Albo centroprawica skonsoliduje się w imię umiarkowania i realizmu, albo obóz posierpniowy rozpadnie się bezapelacyjnie
Odsetek poparcia społecznego dla poszczególnych ugrupowań pozwala już dziś naszkicować scenariusze możliwych rządów po następnych - wcześniejszych lub późniejszych - wyborach parlamentarnych. Jeśli utrzymałaby się obecna hossa SLD, postkomuniści mają szansę rządzić samodzielnie. Ten pierwszy scenariusz - w wypadku wygrania wyborów przez obecnego prezydenta - dałby im pełną swobodę.
Oczywiście SLD wolałby scenariusz drugi i gotowy jest zapłacić spore pieniądze polityczne: rządy koalicyjne z UW. Byłoby to tyleż europeizujące naszych świeżych socjaldemokratów, co wmanipulowujące unitów we wszystkie stereotypy, przed którymi próbują się bronić. Prawicy myślącej w kategoriach fundamentalistycznych pozwoli to ożywić spiskową wersję wydarzeń, które rozpoczął "okrągły stół". Jedynym wyjściem z pułapki, którą AWS i UW zastawiły same na siebie, jest scenariusz trzeci: koalicja AWS-UW-PSL. Ostatnie badania opinii publicznej pokazały, że do przyszłego parlamentu weszłyby tylko cztery największe ugrupowania. Ten jedyny optymistyczny dla AWS bieg wydarzeń wymagałby jednak zasadniczej zmiany sposobu gry na obecnym polu politycznym. Nie da się skonstruować takiego sojuszu trzech partii, jeśli lepiszczem koalicjantów będzie to, co przeszkodziło AWS rządzić z UW: obsesja antyliberalna i niezgoda na cenę integracji europejskiej. Unia Wolności musiałaby z kolei przyjąć, że to nie społeczeństwo nie dojrzało do jej standardów światopoglądowych, lecz proponowane rozwiązania muszą być akceptowane przez elektorat bardziej zachowawczy. Antoni Słonimski sformułował to kiedyś tak: w świecie konserwatywnych postępowców chcę być postępowym konserwatystą. Aby ten scenariusz był możliwy do zrealizowania, UW musiałaby przyjąć zasadę, że nie warto Polski modernizować wbrew Polakom. AWS musiałaby wreszcie uznać, że nieustanny prawy przechył i licytowanie się z fundamentalistami prowadzi tylko do sojuszy negatywnych. Dwadzieścia lat po Sierpniu i kolejnych przegranych głosowaniach pewne jest jedno: hasło "Solidarność" w nie zamaskowanym antykomunizmie jest nierealne, coraz bardziej spychające nas na pozycje mniejszościowych grup.
Scenariusz czwarty jest najprostszy: powrót do rządów SLD-PSL. Wydaje się on najmniej atrakcyjny dla wszystkich poza PSL.
Ten przegląd hipotetycznych wydarzeń powinien być zimnym prysznicem dla polskiej centroprawicy. Albo skonsoliduje się w imię umiarkowania i realizmu, albo obóz posierpniowy rozpadnie się bezapelacyjnie i żadna przyszła akcja na rzecz kompromisu go nie połączy. Obecny rząd mniejszościowy nie walczy więc o swój kilku- lub kilkunastomiesięczny byt. Walczy o obraz społeczny polskiej centroprawicy i o szansę na racjonalnie podzieloną scenę polityczną. Tylko wirtualnie i medialnie można przenieść Polskę na inny kontynent. Co jest tu i teraz, i co z tego wynika dla najbliższych miesięcy - każdy widzi.
Oczywiście SLD wolałby scenariusz drugi i gotowy jest zapłacić spore pieniądze polityczne: rządy koalicyjne z UW. Byłoby to tyleż europeizujące naszych świeżych socjaldemokratów, co wmanipulowujące unitów we wszystkie stereotypy, przed którymi próbują się bronić. Prawicy myślącej w kategoriach fundamentalistycznych pozwoli to ożywić spiskową wersję wydarzeń, które rozpoczął "okrągły stół". Jedynym wyjściem z pułapki, którą AWS i UW zastawiły same na siebie, jest scenariusz trzeci: koalicja AWS-UW-PSL. Ostatnie badania opinii publicznej pokazały, że do przyszłego parlamentu weszłyby tylko cztery największe ugrupowania. Ten jedyny optymistyczny dla AWS bieg wydarzeń wymagałby jednak zasadniczej zmiany sposobu gry na obecnym polu politycznym. Nie da się skonstruować takiego sojuszu trzech partii, jeśli lepiszczem koalicjantów będzie to, co przeszkodziło AWS rządzić z UW: obsesja antyliberalna i niezgoda na cenę integracji europejskiej. Unia Wolności musiałaby z kolei przyjąć, że to nie społeczeństwo nie dojrzało do jej standardów światopoglądowych, lecz proponowane rozwiązania muszą być akceptowane przez elektorat bardziej zachowawczy. Antoni Słonimski sformułował to kiedyś tak: w świecie konserwatywnych postępowców chcę być postępowym konserwatystą. Aby ten scenariusz był możliwy do zrealizowania, UW musiałaby przyjąć zasadę, że nie warto Polski modernizować wbrew Polakom. AWS musiałaby wreszcie uznać, że nieustanny prawy przechył i licytowanie się z fundamentalistami prowadzi tylko do sojuszy negatywnych. Dwadzieścia lat po Sierpniu i kolejnych przegranych głosowaniach pewne jest jedno: hasło "Solidarność" w nie zamaskowanym antykomunizmie jest nierealne, coraz bardziej spychające nas na pozycje mniejszościowych grup.
Scenariusz czwarty jest najprostszy: powrót do rządów SLD-PSL. Wydaje się on najmniej atrakcyjny dla wszystkich poza PSL.
Ten przegląd hipotetycznych wydarzeń powinien być zimnym prysznicem dla polskiej centroprawicy. Albo skonsoliduje się w imię umiarkowania i realizmu, albo obóz posierpniowy rozpadnie się bezapelacyjnie i żadna przyszła akcja na rzecz kompromisu go nie połączy. Obecny rząd mniejszościowy nie walczy więc o swój kilku- lub kilkunastomiesięczny byt. Walczy o obraz społeczny polskiej centroprawicy i o szansę na racjonalnie podzieloną scenę polityczną. Tylko wirtualnie i medialnie można przenieść Polskę na inny kontynent. Co jest tu i teraz, i co z tego wynika dla najbliższych miesięcy - każdy widzi.
Więcej możesz przeczytać w 25/2000 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.