Trójka stała się centrum okołoradiowego ruchu obywatelskiego
To nie twórcy Radia Zet, RMF FM, Wawy czy Radia Kolor wymyślili nowoczesne radio. Większość stosowanych dzisiaj rozwiązań znacznie wcześniej pojawiło się w radiowej Trójce. Nawet dziennikarze tej stacji nie zdają sobie sprawy, że prawie wszystko już było, i to w ich własnym radiu. Trójka rozpoczęła działalność 1 kwietnia (1962 r.) i coś z atmosfery primaaprilisowego luzu pozostało jej do dziś. Każda z epok działalności Trójki (a było ich pięć) wnosiła coś nowego. Nie tylko do polskiego radia, ale do naszego życia w ogóle. Niewiele jest stacji na świecie, które stały się centrum okołoradiowego ruchu obywatelskiego, podtrzymywanego dzięki osobistym kontaktom z publicznością (spotkania, koncerty w gmachu na Myśliwieckiej). Emblematy Trójki są do dziś znakiem tego ruchu (kubki, płyty, koszulki Trójki są rozchwytywane "na pniu"), a cztery pokolenia słuchaczy traktują je niemal jak symbole szlachectwa.
Radio nie do bzyczenia
- To był rodzaj radia absorbującego, a nie "do bzyczenia" - mówi Marek Niedźwiecki, jeden z filarów Trójki. To było radio po raz pierwszy w Polsce prowadzone na żywo. Specyficzny dowcip, atmosfera prywatności i niecenzurowane rozmowy ze słuchaczami. Trójka pierwsza wprowadziła dżingle, podczas gdy w pozostałych programach królował gong. - Kiedyś mówiło się, że słuchacze Trójki dorastają wraz z nami, ale jak długo można dorastać? Może należałoby zmienić wszystko, łącznie z nazwą? - zastanawia się Andrzej Turski, szef programu w latach 80. Witold Laskowski, obecny dyrektor Trójki, uważa, że ma ona szansę dorastać z kolejną generacją, nie rezygnując ze swych najlepszych tradycji. Bo Trójka to uznana marka.
Legendy trójki
Absurdalny humor Trójki, momentami przypominający Latający Cyrk Monty Pythona, nigdzie indziej nie miał swojego odpowiednika. "Ilustrowany Magazyn Autorów" to skarbnica programów, które obrosły legendą. Podobnie jak "60 minut na godzinę". Te programy w czasach PRL, a szczególnie w latach 1980-1981, traktowano jako jedyne prawdziwe serwisy informacyjne.
- Nigdy nie puszczaliśmy Modern Talking czy disco polo. Słowo i muzyka musiały mieć znak jakości - wspomina Marek Niedźwiecki, twórca "Listy Przebojów Trójki". Trójka to prawdziwa wylęgarnia charyzmatycznych prezenterów muzycznych. Całym pokoleniom słuchaczy płyty Pink Floyd czy Genesis będą się kojarzyły z Piotrem Kaczkowskim, hity lat 60. - z Markiem Gaszyńskim, amerykański rock - z Wojciechem Mannem, muzyka country - z Korneliuszem Pacudą, muzyka filmowa - z Pawłem Sztompke, a elektroniczna - z Jerzym Kordowiczem. Ich audycje były jedynym sposobem na posłuchanie najnowszych płyt z Zachodu. Obecnie kultowa "Muzyczna poczta UKF", w której podawano nawet czasy trwania utworów, prezentując całe albumy do nagrania na taśmę, uchodziłyby za modelowy przykład piractwa. Trójka nie bała się jazzu ("Trzy kwadranse jazzu" Jana Ptaszyna Wróblewskiego) i klasyki. - Kiedy pojawiły się nowoczesne stacje komercyjne, trochę zaspaliśmy, zlekceważyliśmy je - przyznaje Marek Niedźwiecki. Sen nie trwał jednak długo, bo przerwał go sam rynek. Trójka postanowiła się zmienić, ale tak, jak zmienia się coca-cola - żeby zawsze była rozpoznawalna.
Więcej możesz przeczytać w 41/2002 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.