Uniwersytety czterolatków

Uniwersytety czterolatków

Dodano:   /  Zmieniono: 
My name is Dominik and I am six years old - deklamuje sześcioletni blondynek o pucołowatej twarzy
Przedszkole stało się pierwszym krokiem w karierze 

Po polsku dodaje: - Oprócz piłki najbardziej lubię angielski. Dominik - syn Agaty Łukaszewicz, dziennikarki - chodził na angielski, basen, rytmikę, piłkę nożną, balet, zajęcia plastyczne i teatralne, miał lekcje jazdy konnej.
Przedszkole przestało się już kojarzyć z beztroską zabawą przez cały dzień. Jeszcze kilka lat temu rodzice zapisywali dziecko do najbliższej placówki. Dziś jest inaczej.
- Znam kobietę, która codziennie pokonywała 40 km z podwarszawskiej Kobyłki na Żoliborz, bo tamtejsze przedszkole miało dobrą opinię - mówi Elżbieta Supryn, psycholog z Uniwersytetu dla Rodziców w Warszawie. - Wybór dobrego przedszkola stał się niemal równie ważny jak decyzja o kierunku studiów.

Dwuletni poligloci
Rodzice domagają się dodatkowych zajęć, zwłaszcza lekcji angielskiego. I chcą za nie płacić. W Poznaniu mogą zapisać dzieci na kursy tego języka we wszystkich 142 placówkach publicznych. W województwie mazowieckim angielskiego uczą się maluchy w niemal każdym z 524 przedszkoli publicznych i 100 prywatnych. Podobnie jest w Krakowie. W dużych miastach w cenie są także francuski i niemiecki. Coraz więcej jest przedszkoli dwujęzycznych (na przykład English Playschool w Toruniu) i przyjmuje się do nich coraz młodsze dzieci. W Prywatnym Przedszkolu im. Kubusia Puchatka w Sosnowcu piętnastominutowe zajęcia z angielskiego mają nawet dwulatki. W Polish Canadian Preschool w Warszawie nauczyciele stosują metodę "immersion" (czyli zanurzenie).
- Każda grupa ma dwóch opiekunów: Polaka mówiącego biegle po angielsku i cudzoziemca, który posługuje się także polskim - tłumaczy Monika Allen, współwłaścicielka Polish Canadian Preschool. - Efekty są zaskakujące. Dwulatki znają już pojedyncze angielskie słowa, a pięciolatki po kilku miesiącach nauki zaczynają mówić całymi zdaniami w tym języku.

Jak rozszczepia się światło
Zajęcia dla przedszkolaków pod względem intensywności często niewiele ustępują lekcjom licealistów. Przedszkole nr 122 w Łodzi proponuje naukę czytania i pisania od trzeciego roku życia, dzieci z przedszkola nr 24 w Bydgoszczy mają godzinę szachów tygodniowo. Z kolei Niepubliczne Przedszkole Taneczno-Muzyczne Wesołe Nutki w Białymstoku kusi rodziców zapewnieniem, że wszyscy jego wychowankowie, którzy chcieli się uczyć w szkole muzycznej, bez problemu zdali egzaminy. W Krakowie nawet publiczne przedszkola proponują rozbudowany program zajęć artystycznych. - Dzieci robią witraże na podstawie dzieł Stanisława Wyspiańskiego albo polichromie na wzór Matejkowskich z Kościoła Mariackiego - mówi Danuta Kasprzyk, wizytator. Mnożą się przedszkola z lekcjami informatyki (choćby toruńskie Pod Muchomorkiem).
Trzy- i czterolatki w Elblągu mogą się zapisać na zajęcia badawcze zapoznające z podstawami fizyki. - Nauczyciele pokazują dzieciom doświadczenia i tłumaczą, dlaczego tłuszcz nie rozpuszcza się w wodzie albo jak się rozszczepia światło - opowiada Krystyna Styfi, dyrektor przedszkola nr 17 w Elblągu. - To zajęcia bezpłatne i dobrowolne - przekonuje. Pod poważnie brzmiącymi nazwami kryją się nieraz znane od lat zabawy. Papieroplastyka to po prostu wyklejanki z papieru.

Przedszkole droższe niż studia
Przeciętne czesne w prywatnym warszawskim przedszkolu wynosi 500-600 zł. Gdy jednak rodzice chcą zapisać malca na dodatkowe zajęcia, muszą w sumie wyłożyć ponad 1000 zł. Łukaszewiczowie wydawali na Dominika około 13 tys. zł rocznie. Za studia wieczorowe na Wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego żądano w zeszłym roku 7580 zł.
Czy jednak kilkulatek jest gotowy do podjęcia bardzo intensywnej nauki? Wiele za tym przemawia. Z badań naukowych opublikowanych przez Polską Fundację Dzieci i Młodzieży wynika, że 50 proc. możliwości intelektualnych dziecka kształtuje się do czwartego roku życia. Maluch najwięcej chłonie, zanim skończy trzy lata.
- Właściwą naukę można rozpocząć w siódmym roku życia, bo wtedy dojrzewa mózg - mówi Elżbieta Supryn. - Młodsze dziecko może się jednak osłuchać z językiem obcym czy ćwiczyć pamięć dzięki komputerowi. Ponadto w czwartym roku życia w dzieciach kształtuje się samoistnie systematyczność - dodaje. Zwolennicy edukacji najmłodszych twierdzą, że trzylatkowi nauka angielskiego przychodzi z łatwością, gdyż uczy się podświadomie, naśladując innych. Według Helen Doron, twórczyni popularnej metody nauki dzieci, niemowlę, które słyszy zarówno polski, jak i angielski, będzie wzrastało, rozumiejąc oba języki.
Metodycy przypominają, że lekcja musi być równocześnie zabawą, śpiewaniem piosenek, recytacją wierszyków. - W przedszkolu nie powinien nauczać ktoś, kto na co dzień szkoli dorosłych - podkreśla dr Krystyna Kamińska, wykładowca w Katedrze Pedagogiki Przedszkolnej i Wczesnoszkolnej Uniwersytetu Łódzkiego. - W Polsce jest to jednak nagminne, bo na filologiach obcych nie kształci się specjalistów w dziedzinie nauczania małych dzieci.
Dzieci, które chodziły do ekskluzywnych przedszko-li, są posyłane do równie elitarnych podstawówek. O miejsce w jednej z warszawskich szkół ubiegało się w tym roku ośmioro siedmiolatków. Na egzaminie sprawdzano znajomość liter, cyfr, a nawet umiejętność czytania.

Zabawa przed nauką
- Maluch nie powinien realizować wyłącznie ambicji ojca i matki. Dziecko ma naturalne prawo do zabawy - przekonuje Barbara Głowacka z Zarządu Głównego Towarzystwa Przyjaciół Dzieci. - Jeżeli dziecko lubi ruch, to warto zapisać je na lekcje tańca, ale darujmy mu angielski! - radzi dr Kamińska.
- Warto zbadać dziecko, czy jest gotowe do podjęcia sporego intelektualnego wysiłku - mówi Marek Zawadzki, psycholog i socjolog z Poradni Anonimowej dla Dzieci, Młodzieży i Ich Rodziców oraz Osób Dorosłych. - Trafił do mnie kiedyś trzyletni chłopiec, którego ojciec posłał na lekcje angielskiego. Chłopiec nie radził sobie z nauką i nagle zaczął się jąkać. Kiedy udało się wyperswadować ojcu te konwersacje, problem rozwiązał się sam. Agata Łukaszewicz jest spokojna o zdrowie Dominika. - Przez trzy lata mój syn nigdy się nie skarżył, że jest zbyt obciążony. Kiedy podczas rozmowy kwalifikacyjnej do zerówki nauczycielka zapytała, kim chce zostać, odpowiedział stanowczo: - Małyszem.


Przedszkole życia
Na Zachodzie od lat kładzie się nacisk na edukację najmłodszych. W Luksemburgu i Francji do przedszkola chodzą już dwulatki. W Holandii to rodzice decydują, czy ich czteroletnie dziecko pójdzie do szkoły (pięciolatki mają już taki obowiązek). Prawdziwa "przedszkolna gorączka" panuje w Japonii i Hongkongu. Jak podała ostatnio Agencja Reutera, roczny pobyt dziecka w ekskluzywnej placówce jest niemal trzy razy droższy niż trwająca tyle samo nauka w renomowanej uczelni. Rodzice, którzy chcą zapewnić potomkom jak najlepszy start, gotowi są wyłożyć każdą sumę. Za zajęcia w najdroższym przedszkolu byłej kolonii brytyjskiej - Yew Chung International School - muszą zapłacić ponad 107 tys. dolarów hongkońskich rocznie (prawie 14 tys. USD), Montessori School żąda 93 tys. dolarów hongkońskich. Drugie tyle trzeba zapłacić za dodatkowe zajęcia, mundurek, książki, wycieczki. Tymczasem rok nauki na Uniwersytecie Chińskim kosztuje 42 tys. HKD. Bywa, że rodzice przeprowadzają się do dzielnicy, w której znajduje się wymarzona szkoła, inni chrzczą dzieci tylko po to, by zostały przyjęte do katolickich szkół, które cieszą się opinią placówek o wysokim standardzie.


DOROTA IDZI
była mistrzyni świata w pięcioboju nowoczesnym, szefowa PR w firmie Optimum Distribution
Zapisałam synka na kilka dodatkowych zajęć. Pięcioletni Piotruś ma zajęcia plastyczne, taniec, no i oczywiście angielski. Nigdy się nie skarżył, że czuje się przeciążony. Zajęcia z angielskiego wybrałam, bo w Unii Europejskiej język obcy będzie koniecznością. Nie chciałabym, żeby mój syn czuł się niekomfortowo. Piotruś sam zadecyduje w przyszłości, kim chce zostać, ale będzie miał już solidne podstawy.

MARTA FOGLER
posłanka Platformy Obywatelskiej
Właśnie szukam dwujęzycznego przedszkola dla najmłodszej córki Melanii. Jestem pewna, że zajęcia z angielskim i francuskim ułatwią jej start w życiu i dalszą edukację. Nie traktuję tych zajęć jak odbierania jej dzieciństwa, bo to przecież nauka przez zabawę. Sama uczyłam się angielskiego od piątego roku życia i bardzo dobrze to wspominam.

ADRIANNA BIEDRZYŃSKA
aktorka
Przedszkole zapewniło mojej córce doskonałe przygotowanie do szkoły. Michalina chodziła na rytmikę, muzykę, miała zajęcia z angielskiego. Uczono jej wrażliwości na muzykę, sztukę, malarstwo. W formie zabawy i opowiadania ciekawostek przekazywano jej nawet wiedzę historyczną. Misia nigdy nie czuła się przeciążona. Uwielbiała swoje przedszkole i do tej pory odwiedza swoją panią. Wiedza, którą pozyskała, procentuje do dziś. Zapamiętała wiele szczegółów, informacji i wykorzystuje je w szkole podstawowej.

KATARZYNA DOWBOR
prezenterka telewizyjna
Marzyłam, żeby zapisać moją córkę do przedszkola, w którym zajęcia prowadzona są w języku angielskim. Niestety, opłata 1700 funtów za semestr, którą pobiera takie przedszkole, jest stanowczo zbyt wysoka. W końcu zapisałam Marysię do państwowej placówki. Tezę o "odbieraniu dzieciństwa" uważam za głupotę. Jeżeli dzieciństwo ma polegać tylko na przesiadywaniu w piasku i zabawie lalkami, to wolę, by moje dziecko zamiast tego się rozwijało. Przedszkole ma jej zapewnić nie tylko opiekę, ale także stymulację intelektualną.
Więcej możesz przeczytać w 34/2002 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.