Niezbędne jest śledztwo, które wyjaśni, czy za błędami UOP kryje się nieudolność, czy chęć zmanipulowania lustracji
Wśród wielu kontrowersji towarzyszących lustrowaniu dwu prezydentów - poprzedniego i obecnego - najwięcej zastrzeżeń budzi postępowanie Urzędu Ochrony Państwa. Rozpoczynający śledztwo rzecznik interesu publicznego wystąpił do UOP o dokumenty, które mogłyby być przydatne podczas lustracji prezydenta Kwaśniewskiego, już w marcu 1999 r. Wydawałoby się, że czynności sprawdzające głowę państwa podjęte zostaną w pierwszej kolejności i z jak największą energią. Tymczasem UOP, jeśli wierzyć wersji urzędowej, działał tak, jakby chodziło o podrzędnego gryzipiórka. Dopiero w lipcu 1999 r. znalazł dokument, który mógłby mieć związek z procesem lustracyjnym. Można byłoby w to uwierzyć, gdyby odkrycia dokonano w jakichś przypadkowych papierach. Tymczasem dokument znaleziono w materiałach, które powinny być sprawdzone rutynowo i to w pierwszej kolejności.
Jest też zadziwiające, że UOP nie przesłał znalezionych materiałów rzecznikowi interesu publicznego, ustawowo zobowiązanemu do weryfikowania takiej dokumentacji. Dzisiaj szef UOP tłumaczy, że postąpił tak dlatego, bo nie miał pewności, czy w jakimś nieoczekiwanym miejscu nie natrafi na kolejny ślad tej sprawy. Trudno o bardziej niepoważną wymówkę. Przecież już student wie, że kwerenda archiwalna ma zawsze z góry zakreślone ramy i obejmuje tylko zespoły związane z daną sprawą. Gdyby jej nie kończyć, licząc na przypadkowe znalezisko, nie można byłoby opracować żadnego zagadnienia, z najprostszą pracą magisterską włącznie.
Trudno zakładać, że kierownictwo UOP nie dysponuje wiedzą wykładaną już na pierwszym roku studiów.
A tylko taka ignorancja mogłaby tłumaczyć zręczność słonia zademonstrowaną przy sprawdzaniu lustracyjnej dokumentacji prezydenta Kwaśniewskiego. Słoń zamienia się jednak w geparda, jeśli przyjąć, że kierownictwo UOP jedynie udaje fajtłapów. Niewiele warte materiały lustracyjne mogły przecież celowo nie trafić do rzecznika interesu publicznego, bo ten bez trudu obnażyłby ich nicość. Skierowano je wprost do sądu, bo tylko taka droga dawała szansę sparaliżowania kampanii wyborczej Kwaśniewskiego.
To jednak oznacza manipulowanie procesem lustracyjnym i niedopuszczalne mieszanie się służb specjalnych do polityki. W państwie demokratycznym nie może się to zdarzyć. Niezbędne jest więc staranne śledztwo, które wyjaśniłoby, czy za błędami UOP kryje się elementarna nieudolność, czy chęć zmanipulowania lustracji.
Jest też zadziwiające, że UOP nie przesłał znalezionych materiałów rzecznikowi interesu publicznego, ustawowo zobowiązanemu do weryfikowania takiej dokumentacji. Dzisiaj szef UOP tłumaczy, że postąpił tak dlatego, bo nie miał pewności, czy w jakimś nieoczekiwanym miejscu nie natrafi na kolejny ślad tej sprawy. Trudno o bardziej niepoważną wymówkę. Przecież już student wie, że kwerenda archiwalna ma zawsze z góry zakreślone ramy i obejmuje tylko zespoły związane z daną sprawą. Gdyby jej nie kończyć, licząc na przypadkowe znalezisko, nie można byłoby opracować żadnego zagadnienia, z najprostszą pracą magisterską włącznie.
Trudno zakładać, że kierownictwo UOP nie dysponuje wiedzą wykładaną już na pierwszym roku studiów.
A tylko taka ignorancja mogłaby tłumaczyć zręczność słonia zademonstrowaną przy sprawdzaniu lustracyjnej dokumentacji prezydenta Kwaśniewskiego. Słoń zamienia się jednak w geparda, jeśli przyjąć, że kierownictwo UOP jedynie udaje fajtłapów. Niewiele warte materiały lustracyjne mogły przecież celowo nie trafić do rzecznika interesu publicznego, bo ten bez trudu obnażyłby ich nicość. Skierowano je wprost do sądu, bo tylko taka droga dawała szansę sparaliżowania kampanii wyborczej Kwaśniewskiego.
To jednak oznacza manipulowanie procesem lustracyjnym i niedopuszczalne mieszanie się służb specjalnych do polityki. W państwie demokratycznym nie może się to zdarzyć. Niezbędne jest więc staranne śledztwo, które wyjaśniłoby, czy za błędami UOP kryje się elementarna nieudolność, czy chęć zmanipulowania lustracji.
Więcej możesz przeczytać w 33/2000 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.