Polityka zerowych stóp procentowych miała się przyczynić do uzdrowienia gospodarki
Mimo wielu nacisków dziewięcioosobowa Rada Polityki Pieniężnej Banku Japonii nie zdecydowała się na podwyżkę stóp procentowych. Jeszcze kilka dni przed podjęciem tej decyzji Masaru Hayami, prezes banku centralnego, dopuszczał możliwość zmian w realizowanej od ponad 16 miesięcy polityce zerowych stóp procentowych. Członkowie rady tłumaczą, że muszą dokładnie przeanalizować makroekonomiczne skutki ogłoszonego przed kilkoma dniami bankructwa gigantycznej sieci domów handlowych Sogo (zadłużenie grupy Sogo oszacowano na 17,2 mld USD). Decyzja japońskiego banku centralnego ma nie tylko gospodarczy wymiar. Oddziaływanie na wielkość stóp procentowych jest głównym narzędziem polityki pieniężnej. Ponadto trzeba wziąć pod uwagę ambicje Masaru Hayami, prezesa banku, który od kwietnia 1998 r. funkcjonuje na zupełnie nowych zasadach.
Podjęta w lutym 1999 r. bezprecedensowa w trzystuletniej historii światowych banków centralnych uchwała o wprowadzeniu zerowych stóp procentowych miała być rozwiązaniem przejściowym. Aby utrzymać oprocentowanie jednodniowych depozytów międzybankowych na poziomie zbliżonym do zera, japoński bank centralny zwiększał podaż pieniądza ponad potrzeby rynku. W tym czasie wielkość stopy dyskontowej nie zmieniała się i wynosiła 0,25 proc. Polityka zerowych stóp procentowych, w połączeniu z wpompowaniem publicznych pieniędzy do sektora bankowego oraz zakrojonymi na wielką skalę robotami publicznymi, miała się przyczynić do uzdrowienia gospodarki Nipponu, pogrążonej od dekady w strukturalnej zapaści. Banki uginały się pod ciężarem złych kredytów, malały zyski przedsiębiorstw, zaś wartość indeksu Nikkei 225 wynosiła 14 000 punktów (dzisiaj - 17 000). Rok fiskalny 1998 był drugim z rzędu, w którym zanotowano spadek PKB. Wcześniej w powojennej historii Japonii nigdy recesja nie trwała dłużej niż rok. Ekonomiści, przedsiębiorcy i politycy zadają sobie jednak pytanie, czy sytuacja gospodarcza poprawiła się na tyle, że można zrezygnować z szczególnego stymulatora finansowego, jakim jest polityka zerowych stóp procentowych.
Argumenty na rzecz zaostrzenia polityki monetarnej można sprowadzić do trzech zasadniczych tez. Po pierwsze, mimo że nie można jeszcze mówić o stabilnym wzroście gospodarczym, japońska gospodarka odbiła się od dna. Oznacza to, że nie ma już nadzwyczajnej sytuacji i dlatego zbędne są nadzwyczajne środki. Po wtóre, zerowy poziom stóp procentowych sprawia, że Bank Japonii faktycznie pozbawiony jest możliwości dalszego oddziaływania na politykę pieniężną. Nie dysponuje już niezbędną rezerwą pozwalającą na ewentualne kolejne obniżki niektórych stóp procentowych. Po trzecie, niskie oprocentowanie, obowiązujące przez zbyt długi okres, zwiększyło ryzyko psucia gospodarki zarówno przez nadmierne wydatki publiczne, jak i opóźnienie koniecznych procesów restrukturyzacyjnych przedsiębiorstw. Podniesienie stóp procentowych jest zatem konieczne, by zdyscyplinować wydatki publiczne i zwiększyć efektywność procesu gospodarowania.
Większość ekonomistów uważa, że polityka zerowych stóp procentowych ma charakter nadzwyczajny i nie powinna zbyt długo kształtować sytuacji na rynku finansowym. Dominuje pogląd, że gospodarka Japonii najgorsze ma już za sobą, trudno powiedzieć, czy pojawiające się sygnały ożywienia gospodarczego mają trwały charakter. Nie można przecież zapomnieć, że w 1997 r. nie przemyślane posunięcia rządu Ryutaro Hashimoto zdusiły wyraźnie symptomy poprawy koniunktury. Trzy lata temu ówczesny rząd zbyt pochopnie zdecydował się na podniesienie stawki podatku konsumpcyjnego z 3 proc. do 5 proc.
Wśród ekonomistów najwięcej kontrowersji wywołał ostatni argument Masaru Hayamiego przeciwko podnoszeniu stóp procentowych. Wezwał on rząd do intensywniejszego stymulowania procesów restrukturyzacji przedsiębiorstw i dyscyplinowania wydatków publicznych. Reakcja Rady Ministrów była natychmiastowa. Członkowie gabinetu Yoshiro Moriego oświadczyli, że rozwiązywanie problemów, o których mówi prezes Hayami, nie należy do kompetencji banku centralnego. Ich zdaniem, jest on zobowiązany jedynie do gwarantowania stabilności cen i prawidłowego funkcjonowania systemu finansowego. Szef Banku Japonii został skrytykowany przez amerykańskiego sekretarza skarbu, który zasugerował, że Japonia winna kontynuować politykę stymulowania gospodarki.
Bank centralny funkcjonuje w obecnym kształcie od dwóch lat. Nowa ustawa, która weszła w życie w kwietniu 1998 r., gwarantuje jego niezależność i zobowiązuje go do kontrolowania stabilności cen i dbania o sprawne funkcjonowanie sektora finansowego. Wcześniej, zgodnie z ustawą z 1942 r., bank centralny podlegał Ministerstwu Finansów, a jego głównym zadaniem nie było dbanie o stabilność cen (jak w USA czy Francji) ani stabilizowanie wartości waluty narodowej (jak w Niemczech), lecz realizowanie polityki państwa. Minister finansów sprawował nad bankiem kontrolę, wydawał polecenia, zatwierdzał budżet, a nawet powoływał i odwoływał jego prezesa. Obecny szef banku centralnego Masaru Hayami wyraźnie podkreśla swoją niezależność od rządu i pracuje nad stworzeniem optymalnego modelu funkcjonowania powierzonej mu instytucji. Na ile działania te okażą się skuteczne, zapewne można będzie się przekonać w najbliższych kilku miesiącach.
Podjęta w lutym 1999 r. bezprecedensowa w trzystuletniej historii światowych banków centralnych uchwała o wprowadzeniu zerowych stóp procentowych miała być rozwiązaniem przejściowym. Aby utrzymać oprocentowanie jednodniowych depozytów międzybankowych na poziomie zbliżonym do zera, japoński bank centralny zwiększał podaż pieniądza ponad potrzeby rynku. W tym czasie wielkość stopy dyskontowej nie zmieniała się i wynosiła 0,25 proc. Polityka zerowych stóp procentowych, w połączeniu z wpompowaniem publicznych pieniędzy do sektora bankowego oraz zakrojonymi na wielką skalę robotami publicznymi, miała się przyczynić do uzdrowienia gospodarki Nipponu, pogrążonej od dekady w strukturalnej zapaści. Banki uginały się pod ciężarem złych kredytów, malały zyski przedsiębiorstw, zaś wartość indeksu Nikkei 225 wynosiła 14 000 punktów (dzisiaj - 17 000). Rok fiskalny 1998 był drugim z rzędu, w którym zanotowano spadek PKB. Wcześniej w powojennej historii Japonii nigdy recesja nie trwała dłużej niż rok. Ekonomiści, przedsiębiorcy i politycy zadają sobie jednak pytanie, czy sytuacja gospodarcza poprawiła się na tyle, że można zrezygnować z szczególnego stymulatora finansowego, jakim jest polityka zerowych stóp procentowych.
Argumenty na rzecz zaostrzenia polityki monetarnej można sprowadzić do trzech zasadniczych tez. Po pierwsze, mimo że nie można jeszcze mówić o stabilnym wzroście gospodarczym, japońska gospodarka odbiła się od dna. Oznacza to, że nie ma już nadzwyczajnej sytuacji i dlatego zbędne są nadzwyczajne środki. Po wtóre, zerowy poziom stóp procentowych sprawia, że Bank Japonii faktycznie pozbawiony jest możliwości dalszego oddziaływania na politykę pieniężną. Nie dysponuje już niezbędną rezerwą pozwalającą na ewentualne kolejne obniżki niektórych stóp procentowych. Po trzecie, niskie oprocentowanie, obowiązujące przez zbyt długi okres, zwiększyło ryzyko psucia gospodarki zarówno przez nadmierne wydatki publiczne, jak i opóźnienie koniecznych procesów restrukturyzacyjnych przedsiębiorstw. Podniesienie stóp procentowych jest zatem konieczne, by zdyscyplinować wydatki publiczne i zwiększyć efektywność procesu gospodarowania.
Większość ekonomistów uważa, że polityka zerowych stóp procentowych ma charakter nadzwyczajny i nie powinna zbyt długo kształtować sytuacji na rynku finansowym. Dominuje pogląd, że gospodarka Japonii najgorsze ma już za sobą, trudno powiedzieć, czy pojawiające się sygnały ożywienia gospodarczego mają trwały charakter. Nie można przecież zapomnieć, że w 1997 r. nie przemyślane posunięcia rządu Ryutaro Hashimoto zdusiły wyraźnie symptomy poprawy koniunktury. Trzy lata temu ówczesny rząd zbyt pochopnie zdecydował się na podniesienie stawki podatku konsumpcyjnego z 3 proc. do 5 proc.
Wśród ekonomistów najwięcej kontrowersji wywołał ostatni argument Masaru Hayamiego przeciwko podnoszeniu stóp procentowych. Wezwał on rząd do intensywniejszego stymulowania procesów restrukturyzacji przedsiębiorstw i dyscyplinowania wydatków publicznych. Reakcja Rady Ministrów była natychmiastowa. Członkowie gabinetu Yoshiro Moriego oświadczyli, że rozwiązywanie problemów, o których mówi prezes Hayami, nie należy do kompetencji banku centralnego. Ich zdaniem, jest on zobowiązany jedynie do gwarantowania stabilności cen i prawidłowego funkcjonowania systemu finansowego. Szef Banku Japonii został skrytykowany przez amerykańskiego sekretarza skarbu, który zasugerował, że Japonia winna kontynuować politykę stymulowania gospodarki.
Bank centralny funkcjonuje w obecnym kształcie od dwóch lat. Nowa ustawa, która weszła w życie w kwietniu 1998 r., gwarantuje jego niezależność i zobowiązuje go do kontrolowania stabilności cen i dbania o sprawne funkcjonowanie sektora finansowego. Wcześniej, zgodnie z ustawą z 1942 r., bank centralny podlegał Ministerstwu Finansów, a jego głównym zadaniem nie było dbanie o stabilność cen (jak w USA czy Francji) ani stabilizowanie wartości waluty narodowej (jak w Niemczech), lecz realizowanie polityki państwa. Minister finansów sprawował nad bankiem kontrolę, wydawał polecenia, zatwierdzał budżet, a nawet powoływał i odwoływał jego prezesa. Obecny szef banku centralnego Masaru Hayami wyraźnie podkreśla swoją niezależność od rządu i pracuje nad stworzeniem optymalnego modelu funkcjonowania powierzonej mu instytucji. Na ile działania te okażą się skuteczne, zapewne można będzie się przekonać w najbliższych kilku miesiącach.
Więcej możesz przeczytać w 31/2000 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.