W przyszłym roku więcej wydamy na zakup mieszkania, prasy, materiałów budowlanych, a przerabianie samochodów na paliwo gazowe nie będzie tak opłacalne jak dotychczas
To jest cena, jaką musimy zapłacić za dostosowanie naszych stawek podatku VAT do unijnych norm. Robimy to zresztą od kilku lat, zwiększając stopniowo opodatkowanie towarów i usług. Przewiduje się, że proces ten potrwa jeszcze trzy lata. Teoretycznie Unia Europejska uznaje tylko dwie stawki podatku VAT: podstawową - nie mniejszą niż 15 proc. - i obniżoną - nie mniejszą niż 5 proc. Większość państw piętnastki wynegocjowała jednak możliwość niższego opodatkowania niektórych artykułów i usług. W efekcie na przykład w Wielkiej Brytanii, Irlandii i Danii obowiązuje zerowa stawka na książki i czasopisma, a w Hiszpanii wynosi ona 2 proc. Niższe od minimalnych unijnych norm są stawki podatkowe w Grecji, we Włoszech, Luksemburgu i Francji. W krajach piętnastki niższe niż w Polsce jest ponadto opodatkowanie niektórych usług i materiałów budowlanych. W prowadzonych z unią negocjacjach domagamy się redukcji zakresu opodatkowania. Ale dlaczego nasze żądania dotyczą tylko utrzymania zerowej stawki VAT na książki i siedmioprocentowej na usługi gastronomiczne? Wszystkie państwa UE mają zróżnicowaną skalę, my zaś za kilka lat będziemy mieli dwie stawki - 22 proc. i 7 proc. i żadnych wyjątków. Bliższy jest nam model socjaldemokratyczny niż liberalny. Obniżenie podatków, gdy już wejdziemy do unii, będzie niezwykle trudne.
Więcej możesz przeczytać w 30/2000 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.