Poczta

Dodano:   /  Zmieniono: 
Dwa mury
Zanim wypowiem się na temat artykułu Romana Rogowieckiego "Rock na barykadach" (nr 26), którego końcowy fragment mnie rozśmieszył, chcę oświadczyć, że ze względu na wiek nie należę do ludzi buntujących się przeciw komunizmowi. Nie przeszkadza mi to jednak być fanem zespołu Pink Floyd. W ostatnim akapicie publikacji autor napisał: "Niewątpliwie najbardziej spektakularnym występem politycznym rockmanów był lipcowy koncert z 1990 r. zorganizowany przez Rogera Watersa w Berlinie". Zastanawia mnie, co politycznego było w widowisku "The Wall". Jeżeli z polityką można kojarzyć krytykę brytyjskiego systemu edukacji ("Another Brick In The Wall - part 2") lub przerażenie okrucieństwem wojny ("Goodbye Blue Sky"), to - po pierwsze - polityki w "The Wall" jest raczej mało, po drugie - powyższe wątki nie odnoszą się do tego, co działo się w Berlinie na przełomie lat 80. i 90. Poza murem w berlińskim spektaklu nie było nic, co mogłoby się kojarzyć z obaleniem tego, który dzielił stolicę NRD. Wszyscy dobrze znający "Ścianę" wiedzą, o jaki mur tam chodzi. Moim zdaniem, z polityką nie ma również nic wspólnego fakt, że koncert odbył się w okresie przemian ustrojowych w Europie Środkowej i Wschodniej, ponieważ nie mógł mieć już na nie wpływu.

ANDRZEJ WASIAK
Paprotnia

Od autora: "The Wall" ma wymiar polityczny ze względu na miejsce spektaklu i chociażby udział zespołu Scorpions. Wprawdzie treść widowiska nie jest stricte polityczna, jednak trudno, by utwór antywojenny nie miał podtekstu politycznego.

Kaskaderzy sukcesu
Z zainteresowaniem przeczytałam artykuł Marcina Klimkowskiego "Kaskaderzy sukcesu" (nr 22). Początkowo nie bardzo zdawałam sobie sprawę, dlaczego ta publikacja tak długo zaprząta moje myśli. W końcu znalazłam przyczynę - nie ma tu wzmianek o kobietach menedżerach, ich stresach zawodowych, sposobach ich rozładowania i życiu codziennym. I dość smutno mi się zrobiło, kiedy uświadomiłam sobie, że nasze czasopisma, pisząc o ludziach biznesu, ważnych decyzjach na wysokim szczeblu, wymieniają głównie mężczyzn. Czyżby kobiety na wysokich, odpowiedzialnych stanowiskach nie miały swoich pasji? Niemożliwe!
W jednym przyznaję rację Marcinowi Klimkowskiemu - człowiek (nie tylko wykonujący zawód menedżera) bez hobby czy pasji jest nijaki. A przecież z pewnością nijaka nie jest ani pani prezes NBP, ani prezes Pekao SA. One też mają swoje stresy zawodowe. Wiele kobiet piastujących wysokie stanowiska przez cały rok podejmuje ważne decyzje, negocjuje, żyje w ciągłym napięciu, by potem w ciągu dwóch tygodni wakacji wydać część pieniędzy, na co nie może sobie pozwolić (nie ma bowiem czasu i okazji) w ciągu roku. Przeznaczają je wówczas także na rozwijanie swoich pasji sportowych. Niesportowe zamiłowania kobiet biznesu są równie intrygujące. Wielu czytelników na pewno zainteresowałoby, jak niektórym z nich udaje się połączyć rolę prężnego menedżera z rolą żony czy matki (dość "tradycyjnie" postrzeganą u nas w niektórych środowiskach). Ciekawe, kiedy nasi panowie przestaną podejrzliwie patrzeć na kobiety, które po dziesięciu - dwunastu godzinach pracy chciałyby się samotnie udać na rowerową przejażdżkę, spacer lub zasiąść za kierownicą samochodu, jechać przed siebie i słuchać Springsteena...

MARTYNA WOLIŃSKA
dyrektor Regionu
Wielkopolska - Handlobank
Więcej możesz przeczytać w 28/2000 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.