Rozmowa z JERZYM WIERCHOWICZEM, przewodniczącym Klubu Parlamentarnego Unii Wolności
"Wprost": - "Koalicja na szczeblu krajowym w rzeczywistości podzieliła już los koalicji AWS-UW w Warszawie" - uważa Paweł Piskorski, poseł unii i prezydent Warszawy. Czy koalicja tworząca rząd Jerzego Buzka przestała de facto istnieć?
Jerzy Wierchowicz: - De facto istnieje nadal. Tworzymy rząd, mamy większość parlamentarną, chociaż ostatnio nie udaje się uzyskać większości nawet w bardzo ważnych sprawach. Ale myślę, że to się zmieni.
- W jaki sposób "bitwa o Warszawę" może wpłynąć na losy koalicji? Wielu pana kolegów klubowych domaga się jej zerwania.
- Ta "druga bitwa warszawska" jest istotnym elementem obecnej sytuacji politycznej, gdyż nie chodzi tu tylko o Warszawę, ale o pryncypia, do których Unia Wolności jest mocno przywiązana. Chodzi o państwo prawa, ideały demokracji i samorządności. Uważamy, że w tym wypadku decyzja pana premiera nie miała oparcia w prawie i była bardzo głęboką ingerencją w zasady samorządności. To niebezpieczny precedens, który może zakłócić przestrzeganie zasady równowagi władz.
- W listopadzie ubiegłego roku przy okazji wywołanej przez SLD obstrukcji budżetowej mówił pan, że zamiar skrócenia obecnej kadencji Sejmu nie uda się, gdyż "koalicja ma wspólny cel i wspólny program". Czy dzisiaj podtrzymałby pan tę opinię?
- Nadal uważam, że sojuszowi nie uda się skrócić tej kadencji Sejmu, ale może się to udać koalicji.
- Obecna sytuacja zaczyna przypominać czas przed obaleniem rządu Hanny Suchockiej
- Nie ma tu prostej analogii, gdyż obecną koalicję tworzą dwa ugrupowania. AWS jest wprawdzie konglomeratem wielu partii, ma jednak wspólny klub. Ale rzeczywiście ciężko jest nam - klubowi UW, liczącemu 58 mandatów - popierać i forsować propozycje rządowe, gdy nie mają one gremialnego poparcia po stronie AWS. Jeżeli będzie więcej takich wypadków jak przegrane przez rząd głosowanie w sprawie rolniczego VAT, mającej fundamentalne znaczenie dla finansów publicznych, to musi się pojawić pytanie o sens kontynuowania tej koalicji, skoro tak duża jej część kieruje się partykularnymi interesami. Często osiągamy porozumienie na szczycie koalicji, ale gdy przychodzi do głosowania, okazuje się, że kierownictwo AWS nie panuje nad swymi posłami.
- Niektórzy posłowie AWS twierdzą, że władze tego ugrupowania i sam premier Buzek ulegają dyktatowi unii, zwłaszcza w sprawach gospodarczych. Z kolei część zwolenników UW jest rozczarowana uleganiem lobby związkowemu i populistycznym żądaniom. Czy obaj koalicjanci są rozdarci między realnymi możliwościami sprawowania władzy a oczekiwaniami wyborców?
- Cieszyłbym się, gdyby zarzut dyktatu był prawdziwy. Koalicyjny system sprawowania władzy wymaga, by każdy z partnerów nieco odstąpił od swego programu. I my to robimy. Poczyniliśmy ustępstwa choćby w kwestii wydłużenia urlopów macierzyńskich, co zresztą wszystkich kobiet nie ucieszyło. Również każdy z partnerów stara się w maksymalnym stopniu realizować swój program. I my też staramy się to robić, nie można nam z tego czynić zarzutu. Gdybyśmy ustąpili zbyt wiele, wyborcy by nam tego nie wybaczyli.
- Leszek Balcerowicz, wicepremier i przewodniczący UW, kilkakrotnie powtarzał, że są granice ustępstw, ale nigdy ich wyraźnie nie zakreślił. Są tak elastyczne?
- Są elastyczne. W polityce nie da się powiedzieć niczego raz na zawsze. To naturalne, że mówimy o pewnych granicach, nie konkretyzując ich, bo nie da się ich określić w oderwaniu od bieżącej sytuacji politycznej .
- Są na tyle elastyczne, że mieszczą również możliwość innego układu? Wielu polityków AWS twierdzi, że ciągnie was do koalicji z SLD, do której przygrywką miałby być właśnie "układ warszawski". Pan, pytany o to kilkakrotnie, nigdy takiej możliwości nie wykluczył.
- Bo w ramach demokracji parlamentarnej żadnej możliwości wykluczyć nie można. Trzeba szanować każdą siłę polityczną wyłonioną w demokratycznych wyborach, a taką siłą jest SLD. Ale jeżeli ktoś w ten sposób postrzega naszą reakcję na sytuację w warszawskiej gminie Centrum, to jest w błędzie. Jesteśmy zawiedzeni decyzją pana premiera, która - naszym zdaniem - nie ma podstaw prawnych i tworzy niebezpieczny precedens. To wszystko. W podtekście nie kryją się żadne zamiary zawiązania koalicji z SLD na szczeblu krajowym.
- Czy dlatego, że krajowe władze SLD to nadal galeria portretu PRL, czy też dlatego, że ich eksperci ekonomiczni otwarcie zapowiadają odejście od takiej polityki finansowej, jaką prowadzi Balcerowicz? Może z tych powodów UW jest niejako skazana na współpracę z prawicą, nawet współtworzoną przez związek zawodowy?
- Galeria portretów PRL odstrasza, budzi nieufność, jednak nawet podczas rządów koalicji SLD-PSL kurs gospodarczy wytyczony przez Leszka Balcerowicza w latach 1989-1990 był utrzymywany, gdyż jest to rozsądny kurs. Czy będzie kontynuowany przez samego Balcerowicza czy przez kogoś innego, nie ma to wielkiego znaczenia. Toteż myślę, że SLD nie odstąpi od niego na tyle, by można mówić o jakimś generalnym zwrocie.
- Ale czy w koalicji z SLD byłoby - załóżmy hipotetycznie: "od jutra" - łatwiej kontynuować ów kurs niż w obecnej koalicji z AWS?
- Trudno powiedzieć. Oba ugrupowania wykazują silne ciągoty "socjalizujące". W obu silną pozycję mają związki zawodowe. I zauważcie państwo, że często lub wręcz bardzo często obecna opozycja głosuje wspólnie z AWS. Tak było również podczas głosowania nad ustawą o rolniczym VAT, w którym sam premier nie brał udziału. Biorąc to pod uwagę, sądzę, że zarówno jeden, jak i drugi partner jest wart kontynuacji tej polityki. Dziś jesteśmy w koalicji z AWS i nie chciałbym jej zrywać.
- Marian Krzaklewski też uważa, że zerwanie tej koalicji byłoby wielkim błędem, ale czy nie obawia się pan, iż jego kampania prezydencka może pogłębić rozziew między AWS i UW?
- Rzeczywiście, istnieje niebezpieczeństwo pojawienia się haseł populistycznych również w kampanii Krzaklewskiego. Mogą w niej paść księżycowe deklaracje i obietnice nie do zrealizowania przez obecny rząd. Jednak atakując Balcerowicza, Krzaklewski de facto atakowałby siebie jako jednego z głównych decydentów układu rządzącego. Nie sądzę, by do tego doszło. Pokładam nadzieję w odpowiedzialności przewodniczącego AWS za losy państwa i wierzę, że kandydat Marian Krzaklewski nie wygra z szefem Klubu Parlamentarnego AWS Marianem Krzaklewskim.
- Czy Unia Wolności, która nie wystawiła swego kandydata w wyborach prezydenckich, zamierza w jakiś sposób wspierać kandydaturę koalicyjnego partnera, czy będzie jedynie dbała, by nie stracić na tej kampanii?
- Na pewno będzie w tym czasie bardzo aktywna w parlamencie i w rządzie. Rozważyć można również - po zapoznaniu się z programem wyborczym kandydata Krzaklewskiego - różne formy poparcia. Jeżeli będzie to uczciwa i odpowiedzialna kampania, należy ją wspierać, deklarując co najmniej brak sprzeciwu. Jesteśmy jednak przygotowani na różne warianty.
- Czy również na wariant przyspieszonych wyborów parlamentarnych, odbywających się jednocześnie z wyborami prezydenckimi?
- Nie mamy takich pokus. Chociaż moje przekonanie, że trzeba dotrwać do końca kadencji Sejmu, gdyż jest jeszcze wiele rzeczy do zrobienia, zostało mocno zachwiane ostatnimi wydarzeniami w Warszawie. Użycie policji nocą do przejęcia siedziby władz samorządowych... Mówi się, że ustępstwa kończą się tam, gdzie zaczynają się zasady. Obawiam się, że ustępstwa mojej Unii Wolności się skończyły, gdyż naruszono zasady, które wyznajemy.
Jerzy Wierchowicz: - De facto istnieje nadal. Tworzymy rząd, mamy większość parlamentarną, chociaż ostatnio nie udaje się uzyskać większości nawet w bardzo ważnych sprawach. Ale myślę, że to się zmieni.
- W jaki sposób "bitwa o Warszawę" może wpłynąć na losy koalicji? Wielu pana kolegów klubowych domaga się jej zerwania.
- Ta "druga bitwa warszawska" jest istotnym elementem obecnej sytuacji politycznej, gdyż nie chodzi tu tylko o Warszawę, ale o pryncypia, do których Unia Wolności jest mocno przywiązana. Chodzi o państwo prawa, ideały demokracji i samorządności. Uważamy, że w tym wypadku decyzja pana premiera nie miała oparcia w prawie i była bardzo głęboką ingerencją w zasady samorządności. To niebezpieczny precedens, który może zakłócić przestrzeganie zasady równowagi władz.
- W listopadzie ubiegłego roku przy okazji wywołanej przez SLD obstrukcji budżetowej mówił pan, że zamiar skrócenia obecnej kadencji Sejmu nie uda się, gdyż "koalicja ma wspólny cel i wspólny program". Czy dzisiaj podtrzymałby pan tę opinię?
- Nadal uważam, że sojuszowi nie uda się skrócić tej kadencji Sejmu, ale może się to udać koalicji.
- Obecna sytuacja zaczyna przypominać czas przed obaleniem rządu Hanny Suchockiej
- Nie ma tu prostej analogii, gdyż obecną koalicję tworzą dwa ugrupowania. AWS jest wprawdzie konglomeratem wielu partii, ma jednak wspólny klub. Ale rzeczywiście ciężko jest nam - klubowi UW, liczącemu 58 mandatów - popierać i forsować propozycje rządowe, gdy nie mają one gremialnego poparcia po stronie AWS. Jeżeli będzie więcej takich wypadków jak przegrane przez rząd głosowanie w sprawie rolniczego VAT, mającej fundamentalne znaczenie dla finansów publicznych, to musi się pojawić pytanie o sens kontynuowania tej koalicji, skoro tak duża jej część kieruje się partykularnymi interesami. Często osiągamy porozumienie na szczycie koalicji, ale gdy przychodzi do głosowania, okazuje się, że kierownictwo AWS nie panuje nad swymi posłami.
- Niektórzy posłowie AWS twierdzą, że władze tego ugrupowania i sam premier Buzek ulegają dyktatowi unii, zwłaszcza w sprawach gospodarczych. Z kolei część zwolenników UW jest rozczarowana uleganiem lobby związkowemu i populistycznym żądaniom. Czy obaj koalicjanci są rozdarci między realnymi możliwościami sprawowania władzy a oczekiwaniami wyborców?
- Cieszyłbym się, gdyby zarzut dyktatu był prawdziwy. Koalicyjny system sprawowania władzy wymaga, by każdy z partnerów nieco odstąpił od swego programu. I my to robimy. Poczyniliśmy ustępstwa choćby w kwestii wydłużenia urlopów macierzyńskich, co zresztą wszystkich kobiet nie ucieszyło. Również każdy z partnerów stara się w maksymalnym stopniu realizować swój program. I my też staramy się to robić, nie można nam z tego czynić zarzutu. Gdybyśmy ustąpili zbyt wiele, wyborcy by nam tego nie wybaczyli.
- Leszek Balcerowicz, wicepremier i przewodniczący UW, kilkakrotnie powtarzał, że są granice ustępstw, ale nigdy ich wyraźnie nie zakreślił. Są tak elastyczne?
- Są elastyczne. W polityce nie da się powiedzieć niczego raz na zawsze. To naturalne, że mówimy o pewnych granicach, nie konkretyzując ich, bo nie da się ich określić w oderwaniu od bieżącej sytuacji politycznej .
- Są na tyle elastyczne, że mieszczą również możliwość innego układu? Wielu polityków AWS twierdzi, że ciągnie was do koalicji z SLD, do której przygrywką miałby być właśnie "układ warszawski". Pan, pytany o to kilkakrotnie, nigdy takiej możliwości nie wykluczył.
- Bo w ramach demokracji parlamentarnej żadnej możliwości wykluczyć nie można. Trzeba szanować każdą siłę polityczną wyłonioną w demokratycznych wyborach, a taką siłą jest SLD. Ale jeżeli ktoś w ten sposób postrzega naszą reakcję na sytuację w warszawskiej gminie Centrum, to jest w błędzie. Jesteśmy zawiedzeni decyzją pana premiera, która - naszym zdaniem - nie ma podstaw prawnych i tworzy niebezpieczny precedens. To wszystko. W podtekście nie kryją się żadne zamiary zawiązania koalicji z SLD na szczeblu krajowym.
- Czy dlatego, że krajowe władze SLD to nadal galeria portretu PRL, czy też dlatego, że ich eksperci ekonomiczni otwarcie zapowiadają odejście od takiej polityki finansowej, jaką prowadzi Balcerowicz? Może z tych powodów UW jest niejako skazana na współpracę z prawicą, nawet współtworzoną przez związek zawodowy?
- Galeria portretów PRL odstrasza, budzi nieufność, jednak nawet podczas rządów koalicji SLD-PSL kurs gospodarczy wytyczony przez Leszka Balcerowicza w latach 1989-1990 był utrzymywany, gdyż jest to rozsądny kurs. Czy będzie kontynuowany przez samego Balcerowicza czy przez kogoś innego, nie ma to wielkiego znaczenia. Toteż myślę, że SLD nie odstąpi od niego na tyle, by można mówić o jakimś generalnym zwrocie.
- Ale czy w koalicji z SLD byłoby - załóżmy hipotetycznie: "od jutra" - łatwiej kontynuować ów kurs niż w obecnej koalicji z AWS?
- Trudno powiedzieć. Oba ugrupowania wykazują silne ciągoty "socjalizujące". W obu silną pozycję mają związki zawodowe. I zauważcie państwo, że często lub wręcz bardzo często obecna opozycja głosuje wspólnie z AWS. Tak było również podczas głosowania nad ustawą o rolniczym VAT, w którym sam premier nie brał udziału. Biorąc to pod uwagę, sądzę, że zarówno jeden, jak i drugi partner jest wart kontynuacji tej polityki. Dziś jesteśmy w koalicji z AWS i nie chciałbym jej zrywać.
- Marian Krzaklewski też uważa, że zerwanie tej koalicji byłoby wielkim błędem, ale czy nie obawia się pan, iż jego kampania prezydencka może pogłębić rozziew między AWS i UW?
- Rzeczywiście, istnieje niebezpieczeństwo pojawienia się haseł populistycznych również w kampanii Krzaklewskiego. Mogą w niej paść księżycowe deklaracje i obietnice nie do zrealizowania przez obecny rząd. Jednak atakując Balcerowicza, Krzaklewski de facto atakowałby siebie jako jednego z głównych decydentów układu rządzącego. Nie sądzę, by do tego doszło. Pokładam nadzieję w odpowiedzialności przewodniczącego AWS za losy państwa i wierzę, że kandydat Marian Krzaklewski nie wygra z szefem Klubu Parlamentarnego AWS Marianem Krzaklewskim.
- Czy Unia Wolności, która nie wystawiła swego kandydata w wyborach prezydenckich, zamierza w jakiś sposób wspierać kandydaturę koalicyjnego partnera, czy będzie jedynie dbała, by nie stracić na tej kampanii?
- Na pewno będzie w tym czasie bardzo aktywna w parlamencie i w rządzie. Rozważyć można również - po zapoznaniu się z programem wyborczym kandydata Krzaklewskiego - różne formy poparcia. Jeżeli będzie to uczciwa i odpowiedzialna kampania, należy ją wspierać, deklarując co najmniej brak sprzeciwu. Jesteśmy jednak przygotowani na różne warianty.
- Czy również na wariant przyspieszonych wyborów parlamentarnych, odbywających się jednocześnie z wyborami prezydenckimi?
- Nie mamy takich pokus. Chociaż moje przekonanie, że trzeba dotrwać do końca kadencji Sejmu, gdyż jest jeszcze wiele rzeczy do zrobienia, zostało mocno zachwiane ostatnimi wydarzeniami w Warszawie. Użycie policji nocą do przejęcia siedziby władz samorządowych... Mówi się, że ustępstwa kończą się tam, gdzie zaczynają się zasady. Obawiam się, że ustępstwa mojej Unii Wolności się skończyły, gdyż naruszono zasady, które wyznajemy.
Więcej możesz przeczytać w 22/2000 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.