Amerykańska firma Celestis w Houston oferuje ceremonie pogrzebowe na Księżycu
Wysłała już w kosmos prochy stu osób, a teraz przyjmuje zamówienia na misję, w ramach której ludzkie popioły zostaną umieszczone na Srebrnym Globie. Celestis negocjuje z kilkoma firmami komercyjnymi, planującymi w ciągu najbliższych dwudziestu lat wyprawy na satelitę Ziemi.
Chan Tysor, prezes przedsiębiorstwa, uważa, że proponuje niewygórowane ceny w porównaniu z kosztami, jakie nierzadko ponosi wielu Amerykanów, urządzając tradycyjny pogrzeb na Ziemi. Wysokość kwoty zależy od tego, gdzie rodzina zamierza umieścić prochy zmarłej osoby. Celestis wysyła swoje satelity na orbitę okołoziemską, okołoksiężycową i trajektorię prowadzącą poza Układ Słoneczny. Dotychczasowi klienci firmy pochodzą z różnych części świata: ze Stanów Zjednoczonych, Niemiec, Japonii, Chin i Holandii. Są to artyści, naukowcy, biznesmeni, astronomowie, nauczyciele, znane osobistości, ale również szef restauracji oraz kierowca ciężarówki. Każdy, kto chce, by jego spopielone szczątki zostały wysłane poza Ziemię, może wykupić ofertę za życia bezpośrednio w Celestis lub korzystając z pośrednictwa lokalnego domu pogrzebowego. Firma ma 41 partnerów handlowych w Stanach Zjednoczonych, Japonii i Hongkongu, oferuje również dogodne warunki kredytowe.
Celestis zorganizowała już cztery wyprawy: trzy orbitalne i misję na Księżyc. Pierwszy start odbył się w kwietniu 1997 r. (kolejne w lutym 1998 r. i grudniu ubiegłego roku). Wówczas rakieta Pegaz, skierowana na orbitę z samolotu Stargazer (przystosowanego do lotów na dużych wysokościach), wyniosła w kosmos hiszpańskiego satelitę badawczego, a wraz z nim niewielki kontener z kapsułami zawierającymi szczątki 24 osób, między innymi Gene’a Roddenberrego, twórcy filmu "Star Trek". Za 5300 USD w kosmos leci symboliczna próbka prochów w kapsule, na której znajduje się osobista informacja od bliskich. Rodzina może oglądać start, uczestniczy w uroczystości upamiętniającej zmarłego i otrzymuje kasetę wideo dokumentującą ceremonię. Na pokładzie statku Celestis niewielkie urny pozostaną niemal 10 lat. Ostatecznie spłonie on w ziemskiej atmosferze.
Za 12500 USD Celestis umieści popioły nieżyjącej osoby na Księżycu. Pierwszą kobietą (w zasadzie 2 g jej szczątków), która spocznie tam na wieki, będzie zmarła w 1998 r. Mareta West, pierwsza geolog zatrudniona przez U.S. Geological Survey (instytut cieszący się światową sławą). W 1969 r. była jedyną kobietą, która należała do eksperymentalnej grupy geologicznej NASA, opracowującej pierwsze lądowanie człowieka na Księżycu (misja Apollo 11). To ona wybrała miejsce, gdzie miała osiąść kapsuła Orzeł z Armstrongiem i Aldrinem. Zawsze chciała polecieć na Księżyc. Wysłanie jej popiołów na Srebrny Glob zaproponowali przyjaciele rodziny Westów zaintrygowani ofertą Celestis. Prawdopodobnie trafią tam z jedną z wypraw komercyjnych w ciągu najbliższych dwóch, trzech lat. Celestis ma w swojej ofercie także program Voyager. Za 12500 USD prochy zmarłego zostaną wysłane poza Układ Słoneczny. Pierwsza taka ekspedycja zaplanowana jest na rok 2001 w ramach misji sondy Encounter.
W najnowszej ofercie Celestis znajduje się również usługa ad astra. Może z niej skorzystać każdy. Nieważne jest bowiem to, czy jego ciało po śmierci zostanie poddane kremacji, czy nie. Za 299 USD imię zmarłego można nadać gwieździe. Celestis wysyła w kosmos cyfrową wiadomość upamiętniającą bliską osobę; może ona zawierać zdjęcia, biografię, słowa uznania i wspomnienie rodziny i znajomych o nieżyjącym. Bliscy otrzymują certyfikat potwierdzający nadanie gwieździe imienia i mapę pozwalającą zidentyfikować odległy obiekt.
Niewielkie rakiety Pegaz wyrzucane są spod skrzydeł samolotów przystosowanych do lotów na dużych wysokościach. Ceremonia oglądana z Ziemi nie jest więc zbyt widowiskowa. Niekiedy kapsuły z prochami wysyłane są w rakietach Taurus, startujących z kalifornijskiej bazy wojskowej Vandenberg. Dotychczas wszystkie starty się udały. Gdyby tak się jednak nie stało - co nie jest rzadkie w tej dziedzinie - Celestis gwarantuje wysłanie drugiej próbki i pobiera opłaty dopiero po wykonaniu usługi.
W 1998 r. sonda Lunar Prospector zabrała na Srebrny Glob niewielką kapsułę z popiołami dra Eugene’a Shoemakera. Dzięki temu naukowiec stał się pierwszym człowiekiem, którego szczątki spoczęły na Księżycu. "Gene byłby zachwycony. Nie sądzę, by kiedykolwiek marzył o tym, że jego prochy mogłyby tam trafić. Patrząc na Księżyc, zawsze będę wiedziała, że on tam jest" - mówiła Carolyn Shoemaker przed startem sondy w styczniu 1998 r. Lunar Prospector okrążała Księżyc przez półtora roku, szukając śladów lodu i wody na biegunach. 26 lipca, zgodnie z wcześniejszymi planami, statek roztrzaskał się na dnie krateru w pobliżu południowego bieguna.
Legendarny amerykański geolog zginął w 1997 r. w wypadku samochodowym w Australii. Światową sławę zyskał, gdy w 1993 r. wraz z żoną i kolegą, astronomem Davidem Levym, odkrył kometę nazwaną później Shoemaker-Levy 9, rok później rozerwaną przez siły grawitacyjne Jowisza. Jej fragmenty spadły na planetę, dając nigdy wcześniej nie obserwowane, spektakularne widowisko, dostrzegane na Ziemi nawet przez niewielkie teleskopy amatorów. Shoemaker stworzył podstawy nauki o tzw. kosmicznych impaktach w Układzie Słonecznym. Przypisuje mu się też wyjątkowe zasługi dla amerykańskiego programu Apollo. Swego czasu zdołał przekonać NASA, by większą uwagę przywiązywano nie do politycznego aspektu wypraw na Księżyc, lecz do badań naukowych. Marzył o tym, by zostać astronautą. Uczył geologii astronautów misji Apollo. Prowadził wiele wypraw terenowych, szkoląc ich, jak szukać najlepszych próbek skał i identyfikować różnorodne zjawiska geologiczne.
Na pomysł wysłania prochów Shoemakera na Księżyc wpadła Carolyn Porco, niegdyś jego studentka, dziś doktor nauk planetarnych w Lunar and Planetary Laboratory w Tuscon. Porco wspomina, że dwa lata przed śmiercią Shoemaker mówił: "Największym rozczarowaniem mojego życia jest to, że nigdy nie poleciałem na Księżyc i nie miałem okazji postukać własnym młotkiem w tamtejsze skały". Według Porco, wysłanie prochów geologa na Księżyc odpowiednio uhonorowało jego karierę i życiową pasję.
Chan Tysor, prezes przedsiębiorstwa, uważa, że proponuje niewygórowane ceny w porównaniu z kosztami, jakie nierzadko ponosi wielu Amerykanów, urządzając tradycyjny pogrzeb na Ziemi. Wysokość kwoty zależy od tego, gdzie rodzina zamierza umieścić prochy zmarłej osoby. Celestis wysyła swoje satelity na orbitę okołoziemską, okołoksiężycową i trajektorię prowadzącą poza Układ Słoneczny. Dotychczasowi klienci firmy pochodzą z różnych części świata: ze Stanów Zjednoczonych, Niemiec, Japonii, Chin i Holandii. Są to artyści, naukowcy, biznesmeni, astronomowie, nauczyciele, znane osobistości, ale również szef restauracji oraz kierowca ciężarówki. Każdy, kto chce, by jego spopielone szczątki zostały wysłane poza Ziemię, może wykupić ofertę za życia bezpośrednio w Celestis lub korzystając z pośrednictwa lokalnego domu pogrzebowego. Firma ma 41 partnerów handlowych w Stanach Zjednoczonych, Japonii i Hongkongu, oferuje również dogodne warunki kredytowe.
Celestis zorganizowała już cztery wyprawy: trzy orbitalne i misję na Księżyc. Pierwszy start odbył się w kwietniu 1997 r. (kolejne w lutym 1998 r. i grudniu ubiegłego roku). Wówczas rakieta Pegaz, skierowana na orbitę z samolotu Stargazer (przystosowanego do lotów na dużych wysokościach), wyniosła w kosmos hiszpańskiego satelitę badawczego, a wraz z nim niewielki kontener z kapsułami zawierającymi szczątki 24 osób, między innymi Gene’a Roddenberrego, twórcy filmu "Star Trek". Za 5300 USD w kosmos leci symboliczna próbka prochów w kapsule, na której znajduje się osobista informacja od bliskich. Rodzina może oglądać start, uczestniczy w uroczystości upamiętniającej zmarłego i otrzymuje kasetę wideo dokumentującą ceremonię. Na pokładzie statku Celestis niewielkie urny pozostaną niemal 10 lat. Ostatecznie spłonie on w ziemskiej atmosferze.
Za 12500 USD Celestis umieści popioły nieżyjącej osoby na Księżycu. Pierwszą kobietą (w zasadzie 2 g jej szczątków), która spocznie tam na wieki, będzie zmarła w 1998 r. Mareta West, pierwsza geolog zatrudniona przez U.S. Geological Survey (instytut cieszący się światową sławą). W 1969 r. była jedyną kobietą, która należała do eksperymentalnej grupy geologicznej NASA, opracowującej pierwsze lądowanie człowieka na Księżycu (misja Apollo 11). To ona wybrała miejsce, gdzie miała osiąść kapsuła Orzeł z Armstrongiem i Aldrinem. Zawsze chciała polecieć na Księżyc. Wysłanie jej popiołów na Srebrny Glob zaproponowali przyjaciele rodziny Westów zaintrygowani ofertą Celestis. Prawdopodobnie trafią tam z jedną z wypraw komercyjnych w ciągu najbliższych dwóch, trzech lat. Celestis ma w swojej ofercie także program Voyager. Za 12500 USD prochy zmarłego zostaną wysłane poza Układ Słoneczny. Pierwsza taka ekspedycja zaplanowana jest na rok 2001 w ramach misji sondy Encounter.
W najnowszej ofercie Celestis znajduje się również usługa ad astra. Może z niej skorzystać każdy. Nieważne jest bowiem to, czy jego ciało po śmierci zostanie poddane kremacji, czy nie. Za 299 USD imię zmarłego można nadać gwieździe. Celestis wysyła w kosmos cyfrową wiadomość upamiętniającą bliską osobę; może ona zawierać zdjęcia, biografię, słowa uznania i wspomnienie rodziny i znajomych o nieżyjącym. Bliscy otrzymują certyfikat potwierdzający nadanie gwieździe imienia i mapę pozwalającą zidentyfikować odległy obiekt.
Niewielkie rakiety Pegaz wyrzucane są spod skrzydeł samolotów przystosowanych do lotów na dużych wysokościach. Ceremonia oglądana z Ziemi nie jest więc zbyt widowiskowa. Niekiedy kapsuły z prochami wysyłane są w rakietach Taurus, startujących z kalifornijskiej bazy wojskowej Vandenberg. Dotychczas wszystkie starty się udały. Gdyby tak się jednak nie stało - co nie jest rzadkie w tej dziedzinie - Celestis gwarantuje wysłanie drugiej próbki i pobiera opłaty dopiero po wykonaniu usługi.
W 1998 r. sonda Lunar Prospector zabrała na Srebrny Glob niewielką kapsułę z popiołami dra Eugene’a Shoemakera. Dzięki temu naukowiec stał się pierwszym człowiekiem, którego szczątki spoczęły na Księżycu. "Gene byłby zachwycony. Nie sądzę, by kiedykolwiek marzył o tym, że jego prochy mogłyby tam trafić. Patrząc na Księżyc, zawsze będę wiedziała, że on tam jest" - mówiła Carolyn Shoemaker przed startem sondy w styczniu 1998 r. Lunar Prospector okrążała Księżyc przez półtora roku, szukając śladów lodu i wody na biegunach. 26 lipca, zgodnie z wcześniejszymi planami, statek roztrzaskał się na dnie krateru w pobliżu południowego bieguna.
Legendarny amerykański geolog zginął w 1997 r. w wypadku samochodowym w Australii. Światową sławę zyskał, gdy w 1993 r. wraz z żoną i kolegą, astronomem Davidem Levym, odkrył kometę nazwaną później Shoemaker-Levy 9, rok później rozerwaną przez siły grawitacyjne Jowisza. Jej fragmenty spadły na planetę, dając nigdy wcześniej nie obserwowane, spektakularne widowisko, dostrzegane na Ziemi nawet przez niewielkie teleskopy amatorów. Shoemaker stworzył podstawy nauki o tzw. kosmicznych impaktach w Układzie Słonecznym. Przypisuje mu się też wyjątkowe zasługi dla amerykańskiego programu Apollo. Swego czasu zdołał przekonać NASA, by większą uwagę przywiązywano nie do politycznego aspektu wypraw na Księżyc, lecz do badań naukowych. Marzył o tym, by zostać astronautą. Uczył geologii astronautów misji Apollo. Prowadził wiele wypraw terenowych, szkoląc ich, jak szukać najlepszych próbek skał i identyfikować różnorodne zjawiska geologiczne.
Na pomysł wysłania prochów Shoemakera na Księżyc wpadła Carolyn Porco, niegdyś jego studentka, dziś doktor nauk planetarnych w Lunar and Planetary Laboratory w Tuscon. Porco wspomina, że dwa lata przed śmiercią Shoemaker mówił: "Największym rozczarowaniem mojego życia jest to, że nigdy nie poleciałem na Księżyc i nie miałem okazji postukać własnym młotkiem w tamtejsze skały". Według Porco, wysłanie prochów geologa na Księżyc odpowiednio uhonorowało jego karierę i życiową pasję.
Więcej możesz przeczytać w 23/2000 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.