Najnowsze sposoby leczenia chorób układu krążenia
O niebywałym szczęściu może mówić 54-letnia Stefania, która po wielokrotnych wizytach u kardiologów i zastosowaniu nieskutecznych terapii trafiła wreszcie do Kliniki Kardiologii Collegium Medicum Uniwersytetu Jagiellońskiego. Tamtejsi specjaliści stwierdzili u niej świeże zmiany miażdżycowe, które wywoływały dotkliwe bóle w klatce piersiowej i mogły się stać przyczyną zawału. Aby zatrzymać rozwój choroby, poddali ją operacji udrażniania naczyń wieńcowych z jednoczesnym usunięciem zbędnych złogów lipidowych. Był to pierwszy tego typu zabieg w środkowo-wschodniej Europie. Jak wynika z szacunkowych obliczeń, dzięki zastosowaniu nowej metody można obniżyć koszty długotrwałego leczenia o 2 tys. dolarów i wydłużyć życie pacjentom o co najmniej pięć lat.
Na świecie choroby układu krążenia stanowią główną przyczynę zgonów. Bezpośrednim zagrożeniem dla życia jest zawał mięśnia sercowego. W latach 60. ponad 30 proc. pacjentów, którzy trafili do szpitala z zawałem, nie miało szans na przeżycie. Leczenie ograniczało się wówczas do podawania środków przeciwbólowych. Nowoczesne techniki leczenia, m.in. zabiegi angioplastyki wieńcowej, które polegają na poszerzaniu tętnic wieńcowych, zwężonych w wyniku rozwoju miażdżycy bądź zaczopowanych podczas zawału mięśnia, doprowadziły do obniżenia śmiertelności przy świeżym zawale serca do kilku procent.
Na świecie angioplastykę wieńcową przeprowadza się u 60 proc. chorych mających zmiany miażdżycowe w tętnicach wieńcowych. W Polsce zabiegów tych wykonuje się o połowę mniej niż na Zachodzie (średnio 382 zabiegi na milion mieszkańców). - Ta liczba jest niewystarczająca, możemy bowiem pomóc tylko najbardziej potrzebującym. Ostatnie obserwacje wskazują, że zabieg ten powinien być przeprowadzony także u osób, które dotychczas z tej metody leczenia nie korzystały. Do tej grupy należą chorzy cierpiący na niestabilną chorobę wieńcową. Obliczono, że w krajach Europy Środkowej i Wschodniej każdego roku zapada na nią 200-300 osób na sto tysięcy mieszkańców - mówi prof. Jacek Dubiel, kierownik II Kliniki Kardiologii CMUJ w Krakowie. U co piątej osoby cierpiącej na niestabilną chorobę wieńcową w ciągu trzech miesięcy od pojawienia się pierwszych objawów (bólu w klatce piersiowej) dochodzi do ostrego zawału mięśnia sercowego.
W Stanach Zjednoczonych z powodu tego schorzenia przyjmuje się do szpitala 570 tys. osób rocznie. Ponad połowa z nich poddawana jest zabiegowi angioplastyki balonowej. Zabieg taki, trwający 20 minut, przeprowadza się w znieczuleniu miejscowym, bez nacinania powłok skórnych. Specjalny cewnik z balonikiem zostaje wprowadzony poprzez tętnicę udową do tętnicy wieńcowej prawej lub lewej. Następnie balonik zostaje wypełniony tak, aby ciśnienie w nim wynosiło 8-15 atmosfer. Wypełniony balonik, naciskając na blaszki miażdżycowe, niszczy je, poszerzając w ten sposób światło tętnicy. Niedawno do zabiegów angioplastycznych na stałe weszły stenty. Są to specjalne protezy tętnic wieńcowych, które pozwalają utrzymać światło w poszerzonym naczyniu wieńcowym. Dzięki nim można uratować 97 proc. chorych.
- Niestety, u co piątego chorego - mimo udrożnienia naczyń wieńcowych - obserwuje się obniżoną sprawność mięśnia sercowego. Problem ten dotyczy pacjentów z niestabilną chorobą wieńcową. Dokładne badania wykazały, że podczas zabiegu dochodzi do odrywania się blaszek miażdżycowych oraz powstawania zlepów krwi, które płyną wraz z krwią do serca i zatykają najmniejsze naczynka krwionośne odżywiające mięsień serca - tłumaczy dr Robert Gil, przewodniczący Sekcji Kardiologii Inwazyjnej Polskiego Towarzystwa Kardiologicznego. - Zdołano wprawdzie udrożnić tętnicę, niemniej jednak mięsień sercowy ulega uszkodzeniu, a często dochodzi do mikrozawałów okołozabiegowych. Obliczono, że obniżenie sprawności serca o każde 10 proc. pogarsza stan zdrowia pacjenta i jego szansę na przeżycie.
Wyjściem z tej sytuacji okazało się podawanie nowoczesnych leków (tzw. superaspiryn) hamujących powstawanie zakrzepów płytkowych. Preparaty te podaje się dożylnie w czasie tradycyjnej angioplastyki wieńcowej. Badania amerykańskie wykazały, że zabiegi z użyciem superaspiryn redukują częstość zawałów okołozabiegowych prawie o 50 proc. Osoby, którym podano superaspiryny, mają o 50 proc. większe szanse na przeżycie następnego roku niż pacjenci, którym nie zaaplikowano tego leku. Dzięki zastosowaniu superaspiryn nie dochodzi bowiem do powstawania zlepów płytek krwi, powodujących zatory drobnych tętniczek doprowadzających krew bezpośrednio do mięśnia sercowego. Ich użycie nie zapobiega jednak urywaniu się podczas zabiegu drobin blaszki miażdżycowej. Cząsteczki te, płynąc wraz z krwią, blokują drobne tętniczki, wywołują niedokrwienie i martwicę mięśnia sercowego. Powikłaniu temu może zapobiec zastosowanie mikrofiltra.
Przeprowadzony w krakowskiej klinice zabieg, któremu poddano 54-letnią pacjentkę cierpiącą na nawracające bóle w klatce piersiowej, różnił się od tradycyjnej angioplastyki wieńcowej. Przed poszerzeniem naczynia wieńcowego w miejscu zaczopowanym złogami cholesterolowymi umieszczono specjalny filtr. Kiedy balon usuwa zmiany miażdżycowe, a stent utworzy w tętnicy rusztowanie pozwalające na swobodny przepływ krwi, może dojść do oderwania się cząsteczek blaszki miażdżycowej. Nie trafią one jednak do krwiobiegu, ale zostaną wyłapane przez zainstalowany wcześniej filtr. Po zabiegu filtr zostaje usunięty.
- Zabiegi takie należą do najbardziej nowatorskich na świecie. Dziś nie wiemy jeszcze, czy operacji tych nie będzie trzeba po pewnym czasie powtarzać. Na świecie przeprowadzono ich bowiem dopiero kilkadziesiąt - tłumaczy dr Dariusz Dudek z II Kliniki Kardiologii CMUJ w Krakowie. Wiadomo natomiast, że są one drogie. Filtr kosztuje ponad 6 tys. zł i nie może być wykorzystany ponownie. Do tego należy dodać cenę samego zabiegu angioplastyki: od 6040 zł do 7540 zł. Cała operacja wraz z niezbędnymi urządzeniami kosztuje więc co najmniej 12 tys. zł.
Nikłe są zatem szanse na to, aby najnowszy sposób leczenia był stosowany u wszystkich pacjentów. W Polsce co roku zawał serca stwierdza się u 100 tys. osób, a 900 tys. cierpi na niestabilną chorobę wieńcową. Superaspiryny, których podanie o 50 proc. obniża śmiertelność w ciągu roku od wykonania zabiegu, obecnie stosuje się na świecie u połowy chorych poddawanych angioplastyce, a w Polsce - i to w najlepszych ośrodkach - u 10 proc. pacjentów. Nie możemy zatem liczyć na to, że najnowsze standardy leczenia będą dostępne dla wszystkich.
Na świecie choroby układu krążenia stanowią główną przyczynę zgonów. Bezpośrednim zagrożeniem dla życia jest zawał mięśnia sercowego. W latach 60. ponad 30 proc. pacjentów, którzy trafili do szpitala z zawałem, nie miało szans na przeżycie. Leczenie ograniczało się wówczas do podawania środków przeciwbólowych. Nowoczesne techniki leczenia, m.in. zabiegi angioplastyki wieńcowej, które polegają na poszerzaniu tętnic wieńcowych, zwężonych w wyniku rozwoju miażdżycy bądź zaczopowanych podczas zawału mięśnia, doprowadziły do obniżenia śmiertelności przy świeżym zawale serca do kilku procent.
Na świecie angioplastykę wieńcową przeprowadza się u 60 proc. chorych mających zmiany miażdżycowe w tętnicach wieńcowych. W Polsce zabiegów tych wykonuje się o połowę mniej niż na Zachodzie (średnio 382 zabiegi na milion mieszkańców). - Ta liczba jest niewystarczająca, możemy bowiem pomóc tylko najbardziej potrzebującym. Ostatnie obserwacje wskazują, że zabieg ten powinien być przeprowadzony także u osób, które dotychczas z tej metody leczenia nie korzystały. Do tej grupy należą chorzy cierpiący na niestabilną chorobę wieńcową. Obliczono, że w krajach Europy Środkowej i Wschodniej każdego roku zapada na nią 200-300 osób na sto tysięcy mieszkańców - mówi prof. Jacek Dubiel, kierownik II Kliniki Kardiologii CMUJ w Krakowie. U co piątej osoby cierpiącej na niestabilną chorobę wieńcową w ciągu trzech miesięcy od pojawienia się pierwszych objawów (bólu w klatce piersiowej) dochodzi do ostrego zawału mięśnia sercowego.
W Stanach Zjednoczonych z powodu tego schorzenia przyjmuje się do szpitala 570 tys. osób rocznie. Ponad połowa z nich poddawana jest zabiegowi angioplastyki balonowej. Zabieg taki, trwający 20 minut, przeprowadza się w znieczuleniu miejscowym, bez nacinania powłok skórnych. Specjalny cewnik z balonikiem zostaje wprowadzony poprzez tętnicę udową do tętnicy wieńcowej prawej lub lewej. Następnie balonik zostaje wypełniony tak, aby ciśnienie w nim wynosiło 8-15 atmosfer. Wypełniony balonik, naciskając na blaszki miażdżycowe, niszczy je, poszerzając w ten sposób światło tętnicy. Niedawno do zabiegów angioplastycznych na stałe weszły stenty. Są to specjalne protezy tętnic wieńcowych, które pozwalają utrzymać światło w poszerzonym naczyniu wieńcowym. Dzięki nim można uratować 97 proc. chorych.
- Niestety, u co piątego chorego - mimo udrożnienia naczyń wieńcowych - obserwuje się obniżoną sprawność mięśnia sercowego. Problem ten dotyczy pacjentów z niestabilną chorobą wieńcową. Dokładne badania wykazały, że podczas zabiegu dochodzi do odrywania się blaszek miażdżycowych oraz powstawania zlepów krwi, które płyną wraz z krwią do serca i zatykają najmniejsze naczynka krwionośne odżywiające mięsień serca - tłumaczy dr Robert Gil, przewodniczący Sekcji Kardiologii Inwazyjnej Polskiego Towarzystwa Kardiologicznego. - Zdołano wprawdzie udrożnić tętnicę, niemniej jednak mięsień sercowy ulega uszkodzeniu, a często dochodzi do mikrozawałów okołozabiegowych. Obliczono, że obniżenie sprawności serca o każde 10 proc. pogarsza stan zdrowia pacjenta i jego szansę na przeżycie.
Wyjściem z tej sytuacji okazało się podawanie nowoczesnych leków (tzw. superaspiryn) hamujących powstawanie zakrzepów płytkowych. Preparaty te podaje się dożylnie w czasie tradycyjnej angioplastyki wieńcowej. Badania amerykańskie wykazały, że zabiegi z użyciem superaspiryn redukują częstość zawałów okołozabiegowych prawie o 50 proc. Osoby, którym podano superaspiryny, mają o 50 proc. większe szanse na przeżycie następnego roku niż pacjenci, którym nie zaaplikowano tego leku. Dzięki zastosowaniu superaspiryn nie dochodzi bowiem do powstawania zlepów płytek krwi, powodujących zatory drobnych tętniczek doprowadzających krew bezpośrednio do mięśnia sercowego. Ich użycie nie zapobiega jednak urywaniu się podczas zabiegu drobin blaszki miażdżycowej. Cząsteczki te, płynąc wraz z krwią, blokują drobne tętniczki, wywołują niedokrwienie i martwicę mięśnia sercowego. Powikłaniu temu może zapobiec zastosowanie mikrofiltra.
Przeprowadzony w krakowskiej klinice zabieg, któremu poddano 54-letnią pacjentkę cierpiącą na nawracające bóle w klatce piersiowej, różnił się od tradycyjnej angioplastyki wieńcowej. Przed poszerzeniem naczynia wieńcowego w miejscu zaczopowanym złogami cholesterolowymi umieszczono specjalny filtr. Kiedy balon usuwa zmiany miażdżycowe, a stent utworzy w tętnicy rusztowanie pozwalające na swobodny przepływ krwi, może dojść do oderwania się cząsteczek blaszki miażdżycowej. Nie trafią one jednak do krwiobiegu, ale zostaną wyłapane przez zainstalowany wcześniej filtr. Po zabiegu filtr zostaje usunięty.
- Zabiegi takie należą do najbardziej nowatorskich na świecie. Dziś nie wiemy jeszcze, czy operacji tych nie będzie trzeba po pewnym czasie powtarzać. Na świecie przeprowadzono ich bowiem dopiero kilkadziesiąt - tłumaczy dr Dariusz Dudek z II Kliniki Kardiologii CMUJ w Krakowie. Wiadomo natomiast, że są one drogie. Filtr kosztuje ponad 6 tys. zł i nie może być wykorzystany ponownie. Do tego należy dodać cenę samego zabiegu angioplastyki: od 6040 zł do 7540 zł. Cała operacja wraz z niezbędnymi urządzeniami kosztuje więc co najmniej 12 tys. zł.
Nikłe są zatem szanse na to, aby najnowszy sposób leczenia był stosowany u wszystkich pacjentów. W Polsce co roku zawał serca stwierdza się u 100 tys. osób, a 900 tys. cierpi na niestabilną chorobę wieńcową. Superaspiryny, których podanie o 50 proc. obniża śmiertelność w ciągu roku od wykonania zabiegu, obecnie stosuje się na świecie u połowy chorych poddawanych angioplastyce, a w Polsce - i to w najlepszych ośrodkach - u 10 proc. pacjentów. Nie możemy zatem liczyć na to, że najnowsze standardy leczenia będą dostępne dla wszystkich.
Więcej możesz przeczytać w 31/2000 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.