Nawet wśród najmniej zarabiających liczba zadowolonych z życia dwukrotnie przewyższa liczbę niezadowolonych
Od 1988 r. aż o 12 punktów procentowych wzrosła liczba Polaków zadowolonych z życia. Tak wynika z najnowszych badań CBOS. Satysfakcję z dotychczasowego życia odczuwa już prawie 80 proc. ankietowanych. Podobnie jak w USA (sic!), do szczęśliwców zalicza się już co trzeci z nas. - To duży wzrost. Świadczy o tym, że w naszym kraju ścierają się dwie postawy: tradycyjna, nakazująca malkontenctwo i ukrywanie sukcesu, oraz amerykańska: uśmiech ma być wizytówką współczesnego człowieka - uważa dr Paweł Kozłowski, socjolog i ekonomista z Polskiej Akademii Nauk.
Mamy nawet dwa razy więcej powodów do zadowolenia niż na przykład Anglicy czy Francuzi. Tam w zasadzie już nic się nie dzieje, a my mamy ciekawe życie, wspaniały kraj, który się rozwija. Czego więcej chcieć od życia? - zastanawia się Marek Borzestowski, szef Wirtualnej Polski.
- Nasi rodzice nawet nie marzyli, by w wieku 25 lat mieć dwa samochody i budować własny dom. Pozytywne spojrzenie na świat jest motorem mojego działania, wiem, że sukces, choć wymaga ciężkiej pracy, zależy ode mnie - mówi Magdalena Płonka, utytułowana projektantka. Jan Bohdan Wejchert, szef grupy ITI, dodaje: - Wszystko, co zdarzyło się przez ostatnie dziesięć lat, napawa mnie optymizmem - zmiana ustroju, możliwość zakładania własnych przedsiębiorstw. Wystarczy inicjatywa i predyspozycje. Otaczam się kreatywnymi optymistami, nie pozbawionymi szczypty sceptycyzmu.
Do szczęściarzy najczęściej zaliczają się osoby młode (do 24. roku życia). Poczucie wygranej na życiowej loterii mają też pracujący na własny rachunek, kadra kierownicza i część inteligencji. - Optymizm to ilustracja nadziei związanych ze zmianami rynkowymi. Czujemy się szczęśliwsi, bo rynek jest pełen towarów, nie musimy o nie zabiegać. Samopoczucie poprawia nam fakt, że żyjemy w systemie demokratycznym, korzystamy ze swobody wypowiedzi - mówi Krzysztof Pankowski z CBOS. Wzrost optymizmu to, jego zdaniem, także dowód na to, że do głosu dochodzi nowe pokolenie, inaczej nastawione do życia niż generacja rodziców. Młodzi są lepiej przystosowani do zmian, wzorce sukcesu wpaja się im od najmłodszych lat. - Ja wyjeżdżałem na wycieczki szkolne do Krakowa, moja córka - do Helsinek. Dziś młodzi po studiach na raty kupują sobie mieszkanie, podczas gdy ja w ich wieku po ośmiu miesiącach pracy mogłem wziąć na raty najwyżej czarno-biały telewizor - wspomina Bohdan Wyżnikiewicz z Instytutu Badań nad Gospodarką. - Dziś młodzi ludzie nie muszą się zmagać z systemem rozdzielnictwa. To, jak się im powodzi, zależy od nich samych: od ich pomysłowości, pracowitości, zapobiegliwości. Nie jak przed laty - od obrotności rodziców czy wyproszonego przydziału na mieszkanie lub talonu na samochód.
- Jedyną barierą w spełnianiu marzeń jest dla nas bariera finansowa, ale i ona jest do przeskoczenia - przekonuje Małgorzata Harasimiuk, studentka piątego roku Wydziału Ekonomii Uniwersytetu Gdańskiego, członkini AIESEC. Prawdziwą satysfakcję daje jej życie pełną parą. Studiuje, pracuje, podróżuje po świecie. - Widziałam biedę w RPA i na Dominikanie, dobrobyt Nowego Jorku. Dzięki temu wiem, że nie jest ważne, co się ma, lecz - kim się jest. Nie boję się przegrać w wyścigu szczurów. Nie stawiam na szybką karierę, lecz na ciężką pracę i ciągłe podnoszenie kwalifikacji - mówi. Katarzyna Terlecka, trzydziestojednoletnia działaczka ekologiczna, dodaje:
- Ogromny wybór, jaki daje nam wolny rynek, może być frustrujący. Dla mnie szczęście to jednak świadomość własnych atutów i ograniczeń, samorealizacja i rozwijanie pasji.
Zdecydowanie najwyższy odsetek zadowolonych to respondenci o najwyższych dochodach, piastujący kierownicze stanowiska. - Dobrobyt nie daje automatycznie szczęścia. Społeczeństwa Zachodu utożsamiają je częściej z wewnętrznym spokojem niż grubością portfela - ocenia prof. Jacek Leoński, socjolog z Uniwersytetu Szczecińskiego.
- My, Polacy, także podświadomie wiemy, że pieniądze szczęścia nie dają, ale to właśnie "mieć", a nie "być" z nim utożsamiamy. Zmieni się to dopiero po osiągnięciu pewnego poziomu zaspokojenia w sferze materialnej właściwego społeczeństwom zachodnim - przypomina prof. Leoński. - Huraoptymizm, często nieuzasadniony, jest cechą okresu transformacji. Ostatnia dekada to w Polsce czas nieustabilizowanej świadomości społecznej - twierdzi. Według psychologów, optymistów będzie coraz więcej, bo społeczeństwo premiuje manifestację zadowolenia z życia, a nie smutek. - Wiele osób, które popadły w poważne tarapaty, nie przyznaje się do porażki, bo utożsamiają to z obniżeniem ich wartości jako ludzi. Raczej powiedzą, że jest im tak sobie bądź podkreślą, że inni mają znacznie gorzej - twierdzi ks. Kazimierz Sowa z Radia Plus.
Co ciekawe, również wśród najmniej zarabiających liczba zadowolonych z życia dwukrotnie przewyższa liczbę niezadowolonych. - To dowód, że uczymy się nowego ustroju i realistycznie, a nie życzeniowo, podchodzimy do życia: zaczynamy dostosowywać oczekiwania do możliwości, zdawać sobie sprawę, że nie wszystko jest dla nas - zauważa Paweł Kozłowski z PAN. Jego zdaniem, osoby najmniej zarabiające szukają zadowolenia wśród przyjaciół i rodziny, natomiast powodem do optymizmu u najlepiej sytuowanych jest głównie sukces materialny i zawodowy. - Obserwujemy silne rozwarstwienie dochodów. Wzrasta liczba ludzi zamożnych i bardzo zamożnych. Równocześnie coraz więcej jest rodaków żyjących w sferze ubóstwa. Są sfrustrowani, gdy porównują się z najlepiej sytuowanymi. Ale jeśli dokona się porównania absolutnego: spojrzy się na wskaźniki wzrostu siły nabywczej złotówki, liczbę samochodów na tysiąc mieszkańców czy liczbę rodaków wyjeżdżających za granicę, to obserwuje się zmiany na korzyść - twierdzi Wyżnikiewicz.
"Inni" - podobnie jak w USA - zaczynają stanowić tylko tło pozwalające uwypuklić nasze osiągnięcia. Dlatego prawie 65 proc. ankietowanych przez Demoskop twierdzi, że Polacy nie są zadowoleni ze swojego życia. Aż połowa respondentów CBOS poproszona o ocenę nastrojów wśród ludzi, z którymi styka się na co dzień, wymieniła poczucie lęku, obawę, co przyniesie przyszłość i niepewność jutra. - Zamiast się zastanawiać, dlaczego coraz więcej Polaków jest szczęśliwych, należałoby raczej odpowiedzieć na pytanie, dlaczego respondenci mówią o sobie, że są szczęśliwi - uważa Jacek Santorski, psycholog biznesu. Zdaniem prof. Piotra Glińskiego, socjologa z Polskiej Akademii Nauk, skłonność do zawyżania oceny własnych dokonań jest czymś naturalnym. Dlatego co trzeci z nas jest z siebie dumny, jednocześnie postrzegając bliźnich jako nieudaczników. "Patrzenie na świat przez pryzmat własnej osoby to główny efekt egoizmu końca XX w." - twierdzą brytyjscy badacze zachowań społecznych. - Wyniki badań pokazują, że w życiu codziennym przestajemy lubić ludzi narzekających, wolimy raczej partycypować w sukcesie, nawet w czyimś. Tym bardziej że nie liczy się cichy sukces. Dziś sukces domaga się święta, medialnej dramaturgii - uważa prof. Roch Sulima, antropolog kultury.
- Optymizm opłaca się zawodowo i prywatnie. Optymiści szybciej niż pesymiści idą do przodu - twierdzi Robert Jędrzejczyk, partner w kancelarii prawnej Gide Lorette Nouel Polska. - Trudno, by czasy, w których żyjemy, nie napawały młodych optymizmem. Unia Europejska, NATO, perspektywy rozwoju gospodarki - mamy to, co dla ludzi żyjących np. w latach 50. było nierealnym szczytem szczęścia. Piotr Ufnal, komentator polskiego oddziału Agence France Press: - Mamy powody do zadowolenia: możliwości tak duże jak nigdy wcześniej, swoboda realizacji własnych marzeń, możliwość podróżowania po świecie. Wierzę, że mój los zależy ode mnie, choć nierzadko widzę wokół siebie przykłady zgnuśnienia i braku dobrej woli. - Po zmianie systemu mamy takie same szanse jak inni Europejczycy. Wystarczy być kreatywnym, by czegoś dokonać - mieć satysfakcję z pracy, urządzić się w życiu, zapewnić godziwy byt rodzinie - przekonuje Katarzyna Czernyszew-Siedlecka, trzydziestolatka, szefowa biura sztabu wyborczego Andrzeja Olechowskiego. - W Polsce zapanowała moda na szczęście na pokaz. Tymczasem w wielu z nas tkwią obawy o przyszłość. Rzeczywistość jest bezwzględna i nie każdy jest przygotowany, by ponieść koszty wolnego rynku - dodaje. - Respondenci często deklarują zadowolenie z dóbr materialnych, a szczęście jest zwykle poza nimi. Ludzie, którzy mają dużo pieniędzy, mogą czerpać zadowolenie z faktu ich wydawania, ale dobra materialne dla samej ich konsumpcji dają pozory szczęścia. Co innego, gdy służą realizacji siebie i swych marzeń - mówi Marek Borzestowski. - Przyszłość widzę w różowych kolorach. Żyję w wolnym, demokratycznym kraju, gdzie można zrealizować swoje aspiracje. Jestem zadowolony z pracy, która daje mi satysfakcję i możliwości rozwoju. W 1990 r. w społeczeństwie eksplodowała euforia, która dziś przerodziła się w optymizm - mówi Dominik Adamski, konsultant w firmie Arthur Andersen.
Osoba po studiach filozoficznych może dziś robić karierę zarówno w biznesie, jak i w nauce. Ta wielotorowość działa na ludzi motywująco. Nie jesteśmy związani jak kiedyś nakazem pracy, w każdej chwili możemy zmienić kierunek kariery. To działa pozytywnie nie tylko na dwudziesto-, trzydziestolatków, ale i na ludzi po czterdziestce czy pięćdziesiątce - uważają socjologowie. Co ciekawe wśród czterdziesto-, pięćdziesięciolatków, którzy zazwyczaj prezentują najbardziej krytyczne podejście do życia, sporo jest optymistów. - Najsilniej odczuliśmy konsekwencje wprowadzenia wolnego rynku, ale równocześnie jesteśmy beneficjentami III Rzeczypospolitej. W dobie pustych półek, gdy startowaliśmy w dorosłość, żyło nam się tragicznie. Teraz jest ciężko, ale relatywnie lepiej - przyznaje Anna Michalska, agentka ubezpieczeniowa z Krakowa. - Ludzie z mojego pokolenia przyzwyczaili się do narzekań, tymczasem wszystko zależy od naszych chęci i aktywności. Czasami znajomi pytają, co teraz robię i nie mogą uwierzyć, że jest tego tak dużo - opowiada 54-letnia Barbara Gil, logopeda w poradni Psychologiczno-Pedagogicznej w Sierpcu. Bierze udział w maratonach, pisze krótkie utwory rymowane, jest radną, a ostatnio zaczęła drugie studia podyplomowe w zakresie metod komputerowych w edukacji. - Mam teraz o czym pogadać z synami, którzy podobnie jak ich rówieśnicy, są o wiele bardziej przebojowi niż moje pokolenie - śmieje się.
- Szczęście jest efektem wysiłku, odwagi i pracy. Dla mnie to zdrowa rodzina, dająca satysfakcję praca, grono przyjaciół, a także wolność wyboru i podejmowania decyzji. Nie chcę nawet wracać pamięcią do czasów, kiedy paszport trzeba było wypraszać u urzędnika, a potem stać godzinami przed zagranicznym konsulatem po wizę. Dla młodych ludzi szansą na szczęście jest wolny rynek. Obecnie jest więcej do osiągnięcia - mówi Beata Ptaszyńska-Jedynak z Philips Polska. - Wystarczy spojrzeć, ile dokonaliśmy przez ostatnie dziesięć lat, jesteśmy w awangardzie przemian ustrojowych - przekonuje. - Optymizm będzie zjawiskiem coraz powszechniejszym, mimo że w niektórych kręgach niejako na wyrost - ocenia ks. Kazimierz Sowa. - Na przykład w środowiskach inteligenckich, gdzie nie wypada się przyznawać do niemożności zaspokojenia aspiracji ze względu na braki w kieszeni. Ale również w gronie młodych menedżerów, których cechuje najbardziej amerykański styl bycia - często przeżywają oni frustracje z powodu życia prywatnego, poddawani są silnej presji, targani konfliktami, ale nie dają tego po sobie poznać. Zadowolenie z życia będzie się utrwalało przede wszystkim wśród przedstawicieli klasy średniej, którą cechują najbardziej autentyczne zachowania - konkluduje.
Więcej możesz przeczytać w 27/2000 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.