Czy polityk zawsze powinien się poddawać ocenie wyborców, czy też rezygnować z walki o stanowisko, gdy może ona przynieść więcej szkód niż pożytku?
Na to pytanie będą musieli sobie odpowiedzieć działacze Unii Wolności, których część domaga się od Leszka Balcerowicza, aby startował w wyborach prezydenckich.
Działacze unii są zniecierpliwieni, bo widzą, że przedstawiciele innych ugrupowań rozpoczynają kampanie. W narastającym zgiełku informacyjnym tym bardziej widoczny staje się brak kandydata Unii Wolności. O ile jednak UW może poprzez sejmową debatę o budżecie państwa ogarnąć elektorat sprzyjający wolnemu rynkowi, o tyle wystawiając Balcerowicza w wyborach, straci przywódcę, popularność, pieniądze i część zwolenników. Kampania prezydencka rządzi się innymi prawami niż parlamentarna, o czym unici powinni pamiętać, mając w swych szeregach Tadeusza Mazowieckiego i Jacka Kuronia. Balcerowicz - polityk nader wyrazisty w społecznym odbiorze - zostałby uwikłany w nieustanną obronę przed brutalnymi atakami populistów w rodzaju Jarosława Kalinowskiego, a o elektorat prorynkowy i inteligencki musiałby walczyć z Andrzejem Olechowskim. Skutek tej walki byłby jeden - radość polityków SLD, obserwujących, jak Balcerowicz opuszcza partię, a ona sama, osłabiona i podzielona, pada łupem sojuszu. Tymczasem unia może się zdobyć na bardziej inteligentny manewr: zgłosić innego, trudniejszego do atakowania przez demagogów kandydata, chroniąc przywództwo i swój stan posiadania.
Działacze unii są zniecierpliwieni, bo widzą, że przedstawiciele innych ugrupowań rozpoczynają kampanie. W narastającym zgiełku informacyjnym tym bardziej widoczny staje się brak kandydata Unii Wolności. O ile jednak UW może poprzez sejmową debatę o budżecie państwa ogarnąć elektorat sprzyjający wolnemu rynkowi, o tyle wystawiając Balcerowicza w wyborach, straci przywódcę, popularność, pieniądze i część zwolenników. Kampania prezydencka rządzi się innymi prawami niż parlamentarna, o czym unici powinni pamiętać, mając w swych szeregach Tadeusza Mazowieckiego i Jacka Kuronia. Balcerowicz - polityk nader wyrazisty w społecznym odbiorze - zostałby uwikłany w nieustanną obronę przed brutalnymi atakami populistów w rodzaju Jarosława Kalinowskiego, a o elektorat prorynkowy i inteligencki musiałby walczyć z Andrzejem Olechowskim. Skutek tej walki byłby jeden - radość polityków SLD, obserwujących, jak Balcerowicz opuszcza partię, a ona sama, osłabiona i podzielona, pada łupem sojuszu. Tymczasem unia może się zdobyć na bardziej inteligentny manewr: zgłosić innego, trudniejszego do atakowania przez demagogów kandydata, chroniąc przywództwo i swój stan posiadania.
Więcej możesz przeczytać w 25/2000 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.