Odgłosy strzelaniny w dziecięcym pokoju, wybuchy bomb, rozdzierające krzyki mordowanych! Coraz więcej małolatów namiętnie gra w krwawe gry komputerowe
Gry komputerowe szkołą zabójców?
Dzięki nowoczesnej technice, doskonałej jakości obrazu i dźwięku stopień identyfikacji z wirtualnymi bohaterami jest znacznie większy niż to bywało w wypadku książek, komiksów czy filmów. Coraz częściej słyszymy o próbach przenoszenia do realnego świata doświadczeń z komputerowej rzeczywistości. Dziewiętnastolatek, który zabił kilkunastu nauczycieli w Erfurcie, strzelanie trenował na grze typu ego-shooter. Dwóch amerykańskich nastolatków, którzy maltretowali kolegę z klasy, przyznało, iż pomysły podsunęła im pewna gra komputerowa z serii łubu-du. Czy świat gier to nic innego jak tylko perfekcyjny trening przed zabijaniem i szkoła znęcania się nad słabszymi?
Internetowy zamach bombowy
Wirtualne kopanie, odcinanie części ciała i okrutne zabijanie przeciwnika zawsze będą miały swoich fanów. Masakra w Erfurcie pokazuje, że gra komputerowa nie jest tylko światem iluzji, ale także lekcją mordowania dla ludzi z osobowością destrukcyjną czy upośledzonych umysłowo. W Polsce wśród młodych internautów furorę robi gra "Counterstrike", w której m.in. dokonuje się zamachów terrorystycznych, podkłada bomby i poluje na życie polityków.
Michael Carneal, amerykański czternastolatek, zastrzelił trzy koleżanki, a pięć ciężko ranił. Podczas przesłuchania przyznał, że trenował we własnym pokoju na ulubionej grze komputerowej. Na jej podstawie opracował dokładny plan działania, a następnie przystąpił do jego realizacji w rzeczywistym świecie. Wtedy też po raz pierwszy użył prawdziwej broni. Gdyby dokładnie przestudiować popularne gry młodzieżowe, okazałoby się, że niemal w każdej z medyczną precyzją pokazywane są strzępy rozszarpanych mięśni, połamane kości, rany po kulach czy ciosach zadanych nożem, tryskająca krew itd. Niektóre gry typu ego-shooter mają dodatkowy klawisz funkcyjny "blood button", pozwalający wybrać szczególnie brutalne efekty. W grze "Medal of Honor" gracze mogą sprawdzić, w którym miejscu w ciele przeciwnika ulokowali najwięcej kul. W "Soldier of Fortune" fruwają oderwane kawałki ciała, a w "Quakeu" krew spływa po ekranie.
Trening w sieci
Młodzi ludzie pytani o wirtualne zabijanie wzruszają tylko ramionami. Strzelanie zawsze było modne - kiedyś na podwórku z patyka, teraz za pomocą joysticka. Dwunastoletni uczeń gimnazjum w Holandii przymierzał się do zamordowania sąsiadki, która jego ojcu zastawiała garaż samochodem. Podobnie jak w grze komputerowej, chciał jej najpierw odstrzelić nogi i ręce, a potem roztrzaskać kulą głowę. Na szczęście jedyny pistolet w domu był na naboje gazowe. Incydent zakończył się bez ofiar.
Psychologowie porównują świat gier komputerowych do "elektronicznego LSD". Ich zdaniem, człowiek uzależnia się od gier, bowiem pozwalają mu stworzyć wokół siebie atmosferę ułudy. W takim świecie wydaje się, że można wielokrotnie powtarzać pewne sytuacje, że można mieć kilka szans, przegrywać bez ryzyka i zrezygnować w dowolnym momencie. Gry komputerowe są szczególnie pociągające dla ludzi młodych, pełnych frustracji, zagubionych w świecie, potrzebujących dowartościowania. Oni też stają się najbardziej pojętnymi uczniami krwawych wirtualnych rozrywek.
Specjaliści przekonują, iż nie wolno kwalifikować gier komputerowych wyłącznie jako niebezpiecznych i ogłupiających. Socjologowie twierdzą, że równie niebezpiecznym hobby jest zbyt częste oglądanie telewizji. Warto się jednak zastanowić, jaką grę kupić dziecku. Na pewno trzeba się orientować, w co lubi się bawić, gdy zasiada do komputera.
Dzięki nowoczesnej technice, doskonałej jakości obrazu i dźwięku stopień identyfikacji z wirtualnymi bohaterami jest znacznie większy niż to bywało w wypadku książek, komiksów czy filmów. Coraz częściej słyszymy o próbach przenoszenia do realnego świata doświadczeń z komputerowej rzeczywistości. Dziewiętnastolatek, który zabił kilkunastu nauczycieli w Erfurcie, strzelanie trenował na grze typu ego-shooter. Dwóch amerykańskich nastolatków, którzy maltretowali kolegę z klasy, przyznało, iż pomysły podsunęła im pewna gra komputerowa z serii łubu-du. Czy świat gier to nic innego jak tylko perfekcyjny trening przed zabijaniem i szkoła znęcania się nad słabszymi?
Internetowy zamach bombowy
Wirtualne kopanie, odcinanie części ciała i okrutne zabijanie przeciwnika zawsze będą miały swoich fanów. Masakra w Erfurcie pokazuje, że gra komputerowa nie jest tylko światem iluzji, ale także lekcją mordowania dla ludzi z osobowością destrukcyjną czy upośledzonych umysłowo. W Polsce wśród młodych internautów furorę robi gra "Counterstrike", w której m.in. dokonuje się zamachów terrorystycznych, podkłada bomby i poluje na życie polityków.
Michael Carneal, amerykański czternastolatek, zastrzelił trzy koleżanki, a pięć ciężko ranił. Podczas przesłuchania przyznał, że trenował we własnym pokoju na ulubionej grze komputerowej. Na jej podstawie opracował dokładny plan działania, a następnie przystąpił do jego realizacji w rzeczywistym świecie. Wtedy też po raz pierwszy użył prawdziwej broni. Gdyby dokładnie przestudiować popularne gry młodzieżowe, okazałoby się, że niemal w każdej z medyczną precyzją pokazywane są strzępy rozszarpanych mięśni, połamane kości, rany po kulach czy ciosach zadanych nożem, tryskająca krew itd. Niektóre gry typu ego-shooter mają dodatkowy klawisz funkcyjny "blood button", pozwalający wybrać szczególnie brutalne efekty. W grze "Medal of Honor" gracze mogą sprawdzić, w którym miejscu w ciele przeciwnika ulokowali najwięcej kul. W "Soldier of Fortune" fruwają oderwane kawałki ciała, a w "Quakeu" krew spływa po ekranie.
Trening w sieci
Młodzi ludzie pytani o wirtualne zabijanie wzruszają tylko ramionami. Strzelanie zawsze było modne - kiedyś na podwórku z patyka, teraz za pomocą joysticka. Dwunastoletni uczeń gimnazjum w Holandii przymierzał się do zamordowania sąsiadki, która jego ojcu zastawiała garaż samochodem. Podobnie jak w grze komputerowej, chciał jej najpierw odstrzelić nogi i ręce, a potem roztrzaskać kulą głowę. Na szczęście jedyny pistolet w domu był na naboje gazowe. Incydent zakończył się bez ofiar.
Psychologowie porównują świat gier komputerowych do "elektronicznego LSD". Ich zdaniem, człowiek uzależnia się od gier, bowiem pozwalają mu stworzyć wokół siebie atmosferę ułudy. W takim świecie wydaje się, że można wielokrotnie powtarzać pewne sytuacje, że można mieć kilka szans, przegrywać bez ryzyka i zrezygnować w dowolnym momencie. Gry komputerowe są szczególnie pociągające dla ludzi młodych, pełnych frustracji, zagubionych w świecie, potrzebujących dowartościowania. Oni też stają się najbardziej pojętnymi uczniami krwawych wirtualnych rozrywek.
Specjaliści przekonują, iż nie wolno kwalifikować gier komputerowych wyłącznie jako niebezpiecznych i ogłupiających. Socjologowie twierdzą, że równie niebezpiecznym hobby jest zbyt częste oglądanie telewizji. Warto się jednak zastanowić, jaką grę kupić dziecku. Na pewno trzeba się orientować, w co lubi się bawić, gdy zasiada do komputera.
Więcej możesz przeczytać w 25/2002 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.