Nauczyciela zastępuje komputer, podręcznik - płyta kompaktowa, konwersację - dialog z wirtualnym lektorem. Kurs języka angielskiego na płycie CD-ROM niemal pod każdym względem wygrywa w konkurencji z typowym podręcznikiem i dołączoną do niego kasetą magnetofonową lub wideo.
Możliwość zapisania na jednym nośniku tekstów, filmów, animacji oraz - w tym wypadku szczególnie istotnych - nagrań audio sprawia, że z kursów multimedialnych korzysta się nieporównanie wygodniej niż z tradycyjnych metod nauki języka. Znika na przykład udręka przewijania kasety po wysłuchaniu dialogu. Inna sprawa, że zabranie z sobą na wakacje nawet przenośnego laptopa jest bardziej kłopotliwe aniżeli znacznie od niego lżejszego walkmana. Wzięła to pod uwagę firma Premiere Training, wydając przed trzema laty rozmówki angielskie z dołączoną do pakietu kasetą audio w celu odtwarzania jej właśnie w czasie podróży. W trakcie nauki z komputerem wypowiadane przez bohaterów scenek rodzajowych słowa możemy wyświetlać na ekranie, a w wypadku kursu "To Speak and to Live in America" (WSiP) - wybierać ich jednoczesne tłumaczenie na język polski. Dziś wszystkie programy, nawet słowniki, umożliwiają odsłuchiwanie prawidłowej wymowy nieznanych wyrazów, a nierzadko całych sentencji. Większość z nich, na przykład "EuroPlus+" (Young Digital Poland), "Profesor Henry" (Edgard Multimedia), "English+" (Optimus) czy "Tell Me More" (Techland), umożliwia także nagrywanie własnej wymowy i porównywanie jej z oryginałem.
Wszechobecność Internetu sprawia, że również wydawcy multimediów coraz częściej wykorzystują jego dobrodziejstwa. Po stałym aktualizowaniu haseł encyklopedii przyszedł czas na zintegrowanie z siecią kursów językowych. Pierwszą firmą, która odważyła się to zrobić, była Young Digital Poland. Posiadacze "Rewarda" (drugiej edycji "EuroPlus+") za pomocą poczty elektronicznej mogą przesyłać rozwiązane przez siebie zadania (wśród nich także krótkie wypracowania) do zatrudnionych specjalnie w tym celu lektorów, którzy sprawdzone testy odsyłają im z powrotem. Istnieje też możliwość nawiązania znajomości z innymi uczestnikami kursu, nawet z zagranicy. W tzw. chat roomach można uciąć sobie pogawędkę na dowolny z proponowanych przez program tematów. Oczywiście, w języku angielskim. Czy jednak wprowadzenie u nas tak nowocześnie pomyślanego kursu nie było przedwczesne? - Naszą ofertę staramy się kierować nie tylko na rynek krajowy. Nie możemy zachodnim partnerom proponować produktu, który technologicznie jest mało zaawansowany tylko dlatego, że proces udostępniania Internetu w Polsce przebiega wolniej niż w innych państwach - przekonuje Artur Dyro z YDP.
Niebagatelne znaczenie mają ceny kursów multimedialnych. Gdy je porównać z opłatami za tradycyjne lekcje, odbywające się niekiedy w dusznych salach, gdzie na wykładowcę przypada kilkanaście osób, można dojść do wniosku, że wydatek w wysokości nawet 400 zł (tyle bowiem kosztują pakiety z serii "EuroPlus+") nie pójdzie na marne. Zdecydowanie mniej zapłacimy za programy adresowane do najmłodszych użytkowników komputerów. Ich ceny nie przekraczają 100 zł, a najczęściej wynoszą ok. 50 zł. Głównym celem tych publikacji jest zaznajomienie z podstawowymi słówkami i wyrażeniami, a bodźcem do nauki - fabularne ujęcie tematów, zazwyczaj w formie bajki, z której bohaterami po jakimś czasie dziecko się utożsamia ("Siedem diamentów" firmy Edgard Multimedia). Bardzo ciekawie prezentuje się wielojęzykowy słownik "Lingua Land" (YDP), oswajający nie tylko z językiem angielskim. Wśród słowników wyraźnie brakuje elektronicznego odpowiednika nieocenionego dzieła Jana Stanisławskiego, wydanego przed laty przez Wiedzę Powszechną. Powstałej luki nie zdołały wypełnić ani "Słownik Collinsa" (YDP), ani udane publikacje Wydawnictw Naukowo-Technicznych.
Więcej możesz przeczytać w 17/2000 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.