Zamknięcie europejskiego rynku poprawiło konkurencyjność polskich wyrobów mleczarskich
Pięć spośród trzystu polskich mleczarni otrzymało ponownie zezwolenie na eksport swoich wyrobów do państw Unii Europejskiej. Straty wynikające z rocznego embarga oceniane są na 150 mln euro i trudno będzie je odrobić. - Jeszcze gorsze są pośrednie konsekwencje. Negatywnie patrzono na nas nie tylko w unii, ale również w innych krajach, nawet wschodnich - mówi Mirosław Borawski ze Spółdzielni Mleczarskiej Kurpianka. Zakaz Brukseli przyczynił się ponadto do ograniczenia lub wstrzymania handlu z Japonią i Egiptem. Za kilka lat może się jednak okazać, że czasowe zamknięcie europejskiego rynku znacznie poprawiło konkurencyjność polskich wyrobów mleczarskich.
Zniesienie embarga nie oznacza, że natychmiast wielkość naszego eksportu będzie taka jak w 1997 r. - Należy się liczyć z tym, że eksporterzy będą mieli trudności z odzyskaniem rynku. Ich miejsce dawno już ktoś zajął - twierdzi Marek Galanter, prezes International Cheese Company z Pasłęka.
Eksport wstrzymano z powodu zaniedbań ówczesnych służb weterynaryjnych. Na początku 1997 r. weterynarze wskazali prawie 100 mleczarni, które - ich zdaniem - można było poddać unijnej inspekcji. W kilku z nich kontrolerzy stwierdzili fatalne warunki higieniczne; w jednej zobaczyli nawet stado szczurów. W rezultacie wydano zakaz eksportu polskich wyrobów mleczarskich do UE. Dotknął on także te zakłady, które spełniały unijne normy.
Nieoficjalnie mówi się, że w ciągu kilku następnych miesięcy Polska zgłosi do kontroli kolejnych pięć mleczarni. Panuje tam pełna mobilizacja. - Jesteśmy przygotowani do przyjęcia unijnych inspektorów - zapewnia Zbigniew Kalinowski, prezes Spółdzielni Mleczarskiej Piątnica, wymienianej wśród firm, które zostaną dopuszczone na rynki europejskie w drugiej kolejności. - Niemiecka firma audytingowa przyznała nam już certyfikat ISO 9002 dotyczący kontroli i utrzymywania jakości. Pół roku na przygotowanie potrzebuje jeszcze ICC Pasłęk.
- Nie chcemy się zgłaszać do kontroli, jeśli nie będziemy mieć pewności, że egzamin zdamy na piątkę. Wydaliśmy już wiele milionów złotych na dostosowanie się do norm UE i oceniam, że pokonaliśmy już trzy czwarte drogi - twierdzi prezes ICC.
Niektórzy znawcy branży mleczarskiej twierdzą wręcz, że embargo było nam bardzo potrzebne. Przede wszystkim zarówno producenci, jak i konsumenci uświadomili sobie, że mleko, a także inne nasze towary muszą spełniać wysokie normy jakościowe, by można je sprzedać na zachodnich rynkach. Ponadto uświadomiono sobie, że od błędu jednego producenta zależy los całej branży. O zmianie sposobu myślenia świadczy fakt, że w ubiegłym roku o 400 proc. wzrosła w Polsce sprzedaż urządzeń do schładzania mleka.
Dostosowanie się do unijnych wymogów wymaga sporych inwestycji i zmian w organizacji pracy. Normy dotyczą wszystkich etapów produkcji - od standardu obory po samochód, którym mleko dostarczane jest do sklepów. Na remonty i szkolenie pracowników Lacpol wydał w ubiegłym roku 200 tys. zł. Powstał w ten sposób wzorcowy zakład, który ma już zielone światło na eksport do UE.
Unijny szlaban zmusił producentów do systematycznego kontrolowania jakości mleka. Niewiele zakładów stać jednak na własne laboratorium. Spółdzielnie mleczarskie w Kolnie i Piątnicy zdecydowały się na wspólną inwestycję. Dzięki laboratorium poprawia się jakość mleka dostarczanego przez ponad 9 tys. dostawców. Codzienne sprawdzanie parametrów jakościowych surowca mobilizuje do przestrzegania norm higieny.
Nieuchronne są również zmiany strukturalne w całej branży. Nie do utrzymania jest obecna liczba 300 spółdzielni mleczarskich. Do roku 2010 powinno ich pozostać najwyżej osiemdziesiąt, dziewięćdziesiąt - twierdzą specjaliści z Instytutu Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej. Nieuchronna jest więc konsolidacja zakładów mleczarskich. Koncentracja umożliwi specjalizację, wydłużenie serii produkcyjnych, stworzy szansę wygospodarowania kapitału na modernizację i rozwój, ułatwi wykorzystanie funduszy pomocowych i spowoduje obniżkę kosztów. Polskie mleczarnie staną się dzięki temu bardziej konkurencyjne. Duże przedsiębiorstwo stać na utworzenie własnych działów analiz rynku, które pomogłyby lepiej wykorzystać surowiec i zaplanować produkcję.
Oprócz Piątnicy na terenie byłego województwa łomżyńskiego działają duże mleczarnie w Kolnie, Zambrowie, Grajewie i Wysokiem Mazowieckiem. - Konsolidacja w branży mleczarskiej napotyka spore opory - mówi prezes Zbigniew Kalinowski z Piątnicy. Niestety, ambicje poszczególnych prezesów, różne wizje rozwoju i ograniczenia w prawie spółdzielczym utrudniają ten proces. Czy potrzebny jest kolejny zakaz importu, by zmienić mentalność prezesów?
Zniesienie embarga nie oznacza, że natychmiast wielkość naszego eksportu będzie taka jak w 1997 r. - Należy się liczyć z tym, że eksporterzy będą mieli trudności z odzyskaniem rynku. Ich miejsce dawno już ktoś zajął - twierdzi Marek Galanter, prezes International Cheese Company z Pasłęka.
Eksport wstrzymano z powodu zaniedbań ówczesnych służb weterynaryjnych. Na początku 1997 r. weterynarze wskazali prawie 100 mleczarni, które - ich zdaniem - można było poddać unijnej inspekcji. W kilku z nich kontrolerzy stwierdzili fatalne warunki higieniczne; w jednej zobaczyli nawet stado szczurów. W rezultacie wydano zakaz eksportu polskich wyrobów mleczarskich do UE. Dotknął on także te zakłady, które spełniały unijne normy.
Nieoficjalnie mówi się, że w ciągu kilku następnych miesięcy Polska zgłosi do kontroli kolejnych pięć mleczarni. Panuje tam pełna mobilizacja. - Jesteśmy przygotowani do przyjęcia unijnych inspektorów - zapewnia Zbigniew Kalinowski, prezes Spółdzielni Mleczarskiej Piątnica, wymienianej wśród firm, które zostaną dopuszczone na rynki europejskie w drugiej kolejności. - Niemiecka firma audytingowa przyznała nam już certyfikat ISO 9002 dotyczący kontroli i utrzymywania jakości. Pół roku na przygotowanie potrzebuje jeszcze ICC Pasłęk.
- Nie chcemy się zgłaszać do kontroli, jeśli nie będziemy mieć pewności, że egzamin zdamy na piątkę. Wydaliśmy już wiele milionów złotych na dostosowanie się do norm UE i oceniam, że pokonaliśmy już trzy czwarte drogi - twierdzi prezes ICC.
Niektórzy znawcy branży mleczarskiej twierdzą wręcz, że embargo było nam bardzo potrzebne. Przede wszystkim zarówno producenci, jak i konsumenci uświadomili sobie, że mleko, a także inne nasze towary muszą spełniać wysokie normy jakościowe, by można je sprzedać na zachodnich rynkach. Ponadto uświadomiono sobie, że od błędu jednego producenta zależy los całej branży. O zmianie sposobu myślenia świadczy fakt, że w ubiegłym roku o 400 proc. wzrosła w Polsce sprzedaż urządzeń do schładzania mleka.
Dostosowanie się do unijnych wymogów wymaga sporych inwestycji i zmian w organizacji pracy. Normy dotyczą wszystkich etapów produkcji - od standardu obory po samochód, którym mleko dostarczane jest do sklepów. Na remonty i szkolenie pracowników Lacpol wydał w ubiegłym roku 200 tys. zł. Powstał w ten sposób wzorcowy zakład, który ma już zielone światło na eksport do UE.
Unijny szlaban zmusił producentów do systematycznego kontrolowania jakości mleka. Niewiele zakładów stać jednak na własne laboratorium. Spółdzielnie mleczarskie w Kolnie i Piątnicy zdecydowały się na wspólną inwestycję. Dzięki laboratorium poprawia się jakość mleka dostarczanego przez ponad 9 tys. dostawców. Codzienne sprawdzanie parametrów jakościowych surowca mobilizuje do przestrzegania norm higieny.
Nieuchronne są również zmiany strukturalne w całej branży. Nie do utrzymania jest obecna liczba 300 spółdzielni mleczarskich. Do roku 2010 powinno ich pozostać najwyżej osiemdziesiąt, dziewięćdziesiąt - twierdzą specjaliści z Instytutu Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej. Nieuchronna jest więc konsolidacja zakładów mleczarskich. Koncentracja umożliwi specjalizację, wydłużenie serii produkcyjnych, stworzy szansę wygospodarowania kapitału na modernizację i rozwój, ułatwi wykorzystanie funduszy pomocowych i spowoduje obniżkę kosztów. Polskie mleczarnie staną się dzięki temu bardziej konkurencyjne. Duże przedsiębiorstwo stać na utworzenie własnych działów analiz rynku, które pomogłyby lepiej wykorzystać surowiec i zaplanować produkcję.
Oprócz Piątnicy na terenie byłego województwa łomżyńskiego działają duże mleczarnie w Kolnie, Zambrowie, Grajewie i Wysokiem Mazowieckiem. - Konsolidacja w branży mleczarskiej napotyka spore opory - mówi prezes Zbigniew Kalinowski z Piątnicy. Niestety, ambicje poszczególnych prezesów, różne wizje rozwoju i ograniczenia w prawie spółdzielczym utrudniają ten proces. Czy potrzebny jest kolejny zakaz importu, by zmienić mentalność prezesów?
Więcej możesz przeczytać w 4/1999 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.