Ile warta jest naiwność polskich robotników zatrudnionych - najczęściej przez polskie firmy - w Niemczech? Szacunkowo 200 mln DM rocznie, biorąc pod uwagę straty 200 tys. Polaków pracujących za naszą zachodnią granicą. Prawnicy odzyskują przeciętnie 1000 DM z tytułu nadpłaconego przez nich podatku. Jeśli pracownicy nie wiedzą o takiej możliwości, pieniądze trafiają do zatrudniającej ich firmy. Ile pieniędzy można "wyciągnąć" dzięki wykorzystywaniu elementarnej niewiedzy i nieznajomości języka, jeszcze nie obliczono.
Mechanizm jest prosty: polska firma zatrudnia legalnie Polaka w Niemczech, płaci tam za niego podatki, uważa więc, że ewentualne nadpłaty z tego tytułu powinny trafić do jej kasy. Podstawą prawną takiego działania ma być uchwała Rady Ministrów z 1989 r., mówiąca, że skoro firma płaci podatki, może żądać ich zwrotu. Niemcy uważają inaczej - to pracownikowi należą się nadpłacone kwoty. A zyskać można niemało - od kilkuset do kilku tysięcy marek rocznie: z tytułu dojazdów do pracy, rozłąki z rodziną lub dlatego, że ma się na utrzymaniu dzieci. Polskie firmy żądają od każdego wyjeżdżającego, by założył rachunek walutowy i podpisał pismo dające firmie prawo do rozporządzania pieniędzmi wpływającymi na konto, a trafia na nie także nadpłacony w Niemczech podatek.
Sławomir Miller, zatrudniony na początku lat 90. przez Kiprolex, uznał, że te pieniądze są jego własnością. Wypłacił je - 1188 DM - i zlikwidował konto. Natychmiast został oskarżony przez firmę o kradzież - sprawa od kilku lat wędruje po sądach kolejnych instancji. Miller postanowił się odwołać do trybunału w Strasburgu. Jego adwokaci nie mają wątpliwości: to ich klient jest właścicielem pieniędzy, a przedsiębiorstwo bezprawnie wykorzystało uprzywilejowaną pozycję. Inna firma, wrocławski Budexpol, utrzymuje, że już w 1993 r. uznała, iż nadpłata powinna trafiać do pracownika - takie są przepisy.
200 mln DM rocznie tracą pracownicy
polskich firm w Niemczech z tytułu
nadpłaconych podatków
O ile prawa do pieniędzy wypłacanych przed laty przez Niemców mogą być sporne (ze względu na niespójność polskiego i niemieckiego prawa), o tyle wszystko powinno być jasne od czerwca 1996 r., czyli daty uchwalenia nowego kodeksu pracy. - Nowy kodeks anulował wszystkie poprzednie umowy, w tym uchwałę Rady Ministrów z 1989 r. - informuje Ministerstwo Finansów. - Płacimy podatki, więc nam należą się ewentualne zwroty - nie mają wątpliwości w kieleckim Exbudzie, firmie zatrudniającej w Niemczech kilkuset pracowników rocznie. Wielu z nich nawet nie wie o możliwości zwrotu podatku.
Tymczasem w Niemczech powstały już wyspecjalizowane kancelarie prawne, zajmujące się odzyskiwaniem dla pracowników pieniędzy z nadpłaconego podatku. -W ostatnich dwóch latach prowadziliśmy 1500 takich spraw. Dotyczyły one ok. 20 tys. osób - przyznaje Georg Wylesalek z kancelarii prawnej w Bochum. - Jeśli przyjąć, że przeciętnie każda osoba została poszkodowana na 1500 DM, staramy się odzyskać ponad 3 mln DM. Nie prowadzimy jeszcze żadnej sprawy sądowej przeciwko konkretnej firmie, gdyż dotychczas wszystkie uznawały nasze argumenty i zwracały nadpłaty. Podobnymi sprawami zajmuje się od niedawna jedna z kancelarii adwokackich na Opolszczyźnie. Nie chce jednak ujawnić szczegółów prowadzonych spraw. - Mieliśmy już ostrzeżenia, grożono nam podpale- niem - tłumaczy jeden z prawników.
W Bytomiu 35 osób, byłych pracowników kontraktowych polskiej firmy, złożyło w prokuraturze doniesienie o wyłudzeniu upoważnień do dysponowania kontami bankowymi, na które wpływają pieniądze z niemieckiego urzędu podatkowego. Prokurator prowadzący sprawę zwrócił się do niemieckich władz o opinię. Tymczasem pracodawcy próbują znajdować nowe sposoby bogacenia się kosztem pracowników. Raz, dwa razy w miesiącu organizują fikcyjne lub niepotrzebne szkolenia, za które zatrudnionym potrąca się przy wypłacie 180-200 DM. Mówią o tym na przykład pracownicy wrocławskiego Budex- polu. - Prowadzimy szkolenia, kiedy na budowie pojawiają się jakieś nie znane pracownikom elementy. Zainteresowany poświadcza przy tym odbycie szkolenia - odpowiada przedstawiciel Budexpolu. - Poświadcza fikcję, bo nie ma innego wyjścia - replikuje Georg Wylesalek. - Jeśli nie podpisze, może stracić pracę.
Niektóre firmy potrącają pracownikom za "zużycie sprzętu". Nagminnie zaniża się też czas pracy. Zgodnie bowiem z niemieckim prawem, godzina pracy brutto nie może kosztować mniej niż 17 DM, a tygodniowy czas pracy powinien wynosić co najmniej 38 godzin. Firmy zapisują więc, że pracownik pracował ustawowe 38 godzin. Tymczasem często pracuje 50- 60 godzin, a płaci mu się za 38. Zatrudniony albo godzi się na oszustwo, albo traci pracę.
Sławomir Miller, zatrudniony na początku lat 90. przez Kiprolex, uznał, że te pieniądze są jego własnością. Wypłacił je - 1188 DM - i zlikwidował konto. Natychmiast został oskarżony przez firmę o kradzież - sprawa od kilku lat wędruje po sądach kolejnych instancji. Miller postanowił się odwołać do trybunału w Strasburgu. Jego adwokaci nie mają wątpliwości: to ich klient jest właścicielem pieniędzy, a przedsiębiorstwo bezprawnie wykorzystało uprzywilejowaną pozycję. Inna firma, wrocławski Budexpol, utrzymuje, że już w 1993 r. uznała, iż nadpłata powinna trafiać do pracownika - takie są przepisy.
200 mln DM rocznie tracą pracownicy
polskich firm w Niemczech z tytułu
nadpłaconych podatków
O ile prawa do pieniędzy wypłacanych przed laty przez Niemców mogą być sporne (ze względu na niespójność polskiego i niemieckiego prawa), o tyle wszystko powinno być jasne od czerwca 1996 r., czyli daty uchwalenia nowego kodeksu pracy. - Nowy kodeks anulował wszystkie poprzednie umowy, w tym uchwałę Rady Ministrów z 1989 r. - informuje Ministerstwo Finansów. - Płacimy podatki, więc nam należą się ewentualne zwroty - nie mają wątpliwości w kieleckim Exbudzie, firmie zatrudniającej w Niemczech kilkuset pracowników rocznie. Wielu z nich nawet nie wie o możliwości zwrotu podatku.
Tymczasem w Niemczech powstały już wyspecjalizowane kancelarie prawne, zajmujące się odzyskiwaniem dla pracowników pieniędzy z nadpłaconego podatku. -W ostatnich dwóch latach prowadziliśmy 1500 takich spraw. Dotyczyły one ok. 20 tys. osób - przyznaje Georg Wylesalek z kancelarii prawnej w Bochum. - Jeśli przyjąć, że przeciętnie każda osoba została poszkodowana na 1500 DM, staramy się odzyskać ponad 3 mln DM. Nie prowadzimy jeszcze żadnej sprawy sądowej przeciwko konkretnej firmie, gdyż dotychczas wszystkie uznawały nasze argumenty i zwracały nadpłaty. Podobnymi sprawami zajmuje się od niedawna jedna z kancelarii adwokackich na Opolszczyźnie. Nie chce jednak ujawnić szczegółów prowadzonych spraw. - Mieliśmy już ostrzeżenia, grożono nam podpale- niem - tłumaczy jeden z prawników.
W Bytomiu 35 osób, byłych pracowników kontraktowych polskiej firmy, złożyło w prokuraturze doniesienie o wyłudzeniu upoważnień do dysponowania kontami bankowymi, na które wpływają pieniądze z niemieckiego urzędu podatkowego. Prokurator prowadzący sprawę zwrócił się do niemieckich władz o opinię. Tymczasem pracodawcy próbują znajdować nowe sposoby bogacenia się kosztem pracowników. Raz, dwa razy w miesiącu organizują fikcyjne lub niepotrzebne szkolenia, za które zatrudnionym potrąca się przy wypłacie 180-200 DM. Mówią o tym na przykład pracownicy wrocławskiego Budex- polu. - Prowadzimy szkolenia, kiedy na budowie pojawiają się jakieś nie znane pracownikom elementy. Zainteresowany poświadcza przy tym odbycie szkolenia - odpowiada przedstawiciel Budexpolu. - Poświadcza fikcję, bo nie ma innego wyjścia - replikuje Georg Wylesalek. - Jeśli nie podpisze, może stracić pracę.
Niektóre firmy potrącają pracownikom za "zużycie sprzętu". Nagminnie zaniża się też czas pracy. Zgodnie bowiem z niemieckim prawem, godzina pracy brutto nie może kosztować mniej niż 17 DM, a tygodniowy czas pracy powinien wynosić co najmniej 38 godzin. Firmy zapisują więc, że pracownik pracował ustawowe 38 godzin. Tymczasem często pracuje 50- 60 godzin, a płaci mu się za 38. Zatrudniony albo godzi się na oszustwo, albo traci pracę.
Więcej możesz przeczytać w 48/1998 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.