Mijane wsie też budzą rozpacz. Charakterystyczne pudełka, w których zasiedlano niegdyś pracowników PGR, albo liche domy, rozpadające się zabudowania gospodarcze, walające się wszędzie pordzewiałe blachy i błoto. Wszędzie błoto. Zapomnijmy o boomie po wejściu do UE, zapomnijmy o słowie „modernizacja", zapomnijmy o „rozwoju cywilizacyjnym” kupionym za pieniądze z dopłat. Tu, na środkowym Pomorzu ma się wrażenie, że czas zatrzymał się w miejscu, że to wciąż lata 90., gdy na popegeerowskiej prowincji rozpadał się stary świat, niosąc jego mieszkańcom ubóstwo i beznadzieję. Pamięta ktoś jeszcze „Arizonę”, głośny przed 15 laty dokument Ewy Borzęckiej o biedocie żyjącej na kroplówce z taniego wina? Film kręcony był w Zagórkach – czyli tuż obok, kilkanaście kilometrów w stronę Słupska.
Tu łatwiej zrozumieć fenomen Andrzeja Leppera i źródła buntu, który wyniósł go na szczyt. Pochodził z tego świata, wyniósł z niego obyczaje i maniery, mówił tutejszym narzeczem. Przegrał, gdy stał się sytym i ugarniturowanym człowiekiem sukcesu.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.