Od ponad ćwierć wieku - z racji uprawianego zawodu - jestem człowiekiem wędrującym i znam większość miejsc po drodze, gdzie można czegoś dobrego spróbować, i to prawie w rodzinnej atmosferze
Tak jest w zajeździe w Pułankowicach koło Kraśnika, w którym nie pamiętam potrawy banalnej, a bigos to jest po prostu majstersztyk. Tak jest w Tawernie, dziesięć kilometrów przed Piotrkowem. Żurkiem, tak zwaną normalną porcją, można tam nakarmić trzyosobową rodzinę, więc trzeba zamawiać porcje dziecięce. Znam kilka stacji benzynowych, gdzie oprócz czystych toalet jest też dobra kawa, świetne naleśniki i sałatki. Mam nawet zaprzyjaźnionego dealera Renault w Lublińcu, do którego zajeżdżam na chwilę, wybierając się w stronę Opola. Takie są tradycje życia w drodze.
Znam smak żurków, których jestem fanem, we wszystkich regionalnych odcieniach, wiem, gdzie trzeba jeść golonki, a gdzie dają flaki, że palce lizać. I nagle słyszę w radiu, że Anglicy nasze flaczki uznali za najobrzydliwszą potrawę Europy. I to wybierali ci, którzy wymyślili pudding, parówki z domieszką papieru i śniadania kontynentalne (czyli tosty z dżemem bez zapachu i herbatą mającą taki smak, że nie wiem, z jakiego powodu wymyślono w tym kraju five o’clock).
Jeżeli jednak Unia Europejska, razem z wchodzącą w jej skład Anglią (która zostawiła własny system monetarny i chce, żeby wszyscy rozumieli jej język, nie pojmując jej waluty), uważa, że niektóre banany trzeba prostować, a nasze korniszony to są niedojrzałe dzieci dorosłych ogórków włożone do formaliny z octu, to i trudno się dziwić temu, co się stało, gdy do Suwałk trafił angielski komisarz do spraw unijnych lodów. Gdy polizał jagodowe, zapytał lodziarza, jakich konserwantów używa, by lody miały tak piękny aromat i kolor. Na to lodziarz, otworzywszy szeroko jasne, słowiańskie oczy, odpowiedział: "Ja dodaję jagódki", czym wprawił komisarza w takie zdumienie, iż teraz się zastanawia, czy lodom w Suwałkach nie dać rangi oscypka w Zakopanem.
A tak na marginesie, panowie Anglicy, felieton dzisiejszy napisałem dlatego, żebyście sobie uświadomili, że kuchnia polska bez flaczków jest jak reprezentacja Anglii bez Davida Beckhama. Nudna jak flaki z olejem.
Więcej możesz przeczytać w 30/2002 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.