Internetowe wybory to szansa na lepszą frekwencję, oszczędność czasu i papieru
Amerykańskie wybory prezydenckie, które odbędą się w listopadzie tego roku, budzą wiele emocji. Nie tylko ze względu na to, kto zostanie następcą Billa Clintona, ale także w związku z wpływem rewolucji internetowej na proces wyborczy i rozwój demokracji. Ekspansja nowej technologii - zwłaszcza w Stanach Zjednoczonych, gdzie prawie połowa populacji ma dostęp do sieci - spowodowała, że politycy i ludzie biznesu zaczęli dostrzegać jej ogromne możliwości.
Wiele osób uważa, że wykorzystanie Internetu podczas wyborów do urzędów publicznych jest naturalną konsekwencją zmian zachodzących w amerykańskim społeczeństwie. Wierzą, że spowoduje to większe zaangażowanie obywateli w życie kraju. Według polityków, przeprowadzanie wyborów on line może się okazać panaceum na utrzymującą się od lat niską frekwencję przy urnach. Ponadto zwolennicy elektronicznych wyborów zwracają uwagę na oszczędności, jakie wypływałyby z zaniechania druku milionów kart do głosowania i ręcznego podliczania głosów.
- Za pięć, siedem lat Amerykanie będą mogli swobodnie głosować za pośrednictwem Internetu - uważa gubernator stanu Kalifornia Gray Davis, należący do rosnącego grona propagatorów elektronicznych wyborów. Prawdopodobnie najwięcej skorzystaliby na tym najmłodsi głosujący. Według danych rządowych, w Stanach Zjednoczonych udział osób pomiędzy 18. a 24. rokiem życia w wyborach prezydenckich w 1996 r. był niższy o 10 proc. w porównaniu z rokiem 1992. Tym samym tylko 32,4 proc. uprawnionych młodych ludzi uczestniczyło w głosowaniu. Sondaż Public Policy Institute of California przeprowadzony na zlecenie ABCNews. com dowodzi, że 61 proc. z nich popiera pomysł wyboru kandydata za pośrednictwem Internetu.
Największe zastrzeżenia związane z wykorzystaniem sieci podczas wyborów publicznych dotyczą infrastruktury i bezpiecznego przesyłania danych. W styczniu tego roku specjalna komisja stanu Kalifornia, powołana w celu rozpatrzenia takiej możliwości, oznajmiła, że Internet niewątpliwie przyczyni się do wzrostu zaangażowania obywateli w proces wyborczy, ale przystosowanie globalnej sieci do bezpiecznego przesyłania danych pozostawia wiele do życzenia. Obawy komisji wzbudziło ryzyko, jakie stwarzają wirusy i akty sabotażu dokonywane przez hakerów, a także sposób, w jaki miałaby być ustalana tożsamość głosujących. Członkowie zespołu podkreślili, że wprowadzenie tej metody powinno następować sukcesywnie, po przetestowaniu jej w kontrolowanym środowisku.
Pierwszy taki sprawdzian zostanie przeprowadzony 7 listopada, w dniu wyborów prezydenckich, gdy 350 wojskowych - ochotników odbywających służbę poza granicami Stanów Zjednoczonych - weźmie udział w pilotażowym programie biura wyborczego i Departamentu Obrony. Aby zapewnić powodzenie eksperymentu, na odpowiedni sprzęt i oprogramowanie, które będzie się opierało na zaawansowanej metodzie szyfrowania opracowanej przez specjalistów wojskowych, przeznaczono prawie dwa miliony dolarów.
Liderzy firm związanych z nowymi technologiami zwracają uwagę na zmiany, jakie spowoduje Internet. John Chambers, prezes spółki Cisco Systems, która wraz z The Brookings Institution sponsorowała sympozjum poświęcone wyborom on line, stwierdził podczas swojego wystąpienia: "Internet zmienił już oblicze biznesu w sposób, w jaki nikt nie mógł sobie tego wyobrazić trzy lub cztery lata temu. Tak samo za trzy, cztery lata spojrzymy wstecz i uświadomimy sobie, że sieć wpłynęła na demokrację, politykę i system wyborczy w sposób, jakiego wielu z nas nie potrafiło przewidzieć".
Votehere. net, Votation. com, E-Vote, Election. com i eBallot to tylko niektóre firmy pracujące nad rozwiązaniami mogącymi zmienić system wyborczy i co za tym idzie - politykę w państwach demokratycznych. Pierwszy sukces został już odniesiony. Program przygotowany przez Election. com został wykorzystany na początku marca w Arizonie do przeprowadzenia pierwszego wiążącego głosowania w stanowych prawyborach prezydenckich Partii Demokratycznej. Ponad połowa z 78 tys. głosów została przekazana za pośrednictwem Internetu.
Dzisiaj głównymi odbiorcami najnowszych technologii są spółki akcyjne i organizacje. Brak ograniczeń prawnych ułatwia wykorzystanie elektronicznych form głosowania w sektorze prywatnym. System ten umożliwia weryfikację danych i tożsamości osób wybierających, zarejestrowanie oraz automatyczne podliczenie głosów. Dzięki takiej metodzie rozsiani po całym świecie akcjonariusze Cisco Systems, General Electric i McDonald's Corp. już dziś mogą bez problemów brać udział w głosowaniach podczas walnych zgromadzeń. Kolejnym etapem będzie zapewne możliwość głosowania za pośrednictwem telefonu komórkowego.
Więcej możesz przeczytać w 17/2000 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.