Zauważyłem, że ostatnie tygodnie w naszych mediach stały przede wszystkim pod znakiem matematyki
Najpierw nowy minister finansów niespodziewanie znalazł siedem miliardów złotych, których poprzedniego dnia jeszcze nikt się nie spodziewał. Zajrzał do komórki i patrzy, a tam stoją walizki z tym, czego mu brakuje. Potem dyrektor departamentu i wiceminister z tego samego resortu podali się do dymisji, ponieważ doszli do wniosku, że pan minister finansów, informując społeczeństwo o tych dodatkowo znalezionych pieniądzach, sam sobie rąbnął kasę.
Chwilę później okazało się, że Ministerstwo Edukacji Narodowej jest ministerstwem edukacji języka polskiego, przedwojennej historii i religii, natomiast nie jest ministerstwem edukacji matematyki, bo w innym wypadku pewnie potrafiłoby policzyć pieniądze na podwyżki dla nauczycieli, a tak to nauczyciele nie wiedzą, ile dostaną i kiedy oraz kto im zapłaci. Do tego doszły jeszcze ZOZ-y, które prawdopodobnie będą musiały zredukować - tak wyczytałem - liczbę pacjentów, i ustawa uwłaszczeniowa, dzięki której majątek będziemy otrzymywać na kartki. I wszyscy liczą tu na cud.
Ta cała matematyczna niemożność przypomina mi historię, jak pastor, ksiądz i rabin rozmawiali o tym, czy cud naprawdę istnieje. I pastor mówi: "Istnieje, rzeczywiście. Leciałem onegdaj samolotem i wpadliśmy w taką burzę, że skrzydła wyginało w pałąki. I wtedy rzuciłem się na kolana, zacząłem się gorąco modlić i burza natychmiast przeszła". Tu wtrącił się ksiądz i powiada: "Przeżyłem podobny wypadek. Płynęliśmy statkiem po oceanie, kiedy nagle przyszedł sztorm, jakieś 60 w skali Beauforta, a fale były tak wysokie, że widziałem nad nimi niebo i chóry anielskie. Padłem na kolana, zacząłem się modlić i nagle woda zrobiła się płaska jak stół". Tu odezwał się rabin: "Miałem podobny wypadek. Jest sobota, szabas, modlę się i nagle patrzę, a przede mną stoi ogromny walizek. Otwieram, a tam jest pięć miliony dolarów. A ja w szabas nie mogę brać pieniędzy. Co ja więc robię? Padam na kolana, zaczynam się gorąco modlić i nagle patrzę, a wokół mnie jest środa".
U nas jest akurat odwrotnie. Wszyscy wymienieni modlą się o to, żeby ktoś tę pełną walizkę znalazł i tylko postawił.
Chwilę później okazało się, że Ministerstwo Edukacji Narodowej jest ministerstwem edukacji języka polskiego, przedwojennej historii i religii, natomiast nie jest ministerstwem edukacji matematyki, bo w innym wypadku pewnie potrafiłoby policzyć pieniądze na podwyżki dla nauczycieli, a tak to nauczyciele nie wiedzą, ile dostaną i kiedy oraz kto im zapłaci. Do tego doszły jeszcze ZOZ-y, które prawdopodobnie będą musiały zredukować - tak wyczytałem - liczbę pacjentów, i ustawa uwłaszczeniowa, dzięki której majątek będziemy otrzymywać na kartki. I wszyscy liczą tu na cud.
Ta cała matematyczna niemożność przypomina mi historię, jak pastor, ksiądz i rabin rozmawiali o tym, czy cud naprawdę istnieje. I pastor mówi: "Istnieje, rzeczywiście. Leciałem onegdaj samolotem i wpadliśmy w taką burzę, że skrzydła wyginało w pałąki. I wtedy rzuciłem się na kolana, zacząłem się gorąco modlić i burza natychmiast przeszła". Tu wtrącił się ksiądz i powiada: "Przeżyłem podobny wypadek. Płynęliśmy statkiem po oceanie, kiedy nagle przyszedł sztorm, jakieś 60 w skali Beauforta, a fale były tak wysokie, że widziałem nad nimi niebo i chóry anielskie. Padłem na kolana, zacząłem się modlić i nagle woda zrobiła się płaska jak stół". Tu odezwał się rabin: "Miałem podobny wypadek. Jest sobota, szabas, modlę się i nagle patrzę, a przede mną stoi ogromny walizek. Otwieram, a tam jest pięć miliony dolarów. A ja w szabas nie mogę brać pieniędzy. Co ja więc robię? Padam na kolana, zaczynam się gorąco modlić i nagle patrzę, a wokół mnie jest środa".
U nas jest akurat odwrotnie. Wszyscy wymienieni modlą się o to, żeby ktoś tę pełną walizkę znalazł i tylko postawił.
Więcej możesz przeczytać w 31/2000 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.