Nie możemy wejść do Europy jak byle kto, czyli ubodzy krewni. Władza dba o nasz obywatelski wizerunek i dlatego pół roku temu zakazała ściągania do kraju uszkodzonych samochodów z Zachodu, a teraz zabrała się do ciuchów i walnęła w importerów i sprzedawców odzieży używanej. Czyli ruszając do unii, będziemy wsiadać do nowych aut w nowiutkich koszulkach. Jesteśmy już o krok od tego, by władza zakazała kupowania używanych mieszkań. To prościutkie - w Warszawie na przykład stoją setki tysięcy nowych metrów mieszkaniowych i nikt tego nie chce tknąć. Lobby developerów może zrobić nacisk i hyc! - pojawi się ustawa, że jak ktoś chce kupić mieszkanie, to tylko nowe.
Co wieczór po obejrzeniu serwisu wiadomości mam wrażenie, że prawda leży zupełnie gdzie indziej. Choćby te lumpeksy - ktoś staje w obronie najuboższych (słusznie), że mogli sobie kupić przyzwoite spodnie za osiem złotych. Inny gardłuje, że lumpeksy to był cios w krajową produkcję odzieżową! Ale zaraz... Z prasy dowiaduję się, że ten zakaz spowoduje zwolnienie 75 tys. pracowników (przy tym zwolnienia w Stoczni Szczecińskiej to małe miki). W zeszłym roku sprowadzono 55 tys. ton odzieży wtórnej, część jej przerabia się na czyściwo, które w trzydziestu gatunkach sprzedaje się do większości krajów świata. Uzyskany poliester w dużych ilościach trafia do Indii i Pakistanu do produkcji dywanów; tylko z cła i VAT budżet dostał w 2001 r. ponad 17 mln dolarów... Spora gałąź przemysłu. Czyli o te sortownie chodzi, a nie o spodnie za osiem złotych. Inaczej mówiąc, lobby sortownicze z kimś przegrało. Z krajową odzieżówką? Eee! Ta nasza produkcja to jest pikuś w porównaniu z importerami z Azji. A może nasi sortownicy przegrali z sortownikami z unii? W każdym razie strony tego sporu los ubogiego i jego spodni za osiem złotych mają gdzieś... w górnej części własnych spodni, z tyłu. Czyli prawda jest chyba, niestety, gdzie indziej.
Inna sprawa. W tym roku absolwenci gimnazjów mogli się zapisać do tylu liceów, do ilu chcieli. Jak któryś miał szybki rower, to i do trzydziestu. Po co? Zdrowy człowiek tego nie zrozumie, ale pedagog wie. Szkoły rozliczają się z wyników, a im lepszego się przyjmie, tym lepszego się wypuści. Po dwóch, trzech sezonach swobodnego przebierania w kandydatach stworzą się przepaści między poziomami poszczególnych liceów - i o to chodzi niektórym dyrektorom! Przed wielu laty ranga liceów zależała od utalentowanych profesorów. Dziś to już zbędne - "firmę" będą tworzyli zdolni uczniowie. A do takiego firmowego liceum trudno się będzie dostać, oj, trudno! I może wreszcie z tej cholernej pedagogiki będzie parę groszy? Czyli lobby dyrektorskie pokonało ministerstwo i zdrowy rozsądek przy okazji. Zatem znowu prawda leży zupełnie gdzie indziej?
Może o Stoczni Szczecińskiej? Upadający prezes Stypa sprzedał innemu prezesowi Stypie - czyli sobie - nadbrzeże paliwowe. Sprzedał, ale i nie sprzedał, bo... A może nie pisać dalej, bo się okaże, że prawda jest całkiem gdzie indziej?
Co wieczór po obejrzeniu serwisu wiadomości mam wrażenie, że prawda leży zupełnie gdzie indziej. Choćby te lumpeksy - ktoś staje w obronie najuboższych (słusznie), że mogli sobie kupić przyzwoite spodnie za osiem złotych. Inny gardłuje, że lumpeksy to był cios w krajową produkcję odzieżową! Ale zaraz... Z prasy dowiaduję się, że ten zakaz spowoduje zwolnienie 75 tys. pracowników (przy tym zwolnienia w Stoczni Szczecińskiej to małe miki). W zeszłym roku sprowadzono 55 tys. ton odzieży wtórnej, część jej przerabia się na czyściwo, które w trzydziestu gatunkach sprzedaje się do większości krajów świata. Uzyskany poliester w dużych ilościach trafia do Indii i Pakistanu do produkcji dywanów; tylko z cła i VAT budżet dostał w 2001 r. ponad 17 mln dolarów... Spora gałąź przemysłu. Czyli o te sortownie chodzi, a nie o spodnie za osiem złotych. Inaczej mówiąc, lobby sortownicze z kimś przegrało. Z krajową odzieżówką? Eee! Ta nasza produkcja to jest pikuś w porównaniu z importerami z Azji. A może nasi sortownicy przegrali z sortownikami z unii? W każdym razie strony tego sporu los ubogiego i jego spodni za osiem złotych mają gdzieś... w górnej części własnych spodni, z tyłu. Czyli prawda jest chyba, niestety, gdzie indziej.
Inna sprawa. W tym roku absolwenci gimnazjów mogli się zapisać do tylu liceów, do ilu chcieli. Jak któryś miał szybki rower, to i do trzydziestu. Po co? Zdrowy człowiek tego nie zrozumie, ale pedagog wie. Szkoły rozliczają się z wyników, a im lepszego się przyjmie, tym lepszego się wypuści. Po dwóch, trzech sezonach swobodnego przebierania w kandydatach stworzą się przepaści między poziomami poszczególnych liceów - i o to chodzi niektórym dyrektorom! Przed wielu laty ranga liceów zależała od utalentowanych profesorów. Dziś to już zbędne - "firmę" będą tworzyli zdolni uczniowie. A do takiego firmowego liceum trudno się będzie dostać, oj, trudno! I może wreszcie z tej cholernej pedagogiki będzie parę groszy? Czyli lobby dyrektorskie pokonało ministerstwo i zdrowy rozsądek przy okazji. Zatem znowu prawda leży zupełnie gdzie indziej?
Może o Stoczni Szczecińskiej? Upadający prezes Stypa sprzedał innemu prezesowi Stypie - czyli sobie - nadbrzeże paliwowe. Sprzedał, ale i nie sprzedał, bo... A może nie pisać dalej, bo się okaże, że prawda jest całkiem gdzie indziej?
Więcej możesz przeczytać w 28/2002 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.