Władysław Szpilman (1911-2000)
Czerwony autobus", "W małym kinie", "Tych lat nie odda nikt" - te szlagiery Władysława Szpilmana weszły do rejestru najwybitniejszych osiągnięć rodzimej kultury popularnej. Biografia ich autora układa się w jeden z typowych "polskich losów".
To, że przeżył likwidację warszawskiego getta, powstanie i wyburzanie stolicy w 1944 r., uznawał za wydarzenie z pogranicza cudu. Wojna zabrała mu ojca, matkę i siostrę. Po klęsce powstania ukrywał się w nielicznych ocalałych domach, próbując znaleźć wodę i cokolwiek do jedzenia. Jego los zainspirował Jerzego Andrzejewskiego i Czesława Miłosza, którzy napisali scenariusz pt. "Robinson warszawski". Film nakręcony na jego podstawie w sposób pokazowy poddano krytyce w 1949 r., podczas słynnego zjazdu filmowców w Wiśle. Zarzucano mu "mieszczański pseudohumanizm". Został bez-litośnie pocięty, a kiedy dokręcono sceny z partyzantami z Armii Ludowej i radzieckim spadochroniarzem, Miłosz i Andrzejewski wycofali swoje nazwiska z czołówki. Autobiografią Szpilmana zainteresował się Roman Polański. "To będzie film o przeżyciu niemieckiej okupacji, od początku do końca. Szpilmanowi pozwoliła ją przetrwać muzyka. Ona będzie najważniejszym elementem obrazu" - zapowiadał reżyser.
Do stolicy z rodzinnego Sosnowca Władysław Szpilman przyjechał po raz pierwszy w wieku 16 lat. Jeszcze przed wybuchem wojny występował nie tylko w salach koncertowych Warszawy, ale i Paryża. Na czele listy jego powojennych zasług dla polskiej piosenki figuruje organizacja festiwali w Sopocie.
Więcej możesz przeczytać w 29/2000 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.