsko-afgańskiej, gdzie może liczyć na gościnność i ochronę plemion pasztuńskich. W ruchu talibów właśnie Pasztunowie odegrali zasadniczą rolę. Na pytanie, co stało się z bojownikami bin Ladena, Chalil Fruzi, doradca ministra obrony Afganistanu, Mohammada Fahima, mówi: - To doskonale zorganizowane wojsko, nieuchwytni mściciele. Zwalczanie ich może potrwać jeszcze długo.
Bin Laden może się nie obawiać Pakistańczyków. Wprawdzie władze deklarują współpracę z USA w zwalczaniu islamskiego terroryzmu, ale sympatia ubogiego społeczeństwa pakistańskiego jest po stronie tego, który ośmielił się rzucić wyzwanie potężnej Ameryce. Wydawca dziennika "Ausaf", dziennikarz Hamid Mir z Islamabadu, który przeprowadził kilka wywiadów z Osamą bin Ladenem, uważa, że "w Afganistanie ciągle można oczekiwać przykrych niespodzianek ze strony wrogów obecnego rządu".
Gotowi na wszystko
Bliskowschodnie źródła wywiadowcze szacują, że al Kaida liczy do 2 tys. ludzi. W skład tej panislamskiej organizacji fundamentalistycznej wchodzą przedstawiciele różnych narodowości. Najwięcej jest Jemeńczyków, ale niewiele mniej Czeczenów. Bazę wspierają również bojownicy filipińscy, kaszmirscy, ujgurscy, egipscy, kuwejccy, algierscy, sudańscy oraz palestyńscy i saudyjscy. Wszyscy traktują swoje zadania jako służbę w armii Boga. To czyni z nich gotowych na każde poświęcenie terrorystów.
Szykując zamachy na Stany Zjednoczone, bin Laden spodziewał się odwetu, dlatego przygotował dla swoich sił odpowiednio zamaskowane kryjówki. Pomogło mu doświadczenie zdobyte podczas afgańskiej wojny z radzieckim korpusem interwencyjnym. Bunkry konstruowano tak, by nie mogły zostać wykryte przez zwiad satelitarny.
Więcej możesz przeczytać w 22/2002 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.