Jak Edward Gierek starał się upokorzyć Jana Pawła II, a Stanisław Kania cenzurować papieskie wystąpienia
Możemy obecnie jedynie marzyć, żeby Bóg powołał go jak najszybciej na swoje łono" - tak wiosną 1983 r. na temat Jana Pawła II mówił gen. Czesław Kiszczak radzieckim towarzyszom. W tym czasie w Warszawie trwały gorączkowe przygotowania do wizyty papieża w ojczyźnie. Minister Kiszczak - wedle relacji gen. Witalija Pawłowa, rezydenta KGB w Polsce - "w stanie graniczącym z paniką" prosił Moskwę o pomoc w postaci dwudziestu opancerzonych limuzyn oraz 150 miotaczy pocisków gumowych. Do rozruchów, których obawiał się Kiszczak, nie doszło. Jeśli wierzyć Pawłowowi, w 1979 r. w warszawskiej rezydenturze KGB obawiano się, że podczas pierwszej w Polsce wizyty papieża "działacze KOR i antykomunistycznie nastawieni robotnicy krakowscy mogą podjąć próbę wydarcia władzy partii".
Pielgrzymki papieża były dla władz PRL złem koniecznym. "Obecnie wytworzyła się trudniejsza sytuacja, bo papieżem jest Polak, będący obywatelem Polski. Z prawnego punktu widzenia każdy obywatel ma prawo przyjazdu do swojego kraju. Odmowa mogłaby tworzyć napięcia społeczne" - tłumaczył w marcu 1979 r. Edward Gierek Leonidowi Breżniewowi. Trzynaście lat wcześ-niej Władysław Gomułka wykluczył możliwość przyjazdu Pawła VI na uroczystości milenijne.
Prowokacyjne daty
Podczas rozmów kościelno-rządowych poprzedzających kolejne pielgrzymki Jana Pawła II największym problemem było uzgodnienie terminów. Pierwsza pielgrzymka była przez stronę kościelną planowana na maj 1979 r. - wówczas przypadała 900. rocznica śmierci biskupa Stanisława Szczepanowskiego, zabitego z rozkazu króla Bolesława Śmiałego. Władze uznały, że ta rocznica symbolizuje konflikt Kościoła z państwem i choć Jan Paweł II ogłosił, że przybędzie do kraju w maju, ostatecznie zgodził się na późniejszy termin. "Nasze zdecydowane stanowisko, ważne argumenty spowodowały, że papież i episkopat musieli się wycofać. Było to duże upokorzenie papieża" - chwalił się Edward Gierek, ówczesny I sekretarz KC PZPR w rozmowie z Leonidem Breżniewem.
Również druga pielgrzymka nie odbyła się w terminie postulowanym przez stronę kościelną. Jan Paweł II nie przyjechał do Polski w sierpniu 1982 r., by wziąć udział w jubileuszu sześćsetlecia Jasnej Góry. Ekipie gen. Jaruzelskiego termin sierpniowy kojarzył się z powstaniem "Solidarności" i dlatego był nie do przyjęcia. Tym bardziej że od wprowadzenia stanu wojennego minęło dopiero pół roku i władza wciąż nie czuła się zbyt pewnie. "Wizyta jedno- lub dwudniowa, w terminie 8 września bieżącego roku, jest to data zakończenia uroczystości maryjnych na Jasnej Górze, ograniczona wyłącznie do Częstochowy" - mówił na posiedzeniu Biura Politycznego w czerwcu 1982 r. gen. Czesław Kiszczak. Z kolei Adam Łopatka, szef Urzędu ds. Wyznań, proponował przesunięcie wizyty na późną jesień, przekonując, że niekorzystne warunki atmosferyczne sprawią, iż frekwencja na spotkaniach z Janem Pawłem II będzie mniejsza. Gen. Wojciech Jaruzelski był jeszcze ostrożniejszy, dlatego ostatecznie papież przyjechał do Polski dopiero w połowie następnego roku.
Program cenzurowany
Przedstawiciele Kościoła mieli też nieustanne problemy z uzgodnieniem programu kolejnych wizyt. Władze konsekwentnie starały się go ograniczyć, eliminując przy tej okazji niewygodne dla siebie miejsca. W 1979 r. nie zgodzono się na włączenie do programu pielgrzymki wizyt w Poznaniu, Wrocławiu, Katowicach i Piekarach Śląskich. Wykluczono też odwiedziny na osiedlu Tysiąclecia w Częstochowie oraz zaproponowany przez biskupów przejazd ulicami Nowej Huty. Zamiast planowanego przez stronę kościelną spotkania z młodzieżą na placu Zamkowym w Warszawie odbyła się zamknięta uroczystość w kościele św. Anny. Podczas rozmów w kwietniu 1983 r. minister Adam Łopatka tak zareagował na propozycję złożenia przez Jana Pawła II hołdu ofiarom czerwca 1956 r. (pod pomnikiem w pobliżu poznańskiego uniwersytetu): "Zatrzymanie się Ojca Świętego przy krzyżach poznańskich zostawmy sobie na wizytę Jana XXIV lub Jana Pawła V za sto lat".
"Jeden punkt programu musi wypaść - mówił biskupom w listopadzie 1986 r. Kazimierz Barcikowski, członek Biura Politycznego. - Nie trzeba się pchać na pogranicze ze względu na interes narodu. Myślę o Rzeszowie. Nie widzę potrzeby. Gdy idzie o program ramowy w Warszawie, to będziemy oczekiwali subtelnego podejścia do grobu księdza Popiełuszki. (...) Nie może być śladów, że Ojciec Święty pobłogosławił to wszystko, co dzieje się u św. Stanisława [warszawski kościół], a dzieją się tam bezeceństwa". Rzadko przedstawiciele episkopatu potrafili nakłonić władze do ustępstw. W 1983 r. mimo wcześ-niejszego oporu zgodzono się na mszę polową na krakowskich Błoniach, a w 1987 r. na wizytę w Gdańsku. W ostatnim wypadku przez pewien czas uzależniano zgodę od usunięcia księdza Henryka Jankowskiego ze stanowiska proboszcza gdańskiej parafii św. Brygidy.
Cesarzewicz Lech
Ksiądz Jankowski nie był osobą, która przy okazji papieskich pielgrzymek budziła największe emocje w gmachu KC PZPR. Ta rola była zarezerwowana dla Lecha Wałęsy, którego w tym czasie rządowa propaganda konsekwentnie przedstawiała jako "osobę prywatną". Do spotkania papieża z przewodniczącym "Solidarności" doszło w 1983 r. tylko dzięki uporowi strony kościelnej. W rządowych ocenach pielgrzymki z satysfakcją zaś podkreślano: "Spotkanie z Wałęsą sprowadzone zostało ostatecznie do charakteru krótkiej, prywatnej rozmowy z rodziną (...) w schronisku w Dolinie Chochołowskiej, w holu i na tarasie, trwało 20--25 minut, z czego jednak większość czasu zajęły igraszki papieża z dziećmi Wałęsy oraz zalecone przez papieża oglądanie pięknego krajobrazu z tarasu, a rozmowa z cesarzewiczem Lechem trwała około 8 minut". Trzy lata później Barcikowski mówił biskupom: "Rozumiemy, że musi być jakiś kontakt papieża z Wałęsą, ale powinien on być dyskretny, a nie na zasadzie, że będzie on leciał w cały świat, poprzez zdjęcia i reportaże".
Kościół, czyli garb
Powodem konfliktów były podczas pielgrzymek teksty papieskich przemówień. Janowi Pawłowi II zarzucano upolitycznianie homilii, zbyt dużą ich aluzyjność, moralizatorski ton i pouczanie rządzących. W 1979 r. papieskie wystąpienia próbował cenzurować sekretarz KC Stanisław Kania, nadzorujący w tym czasie sprawy Kościoła. Najostrzejszą reakcję władz wywołało przemówienie wygłoszone 18 czerwca 1983 r. w Częstochowie. Jan Paweł II mówił wtedy: "Wiem o waszych cierpieniach, o waszej trudnej młodości, o poczuciu krzywdy i poniżenia, o jakże często odczuwanym braku perspektyw na przyszłość - może o pokusach ucieczki w jakiś inny świat". W oświadczeniu rządu PRL przekazanym następnego dnia stronie kościelnej papieżowi zarzucono nawoływanie do buntu i wojny religijnej. Grożono też wprowadzeniem korekt w programie pielgrzymki. Z kolei w 1987 r. Kazimierz Barcikowski zarzucał Janowi Pawłowi II, że nie dostrzega pozytywnych przemian zachodzących w Polsce oraz niepotrzebnie odwołuje się do tradycji jagiellońskiej i szlacheckiej. Myśl tę twórczo rozwinął gen. Wojciech Jaruzelski w rozmowie z Erichem Honeckerem, ówczesnym szefem komunistów NRD, mówiąc, że cały Kościół "to garb, którego nie można usunąć operacyjnie, z którym trzeba żyć".
Pielgrzymki papieża były dla władz PRL złem koniecznym. "Obecnie wytworzyła się trudniejsza sytuacja, bo papieżem jest Polak, będący obywatelem Polski. Z prawnego punktu widzenia każdy obywatel ma prawo przyjazdu do swojego kraju. Odmowa mogłaby tworzyć napięcia społeczne" - tłumaczył w marcu 1979 r. Edward Gierek Leonidowi Breżniewowi. Trzynaście lat wcześ-niej Władysław Gomułka wykluczył możliwość przyjazdu Pawła VI na uroczystości milenijne.
Prowokacyjne daty
Podczas rozmów kościelno-rządowych poprzedzających kolejne pielgrzymki Jana Pawła II największym problemem było uzgodnienie terminów. Pierwsza pielgrzymka była przez stronę kościelną planowana na maj 1979 r. - wówczas przypadała 900. rocznica śmierci biskupa Stanisława Szczepanowskiego, zabitego z rozkazu króla Bolesława Śmiałego. Władze uznały, że ta rocznica symbolizuje konflikt Kościoła z państwem i choć Jan Paweł II ogłosił, że przybędzie do kraju w maju, ostatecznie zgodził się na późniejszy termin. "Nasze zdecydowane stanowisko, ważne argumenty spowodowały, że papież i episkopat musieli się wycofać. Było to duże upokorzenie papieża" - chwalił się Edward Gierek, ówczesny I sekretarz KC PZPR w rozmowie z Leonidem Breżniewem.
Również druga pielgrzymka nie odbyła się w terminie postulowanym przez stronę kościelną. Jan Paweł II nie przyjechał do Polski w sierpniu 1982 r., by wziąć udział w jubileuszu sześćsetlecia Jasnej Góry. Ekipie gen. Jaruzelskiego termin sierpniowy kojarzył się z powstaniem "Solidarności" i dlatego był nie do przyjęcia. Tym bardziej że od wprowadzenia stanu wojennego minęło dopiero pół roku i władza wciąż nie czuła się zbyt pewnie. "Wizyta jedno- lub dwudniowa, w terminie 8 września bieżącego roku, jest to data zakończenia uroczystości maryjnych na Jasnej Górze, ograniczona wyłącznie do Częstochowy" - mówił na posiedzeniu Biura Politycznego w czerwcu 1982 r. gen. Czesław Kiszczak. Z kolei Adam Łopatka, szef Urzędu ds. Wyznań, proponował przesunięcie wizyty na późną jesień, przekonując, że niekorzystne warunki atmosferyczne sprawią, iż frekwencja na spotkaniach z Janem Pawłem II będzie mniejsza. Gen. Wojciech Jaruzelski był jeszcze ostrożniejszy, dlatego ostatecznie papież przyjechał do Polski dopiero w połowie następnego roku.
Program cenzurowany
Przedstawiciele Kościoła mieli też nieustanne problemy z uzgodnieniem programu kolejnych wizyt. Władze konsekwentnie starały się go ograniczyć, eliminując przy tej okazji niewygodne dla siebie miejsca. W 1979 r. nie zgodzono się na włączenie do programu pielgrzymki wizyt w Poznaniu, Wrocławiu, Katowicach i Piekarach Śląskich. Wykluczono też odwiedziny na osiedlu Tysiąclecia w Częstochowie oraz zaproponowany przez biskupów przejazd ulicami Nowej Huty. Zamiast planowanego przez stronę kościelną spotkania z młodzieżą na placu Zamkowym w Warszawie odbyła się zamknięta uroczystość w kościele św. Anny. Podczas rozmów w kwietniu 1983 r. minister Adam Łopatka tak zareagował na propozycję złożenia przez Jana Pawła II hołdu ofiarom czerwca 1956 r. (pod pomnikiem w pobliżu poznańskiego uniwersytetu): "Zatrzymanie się Ojca Świętego przy krzyżach poznańskich zostawmy sobie na wizytę Jana XXIV lub Jana Pawła V za sto lat".
"Jeden punkt programu musi wypaść - mówił biskupom w listopadzie 1986 r. Kazimierz Barcikowski, członek Biura Politycznego. - Nie trzeba się pchać na pogranicze ze względu na interes narodu. Myślę o Rzeszowie. Nie widzę potrzeby. Gdy idzie o program ramowy w Warszawie, to będziemy oczekiwali subtelnego podejścia do grobu księdza Popiełuszki. (...) Nie może być śladów, że Ojciec Święty pobłogosławił to wszystko, co dzieje się u św. Stanisława [warszawski kościół], a dzieją się tam bezeceństwa". Rzadko przedstawiciele episkopatu potrafili nakłonić władze do ustępstw. W 1983 r. mimo wcześ-niejszego oporu zgodzono się na mszę polową na krakowskich Błoniach, a w 1987 r. na wizytę w Gdańsku. W ostatnim wypadku przez pewien czas uzależniano zgodę od usunięcia księdza Henryka Jankowskiego ze stanowiska proboszcza gdańskiej parafii św. Brygidy.
Cesarzewicz Lech
Ksiądz Jankowski nie był osobą, która przy okazji papieskich pielgrzymek budziła największe emocje w gmachu KC PZPR. Ta rola była zarezerwowana dla Lecha Wałęsy, którego w tym czasie rządowa propaganda konsekwentnie przedstawiała jako "osobę prywatną". Do spotkania papieża z przewodniczącym "Solidarności" doszło w 1983 r. tylko dzięki uporowi strony kościelnej. W rządowych ocenach pielgrzymki z satysfakcją zaś podkreślano: "Spotkanie z Wałęsą sprowadzone zostało ostatecznie do charakteru krótkiej, prywatnej rozmowy z rodziną (...) w schronisku w Dolinie Chochołowskiej, w holu i na tarasie, trwało 20--25 minut, z czego jednak większość czasu zajęły igraszki papieża z dziećmi Wałęsy oraz zalecone przez papieża oglądanie pięknego krajobrazu z tarasu, a rozmowa z cesarzewiczem Lechem trwała około 8 minut". Trzy lata później Barcikowski mówił biskupom: "Rozumiemy, że musi być jakiś kontakt papieża z Wałęsą, ale powinien on być dyskretny, a nie na zasadzie, że będzie on leciał w cały świat, poprzez zdjęcia i reportaże".
Kościół, czyli garb
Powodem konfliktów były podczas pielgrzymek teksty papieskich przemówień. Janowi Pawłowi II zarzucano upolitycznianie homilii, zbyt dużą ich aluzyjność, moralizatorski ton i pouczanie rządzących. W 1979 r. papieskie wystąpienia próbował cenzurować sekretarz KC Stanisław Kania, nadzorujący w tym czasie sprawy Kościoła. Najostrzejszą reakcję władz wywołało przemówienie wygłoszone 18 czerwca 1983 r. w Częstochowie. Jan Paweł II mówił wtedy: "Wiem o waszych cierpieniach, o waszej trudnej młodości, o poczuciu krzywdy i poniżenia, o jakże często odczuwanym braku perspektyw na przyszłość - może o pokusach ucieczki w jakiś inny świat". W oświadczeniu rządu PRL przekazanym następnego dnia stronie kościelnej papieżowi zarzucono nawoływanie do buntu i wojny religijnej. Grożono też wprowadzeniem korekt w programie pielgrzymki. Z kolei w 1987 r. Kazimierz Barcikowski zarzucał Janowi Pawłowi II, że nie dostrzega pozytywnych przemian zachodzących w Polsce oraz niepotrzebnie odwołuje się do tradycji jagiellońskiej i szlacheckiej. Myśl tę twórczo rozwinął gen. Wojciech Jaruzelski w rozmowie z Erichem Honeckerem, ówczesnym szefem komunistów NRD, mówiąc, że cały Kościół "to garb, którego nie można usunąć operacyjnie, z którym trzeba żyć".
Barwy walki |
---|
|
Więcej możesz przeczytać w 32/2002 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.