Kampania prezydencka będzie krótka, ale intensywna. Kandydaci prześcigają się w pomysłach, gdzie i jak się zaprezentować. Oczywiście, trzeba bywać na wiecach i organizować spotkania, ale tam najczęściej przychodzą już zdeklarowani zwolennicy albo równie zdecydowani przeciwnicy. Cóż więc zrobić, żeby trafić do niezdecydowanych? Być tam, gdzie przychodzą wszyscy, czyli w kościołach. Dlatego manifestacyjne uczestniczenie w ważnych uroczystościach religijnych stało się "nową świecką tradycją". O jej rozkwit dbają kolejni pretendenci do sprawowania władzy. Klęczą w Częstochowie, podążają za papieżem, pokazują się w świątyniach. Teraz w narodowej pielgrzymce wezmą udział nie tylko prawicowi politycy. Obok Mariana Krzaklewskiego, Lecha Wałęsy i Alicji Grześkowiak do Rzymu pospieszy także prezydent Aleksander Kwaśniewski. Prezydent przekonuje, że wyjazd nie ma nic wspólnego z polityką i byłoby źle, gdyby tak go interpretowano. "Uznałem, że głowa państwa polskiego, kraju o głębokiej, długiej tradycji chrześcijańskiej (...) powinna być obecna w ciągu tych paru godzin na placu św. Piotra i w tej roli jadę" - tłumaczył. Tak oto charakterystycznym rysem polskiego życia politycznego stała się maksyma: "Wszystkie drogi prowadzą do Rzymu". Nie tylko zwykli pielgrzymi mogą machać rękami do kamer. Nie tylko święci garnki lepią. Tylko czy wyborcy potrafią docenić te wysiłki.
Więcej możesz przeczytać w 28/2000 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.