Nie rozpoczynamy roku kryzysowego w gospodarce, ale na pewno też nie rozpoczynamy roku ulgowego
Miniony rok był rokiem prawdy w gospodarce, a obecny będzie jego kontynuacją. Jest to prawda dość przykra, lecz nie może demobilizować, przeciwnie - ponieważ została odkryta, powinna zmobilizować do likwidacji tego, co przykre. Rok 1999 odsłonił w pełni słabość mikroekonomicznej sfery gospodarki, cherlawość naszych firm. Nie wszystkich, ale dostatecznie wielu, by można określić główne zjawiska gospodarcze 1999 r. Te zjawiska to spadek tempa wzrostu znacznie głębszy i dłuższy niż uzasadniałby to kryzys rosyjski. To samo dotyczy spadku eksportu i niezdolności do jego odbudowy, mimo poprawy koniunktury na Zachodzie i w Rosji, co znacznie lepiej zdyskontowały choćby Węgry. Kolejne zjawisko to znacznie większe niż w 1998 r. pogorszenie deficytu obrotów bieżących z zagranicą. Zmusiło ono Radę Polityki Pieniężnej do podniesienia stóp procentowych, czyli do chłodzenia gospodarki przy marnej koniunkturze. Przyspieszenie wzrostu w drugim półroczu jest wątpliwym powodem do radości, że powraca "tygrysie" tempo. Po pierwsze, tegoroczny wzrost liczony jest od poziomu, który obniżył się szczególnie ostro w końcu 1998 r. Po drugie, pewna poprawa koniunktury w ostatnich miesiącach wynika głównie z boomu konsumpcyjnego. W warunkach coraz bardziej otwartego rynku i utrzymującej się - w ocenie konsumenta krajowego - przewadze oferty importowej nad krajową popyt wewnętrzny zarazem pobudza wzrost gospodarki i go zabija, powiększając dziurę w handlu zagranicznym. Przy obecnych relacjach między tą dziurą a wzrostem ekonomicznym gospodarka może przez chwilę się rozwijać. Niestety, przynajmniej obecnie nie ma ona cech gospodarki "tygrysiej". Obciąża ją nadal wielki, nieefektywny sektor publiczny. Cechuje niedostateczna, w porównaniu z obcą konkurencją, solidność i dramatycznie niewielka prężność eksportowa. Od paru lat w związku ze słabnięciem osłony celnej ujawnia się także niedostateczna obrona krajowego rynku. Społeczeństwo nasze jest mało innowacyjne, co sytuuje nisko naszą zdolność konkurencyjną, i mało oszczędne, co oznacza, że gospodarka nie jest dość kapitałotwórcza. Do gospodarki konkurencyjnej droga daleka i trudna. W minionym dziesięcioleciu przebyliśmy jej szmat, ale mniejszy niż wydawało się nam jeszcze nie tak dawno. Sześć lat wysokiego wzrostu gospodarczego było w sporej części rezultatem nadzwyczajnych okoliczności. Nie był to rozwój wyrastający z rzeczywistej siły gospodarki, choć za taki był i nadal jest uznawany. Do tego złudzenia przyczyniła się też panująca ekonomiczna maniera - skupianie uwagi na kilku wielkościach pieniężnych (na przykład inflacji, kursie złotego, stopie procentowej, deficytach budżetu i rachunku obrotów bieżących), bardzo ważnych i nieobecnych w analizach gospodarki planowej, lecz pomijających strefę realną, w tym stan przebudowy naszych przedsiębiorstw. Potrzebne jest więc przywrócenie równowagi w patrzeniu na gospodarkę. Stoimy przed trudnym wyzwaniem, musimy skupić maksymalną energię na zrobieniu z naszych firm sprawnych jednostek w globalnej wojnie konkurencyjnej. Wymaga to współdziałania polityki, biznesu i związków zawodowych. Dla koalicji będzie to czas niełatwych decyzji gospodarczych. Dla opozycji świetna pora na uprawianie demagogii, z obietnicami powrotu do słodkiej koniunktury lat 1993-1997. Ale im bardziej dzisiejsza demagogia skrępuje rząd, tym więcej trudnych decyzji trzeba będzie podjąć samemu w wypadku zdobycia władzy. Kadra gospodarcza powinna zrozumieć, że ciężar odpowiedzialności za los ich firm i interesów w coraz większym stopniu spoczywa na nich, a w coraz mniejszym na państwie. Ruch związkowy musi sobie uświadomić, że stworzenie dobrych, długofalowych perspektyw dla pracowników wymaga poważnej racjonalizacji gospodarki, w tym likwidacji nieefektywnych miejsc pracy, umiarkowanego wzrostu dochodów i usunięcia różnych przeszkód krępujących elastyczność zatrudnienia. Jestem pewien, że nie rozpoczynamy roku kryzysowego w gospodarce, ale na pewno też nie rozpoczynamy roku ulgowego.
Więcej możesz przeczytać w 2/2000 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.