Końca świata jednak nie było
Nie sprawdziły się kasandryczne wizje ogromnych perturbacji, których przyczyną miał być błąd odczytu daty przez komputery. Specjaliści powołani przez prawie wszystkie rządy na świecie z bijącymi sercami śledzili upływ pierwszych sekund nowego roku. A jednak nic. Sztaby kryzysowe powołane jak świat długi i szeroki czuwały jeszcze w poniedziałek, ale o jedynym budzącym niepokój wypadku wystąpienia problemu Y2K doniesiono z Japonii, gdzie w elektrowni atomowej Shiga doszło do zakłócenia pracy. Wygląda na to, że ogromne środki (według różnych ocen, około pół biliona dolarów) wydane na całym świecie na przygotowanie do problemu roku 2000 nie poszły na marne. Być może ostrzeżenia były nieco przesadzone, ale z pewnością nie był to tylko "wymysł kapitalistów chcących sprzedać więcej komputerów", jak cały problem skwitował Fidel Castro. Niektórzy specjaliści twierdzą, że największą korzyścią wyniesioną z przygotowań do walki z pluskwą był efekt uboczny w postaci przeprowadzenia odkładanej z przyczyn oszczędnościowych wymiany przestarzałych i grożących awariami komputerów. Pluskwa na jakiś czas znów pozostanie pojęciem bardziej entomologicznym niż informatycznym. Nie wiadomo jednak, czy użytkowników komputerów o ból głowy nie przyprawią wkrótce inne problemy - przede wszystkim nowe wirusy uaktywniające się w roku 2000. Pierwszy milenijny wirus typu Trojan już się ujawnił...
Więcej możesz przeczytać w 2/2000 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.