Znane nazwisko otwiera drzwi, ale też winduje oczekiwania
- Ludzie zrobili wokół mnie dużo szumu. Jedni uważają, że jestem beztalenciem i jadę tylko na nazwisku, inni - że jestem dobra i mogę zrobić karierę - powtarza Magda Wałęsówna. Rozpoczynający karierę aktorską Błażej, syn Jana Peszka, na pytanie o to, czy nie boi się znaleźć w cieniu "wielkiej góry", odpowiadał, że przeraża go raczej "szeptanie po kątach". - Popularność rodziców często wręcz przeszkadza w robieniu indywidualnej kariery - potwierdza prof. Anna Wyka, socjolog. - Dzieci znanych osób narażone są na wyższe niż ich anonimowi rówieśnicy wymagania otoczenia, w tym także rodziców. Chodzi o to, by udowodnić, że sukces jest wynikiem ich własnej pracy, a nie zasługą pozycji mamy czy taty.
Dzięki "wielkiemu" nazwisku dzieci gwiazd najczęściej już jako kilkulatkowie automatycznie zyskują przychylność otoczenia. "Po latach na dźwięk znanego nazwiska szybko otwierają się przed nimi drzwi firm płytowych i filmowych, ale także oczekiwania wobec nich są większe. Często niszczy ich właśnie sława rodziców" - uważa Michael Ingram, amerykański psycholog specjalizujący się w badaniu zachowań gwiazd show-businessu. "Często zastanawiałem się nad fenomenem sukcesu mojej córki. Najprawdopodobniej pomógł jej mit Anny Jantar, ale muszę też oddać sprawiedliwość talentowi Natalii" - przyznaje w wywiadach Jarosław Kukulski, kompozytor.
- Żałuję, że kiedy zaczynałam karierę aktorską, nie wymyśliłam sobie artystycznego pseudonimu. Do dziś nazwisko Seweryn robi na ludziach wrażenie. Kiedyś porozumiewawcze spojrzenia za moimi plecami bardzo mnie irytowały. Zrozumiałam jednak, że nigdy się od tego nie uwolnię. Muszę się nauczyć z tym żyć - mówi Maria Seweryn, córka Krystyny Jandy i Andrzeja Seweryna. Patrycja Markowska, córka wokalisty Perfectu, jest podobnego zdania: "Czasami myślę, że gdybym się inaczej nazywała, byłoby mi łatwiej. Kiedyś udawałam nawet, że Grzegorz Markowski nie jest moim ojcem, że to zbieżność nazwisk, bo nie miałam ochoty wysłuchiwać, że wszystko mu zawdzięczam. Uważa się, że tata pomaga mi w karierze, a to nieprawda". Zawodowym dokonaniom Agaty Buzek i baletowej karierze Magdaleny Wałęsówny także ciągle towarzyszą postacie ich ojców.
Kamila - córka Janusza Józefowicza, dyrektora artystycznego Teatru Studio Buffo - przyznaje, że zdarza jej się zazdrościć tym, którzy nie mają sławnego ojca. W wielu miejscach przedstawia się imieniem, by nie być posądzoną o wykorzystywanie statusu "córki Józefowicza". Gdy Kamila porównuje go z innymi ojcami, widzi, że jest surowszy i bardziej wymagający. Psychologowie podkreślają, że sławni rodzice nie windują wymagań wobec dzieci celowo. Wysoka poprzeczka jest efektem tego, że oceniają ich możliwości przez pryzmat własnych osiągnięć. - Dużo obowiązków to tylko inny sposób na dzieciństwo, a nie jego brak. Nigdy nie narzekałem na to, że moi rówieśnicy spędzali więcej czasu na podwórku - twierdzi dziewiętnastoletni Mateusz Damięcki, który w filmie występuje od dziesiątego roku życia. Teraz gra Cezarego Barykę w powstającym "Przedwiośniu". Karolinie, córce Henryka Sawki, powierzono z kolei rolę Nel w ekranizacji "W pustyni i w puszczy". - Umówiliśmy się z córką, że ten film to jednorazowa przygoda. I nic więcej. Na ewentualne plany w tym kierunku przyjdzie czas po maturze. Chciałbym wierzyć w to, że nazwisko nie zaważy na jej dalszym życiu. Zapracuje na nie sama, tak jak ja - mówi rysownik. Wiesław Walendziak, poseł, przekonuje, że dzieci wychowuje razem z żoną według tradycyjnych zasad: - Dużą wagę przywiązujemy do tego, aby syn i córka rozwijali indywidualne pasje. - Dzieci motywujemy do pracy, ale nie narzucamy swojego zdania - dodaje przedsiębiorca Zbigniew Niemczycki. - Nie chcemy wywierać na nie presji, nie stawiamy im wysokiej poprzeczki. Wychowując je razem z żoną, wpajamy im fundamentalne zasady moralne, na których będą mogli sami budować swoje życie. Niemczycki przyznaje, że zależy mu na tym, by dzieci odniosły w życiu sukces. - Ale również na tym, by wyrosły na ludzi skromnych, szanujących pracę swoją i innych - podkreśla.
Dzieci "znanych i lubianych" często podejmują próby zerwania z dziedzictwem rodziców. Rzadko udane. Dwudziestopięcioletni Enrique Iglesias lubi powtarzać, że ojcu nic nie zawdzięcza, ale firma płytowa, do której przyszedł jako nikomu nieznany twórca o pseudonimie Martinez, podpisała z nim kontrakt na milion dolarów dopiero wtedy, gdy wyszło na jaw, że jest synem "tego Iglesiasa". Swoistym buntem przeciwko kontynuowaniu drogi ojca jest kulinarna kariera Maciej Kuronia. Jacek Kuroń ubolewał głośno, że synowi nie potrafił przekazać ducha walki: "Wychował się w ośrodku rewolucyjnym. Nauczył się chodzić, stawiając pierwsze kroki w konspiracji. W naszym domu nie było niczego prywatnego, rodziną byli wszyscy. Maciek wybrał inną drogę. Został kucharzem, ale robi to, co lubi". Rafał Olbrychski jako nastolatek głośno mówił o tym, że nie chce być lustrzanym odbiciem sławnego ojca. Zajął się muzyką, założył zespół Reds. W końcu jednak i on zagrał w filmie. Jak tłumaczył - "przez przypadek". Po kilku udanych rolach dziś zapewnia, że połknął bakcyla aktorstwa. Podobnie jak Tomasz Stockinger, syn aktora Andrzeja Stockingera, który zamierzał zdawać na Politechnikę Warszawską, a ostatecznie skończył szkołę teatralną. Łukasz Blikle, syn znanego warszawskiego przedsiębiorcy, zrozumiał, że firma to coś ważnego w życiu jego rodziny, już w wieku czterech lat. Gotowość do kontynuacji tradycji przyszła później: "Przeczytałem książkę o historii firmy i dojrzałem do przekonania, że nie można zaprzepaścić trudu dziadka i jego poprzedników" - mówił w książce Ewy Piaseckiej "Jabłko od jabłoni".
W światowym show-businessie nie brak udanych prób kontynuacji kariery rodziców. Udało się Isabelli Rossellini, córce słynnej aktorki Ingrid Bergman. Sukces osiągnęła Chiara Mastroianni, córka Catherine Deneuve i Marcello Mastroianniego, czy Geraldine - córka Charliego Chaplina. Melomanom znany jest duet Montserrat Caballe z córką Marti czy popisy dyrygenckie Carlo Lorena, syna słynnej Sophii. Brookie Shields już jako dwulatka prezentowała dziecięcą modę. Starania jej matki, modelki Terry Shields, ułatwiły jej pierwsze kroki w świecie rozrywki. Zbieg okoliczności, nepotyzm czy zaplanowana przez rodziców i okupiona ciężką pracą dzieci rola następcy tronu?
"Trudno nie zacząć śpiewać w domu, w którym zawsze panowała muzyczna atmosfera" - mówiła Natalia Niemien, córka Czesława Niemena i modelki Małgorzaty Niemen. "Od zawsze" śpiewała Maria Sadowska, dziecko wokalistki Liliany Urbańskiej i muzyka jazzowego Krzysztofa Sadowskiego: "Jeśli w domu ciągle brzmi muzyka, to nie sposób nie wpaść w ten rytm". Maciej Stuhr, syn Jerzego Stuhra, przyznaje, że atmosfera domów znanych ludzi daje wychowującym się tam dzieciom "wyprawkę" niedostępną innym. - Nazwisko młodego aktora nie ma dla mnie najmniejszego znaczenia. Ale z moich doświadczeń wynika, że dzieci z rodzin artystycznych są bardziej obyte z kamerą, mają więcej swobody, są mniej zestresowane. Działają bardziej profesjonalnie. Jest to partner, który myśli, tworzy, panuje nad konsekwencjami roli - mówi Filip Bajon, reżyser "Przedwiośnia". Talent do występowania przed kamerą odziedziczyła niewątpliwie po Krystynie Losce Grażyna Torbicka. Twierdzi, że od krytycznej matki nauczyła się przede wszystkim jednego: przygotowując się do programu czy koncertu, który prowadzi, nie bierze pod uwagę jego rangi. Psycholog Jacek Jakubowski tłumaczy, że obycie może wynikać ze stworzonego dzieciom bogatego środowiska wychowawczego: - W domu bywają ciekawi ludzie, jest dostęp do wielu publikacji, panuje twórczy nastrój, atmosfera skłaniająca do wysiłku i realizowania ambicji. Taka aura może działać na dzieci inspirująco, ale także destrukcyjnie.
Gdy poprzeczka rodzicielskich wymagań jest dla dziecka za wysoka, nierzadko nadrabia ono miną. - Elokwencja to tylko pozory wypracowane przez mechanizmy obronne - ostrzega Andrzej Samson, psychoterapeuta. Przytacza przykład znanego polskiego reżysera, który uparł się, że obsadzi dziesięcioletnią córkę w jednym z popularnych, reżyserowanych przez siebie seriali. Dziewczynka, mimo starań całej rodziny, nie dała sobie rady. - Z jednej strony było to dla niej wyzwolenie, a z drugiej cios: zawiodła ojca, który patrzył na nią z niechęcią - komentuje Samson.
Życiorysy kolejnych młodych gwiazd potwierdzają opinię, że słynne nazwisko może być zarówno trampoliną, jak i balastem - przyczyną kompleksów, a nawet tragedii. Z legendą ojca nie potrafił się zmierzyć Scott - syn Paula Newmana. Podobnie jak Cheyenne, córka Marlona Brando, popełnił samobójstwo. Patti Reagan napisała książkę oskarżającą Ronalda i Nancy, że dzieci poświęcili dla robienia kariery. Odcinając się od słynnych rodziców, napisała kilka powieści soft porno, a w wieku 41 lat pozowała dla "Playboya". Żywot playboya wiódł w młodości syn Margaret Thatcher. Oskarżano go o to, że w prowadzeniu interesów wykorzystuje pozycję matki. Plotki ucichły dopiero wtedy, gdy ożenił się z milionerką. Problemy z tożsamością ma Sean Ono-Lennon, syn Yoko Ono i Johna Lennona. Swą matkę wini za to, że cały czas trzyma go w cieniu wielkiego muzyka: nagrała z synem, podobnie jak kiedyś z mężem, wspólną płytę. Od legendy ojca, wielkiej gwiazdy reggae, odcina się Ziggy Marley. Ale nawet jemu nie udało się uniknąć etykietki "wykonawcy wielkiego testamentu Boba". - Wysokie wymagania i związane z nimi nieodpowiednio zaordynowane, zwiększone obowiązki wywołują w dzieciach lęk, poczucie niskiej wartości. Próbują rozpaczliwie udowadniać światu własną wartość, co staje się często ich chorobliwą obsesją - komentuje Jakubowski.
Dzieci gwiazd albo wielbią talent i osobę rodzica, marząc o naśladownictwie, albo - przeciwnie - przytłoczone jego wielkością za wszelką cenę chcą zerwać z nazwiskiem i pójść własną drogą. - Obrana strategia nie zależy od tego, czym zajmują się rodzice, ale od tego, w jaki sposób wprowadzają dzieci w swój zawód. Rodzic może być bardzo znanym politykiem czy aktorem, ale dla dzieci zawsze najważniejsze jest to, jakim jest ojcem - twierdzą psychoterapeuci. Ucieczka od legendy jest jednak trudna, jeśli nie niemożliwa. Już panie przedszkolanki dziecko znanej osoby wskazują palcami. Z upływem lat na różne sposoby będzie ono próbowało sobie z tą etykietką poradzić.
Dziecko gwiazdy nie musi jednak usuwać się w cień lub korzystać ze sławy rodzica. Może - choć to chyba najtrudniejsze wyjście - pracować na własny rachunek. Tak jak zrobił to z powodzeniem aktor Olaf Lubaszenko, syn Edwarda, czy reżyser Juliusz Machulski, syn Jana. - Dzięki samemu nazwisku niewiele się osiągnie. Rynek podlega twardym zasadom. Nazwisko otworzyło mi aktorskie drzwi, ale już to, że gram, jest moją zasługą. Profesjonalizmu nie wysysa się z mlekiem matki - konstatuje Mateusz Damięcki.
Dzięki "wielkiemu" nazwisku dzieci gwiazd najczęściej już jako kilkulatkowie automatycznie zyskują przychylność otoczenia. "Po latach na dźwięk znanego nazwiska szybko otwierają się przed nimi drzwi firm płytowych i filmowych, ale także oczekiwania wobec nich są większe. Często niszczy ich właśnie sława rodziców" - uważa Michael Ingram, amerykański psycholog specjalizujący się w badaniu zachowań gwiazd show-businessu. "Często zastanawiałem się nad fenomenem sukcesu mojej córki. Najprawdopodobniej pomógł jej mit Anny Jantar, ale muszę też oddać sprawiedliwość talentowi Natalii" - przyznaje w wywiadach Jarosław Kukulski, kompozytor.
- Żałuję, że kiedy zaczynałam karierę aktorską, nie wymyśliłam sobie artystycznego pseudonimu. Do dziś nazwisko Seweryn robi na ludziach wrażenie. Kiedyś porozumiewawcze spojrzenia za moimi plecami bardzo mnie irytowały. Zrozumiałam jednak, że nigdy się od tego nie uwolnię. Muszę się nauczyć z tym żyć - mówi Maria Seweryn, córka Krystyny Jandy i Andrzeja Seweryna. Patrycja Markowska, córka wokalisty Perfectu, jest podobnego zdania: "Czasami myślę, że gdybym się inaczej nazywała, byłoby mi łatwiej. Kiedyś udawałam nawet, że Grzegorz Markowski nie jest moim ojcem, że to zbieżność nazwisk, bo nie miałam ochoty wysłuchiwać, że wszystko mu zawdzięczam. Uważa się, że tata pomaga mi w karierze, a to nieprawda". Zawodowym dokonaniom Agaty Buzek i baletowej karierze Magdaleny Wałęsówny także ciągle towarzyszą postacie ich ojców.
Kamila - córka Janusza Józefowicza, dyrektora artystycznego Teatru Studio Buffo - przyznaje, że zdarza jej się zazdrościć tym, którzy nie mają sławnego ojca. W wielu miejscach przedstawia się imieniem, by nie być posądzoną o wykorzystywanie statusu "córki Józefowicza". Gdy Kamila porównuje go z innymi ojcami, widzi, że jest surowszy i bardziej wymagający. Psychologowie podkreślają, że sławni rodzice nie windują wymagań wobec dzieci celowo. Wysoka poprzeczka jest efektem tego, że oceniają ich możliwości przez pryzmat własnych osiągnięć. - Dużo obowiązków to tylko inny sposób na dzieciństwo, a nie jego brak. Nigdy nie narzekałem na to, że moi rówieśnicy spędzali więcej czasu na podwórku - twierdzi dziewiętnastoletni Mateusz Damięcki, który w filmie występuje od dziesiątego roku życia. Teraz gra Cezarego Barykę w powstającym "Przedwiośniu". Karolinie, córce Henryka Sawki, powierzono z kolei rolę Nel w ekranizacji "W pustyni i w puszczy". - Umówiliśmy się z córką, że ten film to jednorazowa przygoda. I nic więcej. Na ewentualne plany w tym kierunku przyjdzie czas po maturze. Chciałbym wierzyć w to, że nazwisko nie zaważy na jej dalszym życiu. Zapracuje na nie sama, tak jak ja - mówi rysownik. Wiesław Walendziak, poseł, przekonuje, że dzieci wychowuje razem z żoną według tradycyjnych zasad: - Dużą wagę przywiązujemy do tego, aby syn i córka rozwijali indywidualne pasje. - Dzieci motywujemy do pracy, ale nie narzucamy swojego zdania - dodaje przedsiębiorca Zbigniew Niemczycki. - Nie chcemy wywierać na nie presji, nie stawiamy im wysokiej poprzeczki. Wychowując je razem z żoną, wpajamy im fundamentalne zasady moralne, na których będą mogli sami budować swoje życie. Niemczycki przyznaje, że zależy mu na tym, by dzieci odniosły w życiu sukces. - Ale również na tym, by wyrosły na ludzi skromnych, szanujących pracę swoją i innych - podkreśla.
Dzieci "znanych i lubianych" często podejmują próby zerwania z dziedzictwem rodziców. Rzadko udane. Dwudziestopięcioletni Enrique Iglesias lubi powtarzać, że ojcu nic nie zawdzięcza, ale firma płytowa, do której przyszedł jako nikomu nieznany twórca o pseudonimie Martinez, podpisała z nim kontrakt na milion dolarów dopiero wtedy, gdy wyszło na jaw, że jest synem "tego Iglesiasa". Swoistym buntem przeciwko kontynuowaniu drogi ojca jest kulinarna kariera Maciej Kuronia. Jacek Kuroń ubolewał głośno, że synowi nie potrafił przekazać ducha walki: "Wychował się w ośrodku rewolucyjnym. Nauczył się chodzić, stawiając pierwsze kroki w konspiracji. W naszym domu nie było niczego prywatnego, rodziną byli wszyscy. Maciek wybrał inną drogę. Został kucharzem, ale robi to, co lubi". Rafał Olbrychski jako nastolatek głośno mówił o tym, że nie chce być lustrzanym odbiciem sławnego ojca. Zajął się muzyką, założył zespół Reds. W końcu jednak i on zagrał w filmie. Jak tłumaczył - "przez przypadek". Po kilku udanych rolach dziś zapewnia, że połknął bakcyla aktorstwa. Podobnie jak Tomasz Stockinger, syn aktora Andrzeja Stockingera, który zamierzał zdawać na Politechnikę Warszawską, a ostatecznie skończył szkołę teatralną. Łukasz Blikle, syn znanego warszawskiego przedsiębiorcy, zrozumiał, że firma to coś ważnego w życiu jego rodziny, już w wieku czterech lat. Gotowość do kontynuacji tradycji przyszła później: "Przeczytałem książkę o historii firmy i dojrzałem do przekonania, że nie można zaprzepaścić trudu dziadka i jego poprzedników" - mówił w książce Ewy Piaseckiej "Jabłko od jabłoni".
W światowym show-businessie nie brak udanych prób kontynuacji kariery rodziców. Udało się Isabelli Rossellini, córce słynnej aktorki Ingrid Bergman. Sukces osiągnęła Chiara Mastroianni, córka Catherine Deneuve i Marcello Mastroianniego, czy Geraldine - córka Charliego Chaplina. Melomanom znany jest duet Montserrat Caballe z córką Marti czy popisy dyrygenckie Carlo Lorena, syna słynnej Sophii. Brookie Shields już jako dwulatka prezentowała dziecięcą modę. Starania jej matki, modelki Terry Shields, ułatwiły jej pierwsze kroki w świecie rozrywki. Zbieg okoliczności, nepotyzm czy zaplanowana przez rodziców i okupiona ciężką pracą dzieci rola następcy tronu?
"Trudno nie zacząć śpiewać w domu, w którym zawsze panowała muzyczna atmosfera" - mówiła Natalia Niemien, córka Czesława Niemena i modelki Małgorzaty Niemen. "Od zawsze" śpiewała Maria Sadowska, dziecko wokalistki Liliany Urbańskiej i muzyka jazzowego Krzysztofa Sadowskiego: "Jeśli w domu ciągle brzmi muzyka, to nie sposób nie wpaść w ten rytm". Maciej Stuhr, syn Jerzego Stuhra, przyznaje, że atmosfera domów znanych ludzi daje wychowującym się tam dzieciom "wyprawkę" niedostępną innym. - Nazwisko młodego aktora nie ma dla mnie najmniejszego znaczenia. Ale z moich doświadczeń wynika, że dzieci z rodzin artystycznych są bardziej obyte z kamerą, mają więcej swobody, są mniej zestresowane. Działają bardziej profesjonalnie. Jest to partner, który myśli, tworzy, panuje nad konsekwencjami roli - mówi Filip Bajon, reżyser "Przedwiośnia". Talent do występowania przed kamerą odziedziczyła niewątpliwie po Krystynie Losce Grażyna Torbicka. Twierdzi, że od krytycznej matki nauczyła się przede wszystkim jednego: przygotowując się do programu czy koncertu, który prowadzi, nie bierze pod uwagę jego rangi. Psycholog Jacek Jakubowski tłumaczy, że obycie może wynikać ze stworzonego dzieciom bogatego środowiska wychowawczego: - W domu bywają ciekawi ludzie, jest dostęp do wielu publikacji, panuje twórczy nastrój, atmosfera skłaniająca do wysiłku i realizowania ambicji. Taka aura może działać na dzieci inspirująco, ale także destrukcyjnie.
Gdy poprzeczka rodzicielskich wymagań jest dla dziecka za wysoka, nierzadko nadrabia ono miną. - Elokwencja to tylko pozory wypracowane przez mechanizmy obronne - ostrzega Andrzej Samson, psychoterapeuta. Przytacza przykład znanego polskiego reżysera, który uparł się, że obsadzi dziesięcioletnią córkę w jednym z popularnych, reżyserowanych przez siebie seriali. Dziewczynka, mimo starań całej rodziny, nie dała sobie rady. - Z jednej strony było to dla niej wyzwolenie, a z drugiej cios: zawiodła ojca, który patrzył na nią z niechęcią - komentuje Samson.
Życiorysy kolejnych młodych gwiazd potwierdzają opinię, że słynne nazwisko może być zarówno trampoliną, jak i balastem - przyczyną kompleksów, a nawet tragedii. Z legendą ojca nie potrafił się zmierzyć Scott - syn Paula Newmana. Podobnie jak Cheyenne, córka Marlona Brando, popełnił samobójstwo. Patti Reagan napisała książkę oskarżającą Ronalda i Nancy, że dzieci poświęcili dla robienia kariery. Odcinając się od słynnych rodziców, napisała kilka powieści soft porno, a w wieku 41 lat pozowała dla "Playboya". Żywot playboya wiódł w młodości syn Margaret Thatcher. Oskarżano go o to, że w prowadzeniu interesów wykorzystuje pozycję matki. Plotki ucichły dopiero wtedy, gdy ożenił się z milionerką. Problemy z tożsamością ma Sean Ono-Lennon, syn Yoko Ono i Johna Lennona. Swą matkę wini za to, że cały czas trzyma go w cieniu wielkiego muzyka: nagrała z synem, podobnie jak kiedyś z mężem, wspólną płytę. Od legendy ojca, wielkiej gwiazdy reggae, odcina się Ziggy Marley. Ale nawet jemu nie udało się uniknąć etykietki "wykonawcy wielkiego testamentu Boba". - Wysokie wymagania i związane z nimi nieodpowiednio zaordynowane, zwiększone obowiązki wywołują w dzieciach lęk, poczucie niskiej wartości. Próbują rozpaczliwie udowadniać światu własną wartość, co staje się często ich chorobliwą obsesją - komentuje Jakubowski.
Dzieci gwiazd albo wielbią talent i osobę rodzica, marząc o naśladownictwie, albo - przeciwnie - przytłoczone jego wielkością za wszelką cenę chcą zerwać z nazwiskiem i pójść własną drogą. - Obrana strategia nie zależy od tego, czym zajmują się rodzice, ale od tego, w jaki sposób wprowadzają dzieci w swój zawód. Rodzic może być bardzo znanym politykiem czy aktorem, ale dla dzieci zawsze najważniejsze jest to, jakim jest ojcem - twierdzą psychoterapeuci. Ucieczka od legendy jest jednak trudna, jeśli nie niemożliwa. Już panie przedszkolanki dziecko znanej osoby wskazują palcami. Z upływem lat na różne sposoby będzie ono próbowało sobie z tą etykietką poradzić.
Dziecko gwiazdy nie musi jednak usuwać się w cień lub korzystać ze sławy rodzica. Może - choć to chyba najtrudniejsze wyjście - pracować na własny rachunek. Tak jak zrobił to z powodzeniem aktor Olaf Lubaszenko, syn Edwarda, czy reżyser Juliusz Machulski, syn Jana. - Dzięki samemu nazwisku niewiele się osiągnie. Rynek podlega twardym zasadom. Nazwisko otworzyło mi aktorskie drzwi, ale już to, że gram, jest moją zasługą. Profesjonalizmu nie wysysa się z mlekiem matki - konstatuje Mateusz Damięcki.
Więcej możesz przeczytać w 33/2000 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.