Współczesna popkultura zrehabilitowała szpiega
Mikrofon w obcasie, wieczne pióro z gazem łzawiącym, płaszcz z kamerą ukrytą w guziku, "pocałunek śmierci", czyli strzelająca pomadka do ust - to tylko niektóre z ponad tysiąca eksponatów zgromadzonych w otwartym w ubiegłym tygodniu Międzynarodowym Muzeum Szpiegostwa w Waszyngtonie. Placówka, urządzona kosztem 40 milionów dolarów, już stała się jedną z największych turystycznych atrakcji stolicy USA. Niegdyś w tym samym budynku mieściło się biuro finansowanej przez Moskwę amerykańskiej partii komunistycznej. Otwarcie waszyngtońskiego muzeum jest zwieńczeniem procesu nobilitacji szpiegostwa. Bez popadania w przesadę można stwierdzić, że agent wywiadu stał się bohaterem naszych czasów. Misji wydźwignięcia szpiega na piedestał podjęły się literatura i film.
Buduar Maty Hari
Zwiedzający muzeum szpiegostwa z wypiekami na twarzy oglądają rekonstrukcję buduaru Maty Hari, rzeźbę Feliksa Dzierżyńskiego zwisającą z sufitu w hallu, srebrnego astona martina, którym w filmie "Goldfinger" jeździł James Bond, oraz "centrum operacyjne" na bieżąco obsługiwane przez "fachowców z branży". Twórcy muzeum najbardziej dumni są jednak z niemieckiej maszyny szyfrującej Enigma i listu Jerzego Waszyngtona z okresu wojny o niepodległość Stanów Zjednoczonych, w którym przyszły prezydent proponuje pewnemu kupcowi z Nowego Jorku 50 dolarów miesięcznie za zorganizowanie siatki wywiadowczej na terenach opanowanych przez Anglików. Większość eksponowanych gadżetów pochodzi z czasów zimnej wojny i została skonstruowana w radzieckich warsztatach oraz laboratoriach. Amerykańskie akcesoria szpiegowskie są z kolei ozdobą zbiorów muzeum KGB w moskiewskiej Łubiance. W Waszyngtonie można jedynie podziwiać rekonstrukcję tunelu, który alianckie służby specjalne wydrążyły w 1954 r. w Berlinie, by podsłuchiwać rozmowy telefoniczne.
"Nie chodzi nam o pochwalanie szpiegostwa - zastrzega dyrektor muzeum, Peter Earnest (35 lat służby w CIA). - Zwiedzający sami muszą dokonać oceny i wyciągnąć wnioski". Ma im w tym pomóc wizyta w interaktywnym dziale muzeum. Chętni mogą tam opanować sztukę wymyślania i łamania sekretnych kodów, identyfikowania ukrytych w tłumie szpiegów i sprawdzić, czy sami nadawaliby się do tej roboty. Bilet kosztuje 11 dolarów, ale byli i aktualni agenci wywiadu płacą dwa dolary mniej - pod warunkiem że się zdekonspirują.
Szpieg zrehabilitowany
Przez stulecia profesja szpiega była otoczona powszechną pogardą. To nastawienie zaczęło się zmieniać w XIX wieku. W pierwszej kolejności zrehabilitowano wywiadowców działających z pobudek patriotycznych, takich jak bohater klasycznej powieści "Szpieg" (z 1821 r.) Jamesa Fenimorea Coopera. W XX wieku furorę zaczęły robić powieści o szpiegach supermanach. Najsłynniejszego z nich - Jamesa Bonda - zawłaszczyło kino. Seria, poświęcona wyczynom agenta 007, świętuje w tym roku 40-lecie istnienia i nic nie wskazuje, by miała się rychło zakończyć. Wdzięczny ślad w pamięci kinomanów i telewidzów pozostawili również Harry Palmer, Derek Flint, Modesty Blaise, Ethan Hunt i radziecki Stirlitz, choć ten ostatni był raczej szpiegiem myślicielem niż człowiekiem czynu.
Polacy także mają się czym poszczycić. Mickiewiczowski Konrad Wallenrod znalazł godnego następcę w osobie Hansa Klossa. Szpiegowskie wątki królują w telewizyjnych serialach, niezależnie od tego, czy ich akcja rozgrywa się w średniowieczu ("Przyłbice i kaptury" "Gniewko, syn rybaka"), czy w czasach Sobieskiego ("Czarne chmury"), czy podczas pierwszej i drugiej wojny światowej ("Pogranicze w ogniu"), czy też w epoce Gierka ("Życie na gorąco").
Bez filmów szpiegowskich repertuar kin byłby o wiele uboższy. O asach wywiadu kręcono komedie ("Austin Powers", "Szpiedzy tacy jak my"), psychodramy ("Zawód: szpieg") i klasyczne thrillery ("Wydział Rosja", "Bez wyjścia"). Niedawno zakończono zdjęcia do dwudziestego filmu z Bondem. Trwają przymiarki do trzeciej części "Mission Impossible". Bohaterem filmu "Odmienna lojalność" jest słynny podwójny agent Kim Philby, bohater Związku Radzieckiego. Scenarzyści przedstawili go jako idealistę i romantyka, co wzbudza protesty angielskich historyków, podobne do protestów polskiej emigracji po premierze "Enigmy".
Rewolwerem i niszczarką
Filmowy as wywiadu jest z reguły przystojny, ma pełny portfel, mózg noblisty i kondycję olimpijczyka. Otacza go rój pięknych kobiet. Były dyrektor CIA, Stansfield Turner, z żalem przyznaje, że prawdziwy szpiedzy nie przeżywają tak szalonych przygód jak agent 007 ("Nigdy nie zostałem zamknięty w szwajcarskim szalecie z blondynką").
Szpieg powieściowy jest zwykle postacią mniej malowniczą i niejednoznaczną. Działa w świecie oplątanym pajęczyną spisków (jak w książkach Roberta Ludluma) lub przeżywa moralne dylematy (jak bohaterowie Johna Le Carre). Bywa, że częściej niż z rewolwerem ma do czynienia z niszczarką dokumentów. Nie jest to obraz wyssany z palca, bo Le Carre pracował dla brytyjskiego wywiadu MI-6. W operacjach tajnych służb brał też udział "ojciec" Jamesa Bonda - Ian Fleming. Wielu pisarzy chętnie umieszcza akcję w czasach II wojny światowej, gdy podział na zło i dobro był wyjątkowo klarowny. "Tylko wtedy szpiedzy mieli wpływ na historię" - twierdzi Ken Follet, autor "Igły" i "Klucza do Rebeki".
Osobny segment rynku stanowi szpiegowska "literatura faktu", ujawniająca prawdziwe i domniemane tajemnice KGB czy Mossadu oraz wspomnienia sfrustrowanych asów wywiadu z krajów należących do Układu Warszawskiego (Markus Wolff, Oleg Gordijewski, Wiktor Suworow), których historia wyrzuciła na mieliznę. Szpiegostwo przemysłowe na razie nie doczekało się swojego Ludluma. Podobnie jak hakerzy, czyli wywiadowcy przyszłości uzbrojeni w komputerową mysz.
Więcej możesz przeczytać w 31/2002 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.