Rozmowa z Anatolijem Kinachem, premierem Ukrainy
Piotr Andrzejewski: Opozycja coraz głośniej domaga się ustąpienia prezydenta Kuczmy. Jak władze Ukrainy chcą przezwyciężyć ostry kryzys polityczny?
Anatolij Kinach: Nasz kraj potrzebuje reform politycznych uwzględniających odpowiedzialność różnych organów władzy: prezydenta, parlamentu i rządu. Budujemy państwo prawa. Popierając konieczność dyskusji i prawo ludzi do wyrażania swego zdania na wiecach i demonstracjach, rząd będzie dbać, aby wszystko to działo się w ramach prawa. Nie pozwolimy, żeby kraj pogrążył się w chaosie.
- Czy zamiast, wzorem Polski, postawić na demokrację oraz integrację z Unią Europejską i NATO, Ukraina pójdzie drogą Białorusi, dławiącej wolność i dążącej do zacieśniania związków z Rosją?
- Ukraina wyraźnie określiła swój europejski wybór. Wejście do Unii Europejskiej jest dla nas sposobem na osiągnięcie wysokich standardów w gospodarce i w życiu zwykłych obywateli. Jest to jednak proces wymagający odpowiednich przygotowań. Zauważmy przy tym, że nasza gospodarka nieźle się rozwija - w tym roku wzrost PKB wyniesie najprawdopodobniej 4-5 proc. przy inflacji nie przekraczającej 2-3 proc. Niezbędne jest wprowadzenie strukturalnych reform rynkowych, zanim gospodarka stanie się rzeczywiście konkurencyjna. W 2004 r. chcielibyśmy się znaleźć w gronie państw stowarzyszonych z unią, a w 2011 r. - być gotowi do pełnego członkostwa.
- Jak ten deklarowany proeuropejski kurs Ukrainy ma się do widocznego zbliżenia z Rosją?
- Z Rosją łączą nas więzy historyczne, kulturalne i gospodarcze, jest ona więc naszym ważnym, strategicznym partnerem. Ukraina i Rosja, jako samodzielne państwa, muszą się troszczyć o swoje narodowe interesy. Ważne, aby nasza współpraca przebiegała na zasadzie równego partnerstwa, a nie poprzez wywieranie presji, także politycznej.
Również Polska to nasz ważny partner. Jesteśmy wdzięczni za poparcie, jakiego wielokrotnie nam udzielaliście. W dodatku razem tworzymy potężny, dziewięćdziesięciomilionowy rynek, co sprzyja wspólnym przedsięwzięciom ekonomicznym, takim jak rozbudowa europejskich korytarzy transportowych czy budowa ropociągu Odessa - Brody - Gdańsk...
- W Polsce koła gospodarcze ostro krytykują ten projekt, zarzucając mu brak uzasadnienia ekonomicznego.
- Ten projekt ma naszym zdaniem ważne znaczenie nie tylko jako przedsięwzięcie czysto ekonomiczne. Rozwiązuje on w znacznej mierze problem dywersyfikacji dostaw ropy do krajów europejskich. Chodzi więc o kwestię bezpieczeństwa ekonomicznego Europy, a także Ukrainy i Polski. Wiem również, że bardzo dobrze wypowiadali się o nim eksperci zarówno Unii Europejskiej, jak i USA. Widzimy Polskę jako strategicznego partnera w tym projekcie. Myślę, że podczas mojego spotkania z premierem Leszkiem Millerem we Lwowie będzie okazja do omówienia szczegółów.
- W stosunkach polsko-ukraińskich, także gospodarczych, panuje zastój. Obroty handlowe nie przekraczają 1,5 mld USD rocznie, wzajemne inwestycje są niewielkie. Co nam przeszkadza?
- Przede wszystkim brakuje odpowiedniej infrastruktury dla wspólnych inwestycji - uzgodnienia zasad podatkowych i celnych oraz upowszechnienia ubezpieczenia ryzyka. Musimy więc dążyć do większego zbliżenia naszych systemów bankowych, ubezpieczeń, podjąć kwestie ochrony własności inwestorów, a także zająć się certyfikacją i standaryzacją. Wiąże się to także z rozszerzaniem Unii Europejskiej w kierunku wschodnim. Jesteśmy zainteresowani tym, aby rozszerzenie to nie przekształciło obecnych granic w bariery utrudniające współpracę gospodarczą i podróże obywateli.
- Czy Ukraina obawia się skutków wprowadzenia wiz przez Polskę?
- Rozumiemy konieczność stosowania się przez Polskę do wymogów unijnych, ale nie chcemy, by to zaszkodziło naszym wspólnym interesom. Dlatego już teraz razem pracujemy nad rozwiązaniami (tanie wizy wielokrotne, specjalne ułatwienia dla mieszkańców obwodów przygranicznych i dla ludzi biznesu), które pomogą nam uniknąć negatywnych konsekwencji wprowadzenia wiz.
Anatolij Kinach: Nasz kraj potrzebuje reform politycznych uwzględniających odpowiedzialność różnych organów władzy: prezydenta, parlamentu i rządu. Budujemy państwo prawa. Popierając konieczność dyskusji i prawo ludzi do wyrażania swego zdania na wiecach i demonstracjach, rząd będzie dbać, aby wszystko to działo się w ramach prawa. Nie pozwolimy, żeby kraj pogrążył się w chaosie.
- Czy zamiast, wzorem Polski, postawić na demokrację oraz integrację z Unią Europejską i NATO, Ukraina pójdzie drogą Białorusi, dławiącej wolność i dążącej do zacieśniania związków z Rosją?
- Ukraina wyraźnie określiła swój europejski wybór. Wejście do Unii Europejskiej jest dla nas sposobem na osiągnięcie wysokich standardów w gospodarce i w życiu zwykłych obywateli. Jest to jednak proces wymagający odpowiednich przygotowań. Zauważmy przy tym, że nasza gospodarka nieźle się rozwija - w tym roku wzrost PKB wyniesie najprawdopodobniej 4-5 proc. przy inflacji nie przekraczającej 2-3 proc. Niezbędne jest wprowadzenie strukturalnych reform rynkowych, zanim gospodarka stanie się rzeczywiście konkurencyjna. W 2004 r. chcielibyśmy się znaleźć w gronie państw stowarzyszonych z unią, a w 2011 r. - być gotowi do pełnego członkostwa.
- Jak ten deklarowany proeuropejski kurs Ukrainy ma się do widocznego zbliżenia z Rosją?
- Z Rosją łączą nas więzy historyczne, kulturalne i gospodarcze, jest ona więc naszym ważnym, strategicznym partnerem. Ukraina i Rosja, jako samodzielne państwa, muszą się troszczyć o swoje narodowe interesy. Ważne, aby nasza współpraca przebiegała na zasadzie równego partnerstwa, a nie poprzez wywieranie presji, także politycznej.
Również Polska to nasz ważny partner. Jesteśmy wdzięczni za poparcie, jakiego wielokrotnie nam udzielaliście. W dodatku razem tworzymy potężny, dziewięćdziesięciomilionowy rynek, co sprzyja wspólnym przedsięwzięciom ekonomicznym, takim jak rozbudowa europejskich korytarzy transportowych czy budowa ropociągu Odessa - Brody - Gdańsk...
- W Polsce koła gospodarcze ostro krytykują ten projekt, zarzucając mu brak uzasadnienia ekonomicznego.
- Ten projekt ma naszym zdaniem ważne znaczenie nie tylko jako przedsięwzięcie czysto ekonomiczne. Rozwiązuje on w znacznej mierze problem dywersyfikacji dostaw ropy do krajów europejskich. Chodzi więc o kwestię bezpieczeństwa ekonomicznego Europy, a także Ukrainy i Polski. Wiem również, że bardzo dobrze wypowiadali się o nim eksperci zarówno Unii Europejskiej, jak i USA. Widzimy Polskę jako strategicznego partnera w tym projekcie. Myślę, że podczas mojego spotkania z premierem Leszkiem Millerem we Lwowie będzie okazja do omówienia szczegółów.
- W stosunkach polsko-ukraińskich, także gospodarczych, panuje zastój. Obroty handlowe nie przekraczają 1,5 mld USD rocznie, wzajemne inwestycje są niewielkie. Co nam przeszkadza?
- Przede wszystkim brakuje odpowiedniej infrastruktury dla wspólnych inwestycji - uzgodnienia zasad podatkowych i celnych oraz upowszechnienia ubezpieczenia ryzyka. Musimy więc dążyć do większego zbliżenia naszych systemów bankowych, ubezpieczeń, podjąć kwestie ochrony własności inwestorów, a także zająć się certyfikacją i standaryzacją. Wiąże się to także z rozszerzaniem Unii Europejskiej w kierunku wschodnim. Jesteśmy zainteresowani tym, aby rozszerzenie to nie przekształciło obecnych granic w bariery utrudniające współpracę gospodarczą i podróże obywateli.
- Czy Ukraina obawia się skutków wprowadzenia wiz przez Polskę?
- Rozumiemy konieczność stosowania się przez Polskę do wymogów unijnych, ale nie chcemy, by to zaszkodziło naszym wspólnym interesom. Dlatego już teraz razem pracujemy nad rozwiązaniami (tanie wizy wielokrotne, specjalne ułatwienia dla mieszkańców obwodów przygranicznych i dla ludzi biznesu), które pomogą nam uniknąć negatywnych konsekwencji wprowadzenia wiz.
Anatolij Kinach ma 48 lat, ukończył Instytut Budowy Okrętów w Leningradzie. W latach1995-96 wicepremier. Od 1996 r. przewodniczący Związku Przemysłowców i Przedsiębiorców, gdzie swoją polityczną karierę rozpoczynał Leonid Kuczma. Od maja 2001 r. premier. |
Więcej możesz przeczytać w 40/2002 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.