Przesilenie rządowe emocjonuje ostatnio rzesze polityków i ich stronników. Naburmuszone buziaki dygnitarzy wypełniają poszarzałe ekrany telewizorów ciężarem nieprzyjemnych decyzji.
Wieczorne społeczeństwo między południowoamerykańskim romansem a północnoamerykańskim mordobiciem zadręcza się losem szanownej ojczyzny. Po rozczulających przeżyciach jakiejś Esmeraldy-Celesty-Isaury jakże się nie rozczulać widokiem minister Suchockiej opuszczającej, być może na zawsze, ukochany gabinet. Po heroicznych zmaganiach komandosa Chucka Norrisa trudno spokojnie patrzeć na przygnębioną sylwetkę dzielnego wojaka Onyszkiewicza przechodzącego do rezerwy. Natomiast swojskie ciepełko "Klanu" rozleniwiająco wpływa na polityków z gatunku prorodzinnych. Stąd problemy klanu Buzka i Krzaklewskiego z szybkim podejmowaniem decyzji. Komu w relaksującym domowym zaciszu chce się być kategorycznym twardzielem? I odwrotnie, twardziele we wszystkich policyjnych powiastkach na ogół są okrutnie samotni. Żadna kobieta długo z takim ekstradycyjnym komisarzem Halskim nie wytrzyma. Nawet dziecko trzeba gdzieś dalej odesłać, by podłamany przez brzydkich gangsterów tatuś nie straszył go swą skacowaną urodą.
Nasz prawdziwy twardziel Balcerowicz tym pozytywnie odróżnia się od innych kandydatów na twardzieli, że poza karcącym wzrokiem i zaciśniętą szczęką umie również mówić rzeczy niewygodne i niemiłe dla wielu ludzi. Taki finansowy Clint Eastwood, który nie musi się podlizywać ważniakom, bo zna swoją cenę.
I tak to się dzień za dniem na dziesiątkach kanałów toczy... Film, wiadomości, sitcom, talk-show... Prawda życia dopiero po wymieszaniu z prawdą ekranu tworzy cały ten śmietnik, zwany społeczną świadomością. Znaczna część telewidzów w swoisty sposób przetwarza oglądane obrazki w jeden tasiemcowy serial, w którym role fikcyjne i autentyczne dokładnie się przenikają. Przy czym efekt owej mieszanki zależy głównie od hierarchii panującej w rodzinie, czyli od tego, kto trzyma pilota i lata po kanałach. Ciekawostka polega na tym, że w większości rodzin przywilej nieustannego przelatywania obrazków przypada dzieciakom, co wynika z miniankiety przeprowadzonej przeze mnie wśród znajomych. Rodzice dla świętego spokoju godzą się na rolę widzów drugiego sortu. Po wyczerpującym dniu jest im na ogół wszystko jedno, na czym słodki bobas zakończy gonitwę po kanałach... na czerwonym kwadraciku czy żółtym trójkącie.
W ten sposób wyjaśnia się postępująca infantylizacja dorosłych i przedwczesne pierniczenie młodzieży. Co z kolei bezspornie wpływa na sposób uprawiania polityki przez tzw. elity, których elitarność zależy głównie od tego, kogo częściej pokazują w telewizorze. Czy tuż obok Kiepskich, czy raczej przy Badziewiakach. Wracamy zatem do punktu wyjścia, kółko się zamyka, szanowna ojczyzna toczy się dalej niezależnie od doraźnych wybryków panów polityków.
Więcej możesz przeczytać w 24/2000 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.