Szczypta optymizmu

Dodano:   /  Zmieniono: 
Prasa stała się lekarstwem przeciwdziałającym chorobie zagrażającej demokracji
Już XIX-wieczni teoretycy demokracji przestrzegali, że także temu ustrojowi grozi degeneracja. Najbardziej obawiali się znanego we wcześniejszych epokach nadużywania stanowisk dla umocnienia sprawowanej władzy. Rozwój wydarzeń pokazał, jak zasadne to były obawy. Księga spisująca wszystkie nieuczciwości byłaby grubsza od bohatera ostatniego jej rozdziału, kanclerza Helmuta Kohla, wykorzystującego nielegalne, tajne konta do finansowania niemieckiej chadecji.
Na szczęście jeszcze w XIX wieku wraz z wykryciem zagrażającej demokracji choroby trafnie określono przeciwdziałające jej lekarstwo. Stała się nim prasa, poddająca publicznemu oglądowi nawet największe sekrety władzy. Dociekliwi dziennikarze zniszczyli niejedną polityczną karierę realizowaną poza granicami prawa. Temu właśnie mechanizmowi wiek XX zawdzięczał swój największy skandal - aferę Watergate - w której dwóch nieznanych redaktorów zmusiło do dymisji najpotężniejszego człowieka na Ziemi, prezydenta Stanów Zjednoczonych.
Warto jednak pamiętać, że prasa patrzy skutecznie politykom na ręce tylko wtedy, kiedy dysponuje niezbędną wolnością. A z tym warunkiem, nawet w krajach demokratycznych, różnie bywa. Obok restrykcyjnych przepisów dziennikarskiej suwerenności najbardziej zagraża niewidzialna, ale bezlitosna ręka rynku. Wcale nierzadko zdarza się, że właściciel pisma traktuje dziennikarzy jak wyrobników słowa, nie tolerując innych niż własne poglądów.
Boleśnie o tym przypomniały niedawne perturbacje towarzyszące wydawaniu "Przeglądu Tygodniowego". Tuż przed Gwiazdką pismo opuścił cały redagujący je zespół, tłumacząc: "Staliśmy się obiektem decyzji podejmowanych ponad naszymi głowami. Nasza niezależność dziennikarska została zagrożona". Wychodźcy założyli nowy tygodnik - "Przegląd". Niełatwo ocenić ich decyzję, nie znając dokładnie jej kulis, ale nie sposób też nie wierzyć deklaracji, złożonej przez ludzi powszechnie cenionych i szanowanych.
W tej przykrej sytuacji odnaleźć też można szczyptę optymizmu. Stanowi ją przywiązanie dziennikarzy do swej niezależności. Tak silne, że nakazujące wybrać drogę niepewną, lecz zgodną z własnymi przekonaniami, niż wegetację spokojną, ale opłaconą konfliktem z własnym sumieniem.
Więcej możesz przeczytać w 2/2000 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.