Chryzantemowy tron

Dodano:   /  Zmieniono: 
Czy Japonia znajdzie cesarza XXI wieku?
Japoński cesarz rzadko opuszcza Kraj Kwitnącej Wiśni. W maju 2000 r. para cesarska przybędzie jednak do Europy (między innymi do Holandii), aby uczcić czterechsetną rocznicę nawiązania stosunków kulturalnych i gospodarczych między dwoma krajami. Każda zagraniczna wizyta monarchy obserwowana jest z dużym zainteresowaniem, tym razem jednak jego powodem jest nie tylko japońska tradycja, ale także coraz częstsze rozważania na temat przyszłości instytucji cesarstwa.
Na całym świecie cesarz traktowany jest jako jeden z symboli Nipponu, podobnie jak kwiaty wiśni, sztuka układania kwiatów (ikebana) czy kamienne ogrody. Tymczasem w rodzinie monarszej od 35 lat nie narodził się męski potomek. Najmłodsza członkini rodu, druga córka księcia Akishino (Fumihito) Kako, która przyszła na świat przed sześcioma laty, to ósma z kolei księżniczka. Uwaga japońskiej opinii publicznej coraz bardziej skupia się na następcy tronu, czterdziestoletnim księciu Naruhito, i jego małżonce księżnej Masako, którzy - mimo że wkrótce będą obchodzić siódmą rocznicę zawarcia związku małżeńskiego - nie doczekali się jeszcze potomstwa. W kolejce do tronu czeka obecnie siedmiu książąt, ale z wyjątkiem młodszego o pięć lat brata Naruhito, wspomnianego księcia Akishino, wszyscy są o jedno, a nawet dwa pokolenia starsi od następcy tronu. Trudno więc liczyć na to, że będą w stanie zapewnić ciągłość sukcesji w XXI wieku.
Obowiązki cesarza sprowadzają się do ceremonialnych czynności. Konstytucja z 1946 r., uchwalona pod wpływem okupacyjnych władz amerykańskich, zakazuje wręcz przekazywania cesarzowi jakichkolwiek uprawnień umożliwiających wpływ na polityczne życie kraju. Monarcha traktowany jest zatem głównie jako symbol Japonii i strażnik jedności narodowej obywateli.
Zasady dziedzictwa tronu monarszego reguluje ustawa o domu cesarskim (Koshitsu Tenpan). Zgodnie z nią, zasiąść na nim może jedynie męski potomek - i to wyłącznie z linii męskiej. Ponadto musi on pochodzić z prawego łoża i mieć status członka rodziny monarszej. Ograniczeniem jest także zapis dotyczący wszystkich członków rodu, zakazujący adopcji. Coraz więcej Japończyków zaczyna uświadamiać sobie, że ścisłe trzymanie się litery prawa może doprowadzić do tego, iż za kilkanaście lat nikt nie będzie spełniał warunków, by objąć chryzantemowy tron.

Cesarzowa
Od pewnego czasu w prasie japońskiej pojawiają się sugestie, aby dopuścić do tronu również kobiety z rodu cesarskiego. Zwolennicy tego rozwiązania wskazują na to, że w długiej, liczącej prawie dwa tysiące lat, oficjalnie uznanej historii kraju ośmiokrotnie zdarzyło się, że przejściowo zasiadały na nim kobiety. Nietrudno jednak zauważyć - kontrargumentują przeciwnicy takiego rozwiązania - że były to wyjątkowe sytuacje, a ustanowione w ten sposób cesarzowe zawdzięczały intronizację jedynie silnym powiązaniom z poprzednim monarchą (najczęściej małżonkiem) bądź niepełnoletnim następcą tronu (własnym lub przybranym synem). Zawsze też po ustaniu nadzwyczajnych okoliczności przekazywały insygnia męskiemu potomkowi rodu cesarskiego po mieczu, co dokonywało się zgodnie z nadrzędnymi zasadami sukcesji.
Innym argumentem przemawiającym na korzyść takiego wyjścia z tej trudnej sytuacji jest fakt, że wszystkie europejskie rody królewskie przyznają już księżniczkom prawo do tronu. W Wielkiej Brytanii, Hiszpanii i Danii kobiety mogą go dziedziczyć, gdy nie ma męskiego pretendenta. W Holandii, Szwecji, Norwegii i Belgii, zgodnie z niedawnymi nowelizacjami przepisów prawnych, sukcesja następuje według zasady starszeństwa, bez względu na płeć królewskiego potomka. Obecnie trudno jednak sobie wyobrazić, aby podobny system mógł być przyjęty w Japonii, kraju znanym z silnej tradycji patriarchalnej.
Wielu przeciwników tej koncepcji nurtuje przede wszystkim problem uznania ciągłości rodu cesarskiego, który pojawiłby się w razie intronizowania kobiety. Wykazują oni, że należałoby od takiego momentu mówić już o nowej dynastii, zapoczątkowanej przez księcia małżonka, a dotychczasowy ród cesarski wygasłby, podobnie jak działo się to w Polsce i krajach europejskich. Przyjęcie podobnego rozwiązania w Japonii można by wręcz uznać za rewolucyjne ze względu na to, że ród monarszy zasiadający na tronie nieprzerwanie od początków historii kraju stanowi pierwszą i dotychczas jedyną japońską dynastię nie wyróżnianą nawet odrębnym nazwiskiem.

Książę Higashikuni
Przed kilkoma laty Urząd Domu Cesarskiego (Kunaicho) opublikował rezultaty badań historyczno-prawnych dotyczących problemu sukcesji. Po raz pierwszy zasugerowano wtedy oficjalnie, aby kandydatów do tronu poszukać wśród męskich potomków dawnych rodów książęcych. Co więcej, publikacja ta wymienia nawet kilku kandydatów. Spośród nich największą uwagę autorów przyciąga 25-letni absolwent wydziału prawa ekskluzywnego Uniwersytetu Keio, Masahiko Higashikuni. Książęcy ród Higashikunich założony został w okresie Meiji (lata 1867-1912), jako boczna linia rodu Fushimich, wywodzącego się bezpośrednio od cesarza Gofushimiego, panującego na początku XIV wieku. Stopień pokrewieństwa po mieczu jego żyjących reprezentantów z obecnie panującym cesarzem wydaje się zatem daleki. Gdy jednak przyjrzymy się koligacjom po kądzieli, okaże się, że więzy te są znacznie bliższe. Ojciec młodego Masahiko Higashikuniego, wysoki urzędnik bankowy Nobuhiko, będąc wnukiem cesarza Showa (Hirohito), jest równocześnie bratem ciotecznym aktualnego następcy tronu, księcia Naruhito. Ponadto babką Nobuhiko po mieczu była księżna Toshiko, córka cesarza Meiji i żona księcia Naruhiko Higashikuniego, pierwszego powojennego premiera Japonii.
Mogłoby się wydawać, że dzięki takim koligacjom Masahiko Higashikuni jest idealnym kandydatem do tronu. Sytuacja jest jednak bardziej skomplikowana. Na przeszkodzie stoi obowiązujące prawo, zgodnie z którym na tronie zasiąść może jedynie członek rodziny cesarskiej, a ród Higashikunich, został w 1946 r. z tej rodziny prawnie wykluczony. Bez zmiany ustawy nie jest możliwe ponowne nadanie statusu członka rodu cesarskiego, a zostać nim można jedynie z urodzenia bądź też (w wypadku kobiet) poprzez zawarcie związku małżeńskiego z przedstawicielem rodziny monarszej. Aby zatem mogło dojść do przekazania tronu reprezentantowi rodu Higashikunich, należałoby uprzednio znowelizować obowiązujące przepisy, czego w japońskim parlamencie nikt na razie nie bierze poważnie pod uwagę.

Cesarskie konkubiny
Na japońskim dworze aż do XX wieku naturalnym zjawiskiem była instytucja konkubin cesarskich. Trudno zresztą przecenić rolę, jaką odegrały te szlachetnie urodzone damy w historii japońskiego rodu monarszego, rodząc kolejnym władcom upragnionych synów w sytuacji, gdy prawowite cesarzowe nie mogły podołać tej powinności. Począwszy od cesarza Sakuramachiego (panującego w XVIII wieku), a na monarsze Taisho (zasiadającym na tronie w latach 1912-1926) skończywszy, dziewięciu kolejnych władców urodzonych zostało właśnie przez konkubiny. Mówiąc o tej instytucji, należy zwrócić uwagę na to, że aż do końca XIX wieku poziom nauk medycznych w Japonii stał na tak niskim poziomie, że spośród potomków cesarskich stosunkowo niewielu osiągało wiek dojrzały i w związku z tym rola konkubin wzrastała. Uznany powszechnie za twórcę nowoczesnego państwa japońskiego cesarz Meiji nie doczekał się żadnego potomka z cesarzową Shoken, natomiast spośród piętnaściorga dzieci wydanych na świat przez jego konkubiny pełnoletność osiągnęło jedynie pięcioro, w tym późniejszy władca Taisho. Instytucja konkubin cesarskich istniała, choć wyłącznie formalnie, aż do końca II wojny światowej i została zniesiona dopiero w 1951 r. Obowiązująca obecnie ustawa pozbawia nieprawowitych potomków monarchy zarówno prawa do tronu, jak i nawet prawa do tytułu książęcego, nie mówiąc już o innych przywilejach. Mimo to konserwatyści przypominają o instytucji konkubinatu, jako usankcjonowanej przez tradycję drodze ratowania zagrożonej sukcesji.
Wszystkie rozważania natury dynastyczno-prawnej mogą się już wkrótce okazać niepotrzebne. Nie można przecież wykluczyć, że w końcu narodzi się wyczekiwany przez miliony Japończyków męski potomek rodziny cesarskiej i wszelkie obawy dotyczące problemu trwałości dynastii okażą się przesadzone.
Więcej możesz przeczytać w 20/2000 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.