
Czterdziestu posłów przy poparciu rządu forsuje przepisy mające wyeliminować m.in. reklamy piwa bezalkoholowego (z przymrużeniem oka) i billboardy informujące, jak ma wyglądać oryginalna etykietka wódki (patrz: "Skauci piwni"). Przeciwko nowym regulacjom protestują krajowi producenci piwa. Ich zdaniem, zakaz reklamy uderzyłby tylko w nich, a oszczędziłby zagraniczną konkurencję, która nadal promowałaby swoje produkty w telewizji czy Internecie. Według projektodawców, reklama alkoholi kierowana jest przede wszystkim do młodych ludzi i stąd potrzeba zaostrzenia ustawy o wychowaniu w trzeźwości. Całkowity zakaz promocji alkoholi ma się przyczynić do zmniejszenia ich spożycia. Tego samego zdania jest mniej niż co czwarty respondent Pentora. Większość badanych uważa, że nowelizacja ustawy nic nie zmieni, ale jednocześnie 50 proc. ankietowanych sądzi, że propozycje posłów są słuszne. Gdyby proponowane przepisy weszły w życie, nie można by reklamować produktów ani nawet nazw budzących alkoholowe skojarzenia. Czy jest to możliwe? Czy da się na przykład zadekretować, aby miasto Żywiec kojarzyło się wszystkim Polakom z ośrodkiem turystycznym nad Sołą i jeziorem, Łańcut - ze wspaniałą rezydencją magnacką i festiwalem muzycznym, a Leżajsk - z ośrodkiem kultu maryjnego czy miejscem pochówku cadyka Elimelecha Weisbluma?