Iluż eurofobów wrzeszczy nam do ucha, że powinniśmy iść w świat w pojedynkę
"Ale znać z Acana mowy, że jest - tak - przeciętnie zdrowy"
Stanisław Wyspiański
Wiadomością dnia po wizycie komisarza Michela Barniera był przekaz, że negocjacje w sprawie "instytucjonalnej części rozdziału fundusze strukturalne" zostaną zamknięte raczej w październiku, a nie we wrześniu. Prawda, że fascynujący news? Przecież Polacy - przeciętni zjadacze chleba - czekali na tę informację z bijącym sercem, bo właśnie "część instytucjonalna rozdziału" zdominowała nocne rodaków rozmowy.
Żarty na bok. Wszyscy wiedzą, że problemem jest brak jasnej odpowiedzi "instytucjonalnej Europy" - a zatem Unii Europejskiej - na aspiracje i marzenia swych obecnych oraz przyszłych obywateli. Na tym tle z przyjemnością słuchałem klarownego wywodu Michela Barniera, skierowanego w zeszły czwartek mniej więcej do setki osób zgromadzonych w szacownym Belwederze. Przeważali ludzie ze świata organizacji pozarządowych, wśród nich młodzi (wielu związanych z Polską Fundacją im. Roberta Schumana), nauczyciele i inni poczuwający się do obowiązku przygotowania polskiej opinii publicznej do odpowiedzi na pytanie, które zostanie postawione w przyszłorocznym referendum europejskim. I właśnie do nich mówił Barnier.
Komisarz wyszedł od tezy, że Konwent Europejski oraz debata tocząca się obecnie z udziałem przedstawicieli państw kandydujących przypadają na okres w historii Unii Europejskiej, który on sam określa jako étape réfondatrice projektu europejskiego. Stwierdził, że unia stoi na progu rozszerzenia wobec trzech głównych wyzwań i celów: jak się stać jednym z mocarstw światowych, jak wzmocnić przestrzeń wolności, sprawiedliwości i bezpieczeństwa oraz jak sprawić, by bez przeszkód rozwijał się europejski model społeczno-ekonomiczny.
Pomyślałem wtedy o polskich dyskusjach na temat naszych narodowych oczekiwań i aspiracji. Życie nauczyło nas (a w każdym razie powinno nauczyć) ostrożności przed tromtadracją. Mocarstwo światowe? Słoń a sprawa polska? Liga Morska i Kolonialna? Czasem trudno nam samym odsączyć kompleks niższości, nabyty w czasach zniewolenia, od uzasadnionego oczekiwania na należne Polsce miejsce w Europie i świecie. Iluż krzykaczy i eurofobów wrzeszczy nam do ucha, że jesteśmy tacy wielcy i ważni, że... powinniśmy iść w świat w pojedynkę, a nie integrować się z jakąś nową Moskwą. Nie wiadomo, czy w takiej postawie przeważa ciasny prowincjonalizm, czy też wybujały neosarmatyzm najgorszego sortu. Przecież każdy "przeciętnie zdrowy" wie, że nie "staniemy mocną stopą" w świecie, stosownie do naszej rangi cywilizacyjnej, demograficznej i geopolitycznej, w samotności. Po drodze jest nam właśnie z europejskimi pobratymcami, karmionymi od tysiącleci tą samą kulturą i doświadczeniem historycznym. Czy w polskich oczekiwaniach nie jest jasne i oczywiste, że szukamy godnego miejsca dla własnego kraju, którego nie dobijemy się w pojedynkę, a mamy szansę tego dokonać we wspólnotowym procesie europejskim? Czy nie jest jasne, że przeciętny Polak rozgląda się wokół i pyta, jak ma sobie zapewnić przestrzeń wolności, sprawiedliwości i bezpieczeństwa, a także jak zachować względną przynajmniej równowagę, jaka w polityce europejskiej (bo nie w amerykańskiej, azjatyckiej lub rosyjskiej) utrzymywana jest między tym, co "ekonomiczne", i tym, co "społeczne"? Honorując przy tym różnorodność narodową i specyficznie europejskie przywiązanie do tej różnorodności.
Od ideału do rzeczywistości wiedzie długa i trudna droga. Dobrze jest jednak inwestować w przedsięwzięcie, jeśli wiadomo przynajmniej, do jakiego ideału ono zmierza.
W przedsięwzięcie, w którym ten ideał z niezłym skutkiem realizowano przez ubiegłe półwiecze. Wywód Barniera daje w tym względzie klarowną odpowiedź, którą Polacy powinni wziąć pod uwagę, podejmując wkrótce decyzję. Na dodatek jest to odpowiedź wyrażona po ludzku, językiem jasnym i pozbawionym "strukturalno-instytucjonalnych" ozdobników.
Więcej możesz przeczytać w 27/2002 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.