"Tito, wróć, wybaczymy ci wszystko!" - głosi wielki napis na budynku w Belgradzie
Nie jestem Chorwatką, czuję się Jugosłowianką" - ta deklaracja Dubravki Ugresić, pisarki i eseistki zagrzebskiej, kilka lat temu wywołała w Chorwacji burzę. Autorkę okrzyknięto zdrajczynią. Po dekadzie wojen coraz więcej Serbów, Chorwatów, Macedończyków i Czarnogórców mówi jednak o sobie "Jugosłowianie". Zdążyli wybaczyć Ticie wszystkie grzechy. Titowska Jugosławia kojarzy im się teraz ze wszystkim, co najlepsze: bogactwem, bezpieczeństwem, pokojem.
Według sondaży przeprowadzonych na początku lat 90., jeden na 20 obywateli ówczesnej Jugosławii określał się jako Jugosłowianin. W większości byli to ludzie z rodzin mieszanych etnicznie. Kiedy państwo się rozpadło, dla Jugosłowian miejsca już nie było. Tych, którzy nie mogli się odnaleźć w nowej rzeczywistości, nazywano pogardliwie jugonostalgikami.
Raj utracony
Jugonostalgikami są osoby mające dziś 40-50 lat. Dla nich Titoland był ziemią obiecaną. Takie wrażenie odnosili też podróżujący do Jugosławii w latach 60. i później Polacy. Względnie zasobne sklepy, eleganckie butiki, nowoczesne budynki, modnie ubrani przechodnie.
- Jugosławia była krajem mlekiem i miodem płynącym. Stać nas było na najnowszy sprzęt, eleganckie ubrania, weekendowe wyjazdy do Włoch. Było bezpiecznie, bez żadnego ryzyka można było nocą chodzić po mieście - wylicza Mirjana, elegancka bizneswoman z Belgradu. Choć życie ułożyło się jej lepiej niż większości współobywateli, o Titolandzie mówi z nostalgią. - Po co było burzyć Jugosławię?
Węzły gordyjskie
W najgorszej sytuacji po rozpadzie Jugosławii znaleźli się ludzie z rodzin mieszanych etnicznie, to oni mają teraz problemy z tożsamością. - Jestem Jugosłowianinem. Mój ojciec był Chorwatem, matka Serbką, żona Muzułmanką - jak więc mam się określić? Po rozpadzie Jugosławii politykom najlepsze wydawały się kraje czyste etnicznie. To mrzonka - uważa popularny w Polsce kompozytor Goran Bregović.
Związki mieszane stanowiły aż 13 proc. małżeństw zawieranych w Jugosławii w latach 1977-1981. Najczęściej pobierali się Serbowie i Chorwaci, najrzadziej mieszane małżeństwa zdarzały się wśród Słoweńców i kosowskich Albańczyków. Tito tworzył naród jugosłowiański, ateizując, przesiedlając ludzi z republiki do republiki, a także sprzyjając zawieraniu mieszanych małżeństw.
Drugie życie marszałka
"Tito, wróć, wybaczymy ci wszystko!" - głosi wielki napis, który pojawił się niedawno na jednym z belgradzkich budynków. W 2000 r. 80 proc. respondentów pytanych przez belgradzkie media odpowiedziało, że rządy Tity i Jugosławię wspomina z rozrzewnieniem. Marszałek wraca do łask, budzi pozytywne emocje. Nic więc dziwnego, że na stoiskach z pamiątkami można znowu zobaczyć portrety "wodza", pocztówki i proporczyki z jego podobizną. W ostatnich latach powstały trzy filmy (dwa serbskie i chorwacki), których bohaterem był marszałek. Notabene, nie brak w Jugosławii ludzi wierzących, że Tito nie umarł i jeszcze zaprowadzi w kraju porządek...
Jugokultura
W 1999 r. zwiedzających międzynarodowe targi książki we Frankfurcie mogło zaskoczyć stoisko opatrzone szyldem "Grupa 99". W Grupie 99 znaleźli się pisarze chorwaccy (Slavenka Drakulić, Slobodan Snajder), bośniaccy, kosowscy (Shkëlzen Maliqi), serbscy (Dragan Velikić), czarnogórscy i słoweńscy. Postanowili wystąpić razem.
Jugonostalgia triumfuje przede wszystkim w muzyce popularnej. Najpierw listy przebojów wszystkich sześciu republik zawojował turbofolk (bałkańska odmiana discopolo). Melomani zatykali uszy, a lud kupował w czasach recesji setki tysięcy płyt gwiazd takich jak Ceca, czyli Svetlana Raznatović. Trzydziestoletnia piosenkarka z Serbii, "królowa kiczu", jest zresztą najbardziej kuriozalnym przykładem na to, że muzyka łagodzi obyczaje. Choć jej mężem był jeden z serbskich zbrodniarzy wojennych, osławiony Zeljko Raznatović (kapitan Arkan), Ceca taką samą popularnością cieszy się w Sarajewie, Belgradzie, miastach słoweńskich i chorwackich.
Ostatnio jednak turbofolk traci fanów, a drugą lub trzecią młodość przeżywają gwiazdy jugosłowiańskie z lat 70. Znów furorę robi pochodzący z Bośnii Haris Dzinović czy znany i u nas zespół Bijelo Dugme. Ich przeboje zawojowały listy przebojów od Lublany po Skopie.
Psycholog i polityk belgradzki Boris Tadić uważa, że przez kilka lat jugonostalgików może przybywać - będą to ludzie rozczarowani reformami gospodarczymi lub nacjonalistyczną polityką. Podczas wyborów prezydenckich w Serbii większość kandydatów próbowała zdobyć popularność, przedstawiając wyborcom wizję neojugosłowiańskiego raju. Rośnie jednak generacja ludzi, którzy wychowali się w krajach powstałych po rozpadzie Titolandu.
Gierkonostalgia Paweł Śpiewak socjolog z Wydziału Filozofii i Socjologii Uniwersytetu Warszawskiego Mimo pewnych podobieństw nie można jugonostalgii porównywać do sentymentu, z jakim dziś w Polsce wspomina się okres gierkowski. Źródłem jugosłowiańskich reminiscencji jest polityczna prawda, a polskie - mimo uzasadnień psychologicznych - opierają się na kłamstwie. Gierek nie był dobrym przywódcą, choć wielu Polaków tak go pamięta. Sukces zbudował na kredytach z banków zachodnich, które cały czas odbijają się czkawką polskiej gospodarce. Jugosławianie tęsknią do okresu rządów Josipa Broza-Tity, gdyż wtedy czuli się bezpiecznie. Kiedy w latach 90. ich kraj rozdzierały kolejne wojny, bardzo im tego poczucia brakowało. Ludzie są skłonni przystać na ograniczenie wolności osobistej, jeśli dzięki temu będą mogli żyć w pokoju. |
Więcej możesz przeczytać w 41/2002 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.