"Wróg publiczny" uzmysławia nam, że niezależnie od tego, w jakim systemie żyjemy, jesteśmy dziś skazani na podwójne myślenie
Tomasz Raczek: - Panie Zygmuncie, mamy na ekranach film pt. "Wróg publiczny", czyli kolejną sensacyjną produkcję amerykańską na temat tego, co może się stać uczciwemu obywatelowi, jeśli wejdzie w drogę tajnym służbom. Jednak tym, co może nas bardziej zainteresować, jest stan zagrożenia naszej prywatności: okazuje się, że dzisiejsza technika i elektronika umożliwiają absolutnie skuteczne śledzenie naszego życia prywatnego z... kosmosu.
Zygmunt Kałużyński: - Ktoś powiedział, że kino amerykańskie stwarza taką atmosferę, że chciałoby się żyć w tym kraju. Ale jeśli się zastanowimy, to po tym filmie raczej powinno nas ogarnąć przerażenie.
TR: - No pewnie, w takim kraju, jaki widzimy we "Wrogu publicznym", na pewno nie chciałoby się żyć.
ZK: - A to nie jest jedyny film, który w ten sposób pokazuje Amerykę. Mówimy o środkach elektronicznej obserwacji, jakimi rozporządza państwo. Niech pan sobie przypomni "System", gdzie Sandra Bullock została kompletnie wywłaszczona ze swojej osobowości na skutek zorganizowanej przeciwko niej akcji komputerowej.
TR: - Tu mamy w zasadzie to samo, tyle że wywłaszczony ze swego życia zostaje Will Smith. Etapy utraty tożsamości są podobne: skompromitowanie w mediach (najłatwiejsze do przeprowadzenia), skłócenie z rodziną, zablokowanie kart kredytowych. To ostatnie jest szczególnie charakterystyczne dla naszego świata. Muszę panu powiedzieć, że niedawno rozmawiałem ze specjalistą z polskiej policji, zajmującym się przestępstwami komputerowymi, i dowiedziałem się, iż Polska ma dużo do nadrobienia w dziedzinie przeciwdziałania tego rodzaju przestępstwom, przez co jesteśmy wobec nich prawie całkowicie bezbronni. Mój rozmówca chwalił się, że sam nie ma ani jednej karty kredytowej, bo wie, jakie to niebezpieczne i jak łatwo zostać okradzionym.
ZK: - Pan mówi o ogołoceniu obywatela z tego, co on posiada. W naszym filmie mamy coś znacznie groźniejszego - ograniczenie wolności obywatelskiej. Widzimy wysokiego urzędnika, który chce przeprowadzić pewną ustawę, czemu się sprzeciwia pewien senator. Senator zostaje zamordowany, a jego śmierć ucharakteryzowana na atak serca. Jednak ów akt zbrodni przypadkowo zarejestrowano na taśmie wideo. Teraz chodzi o to, żeby odzyskać tę kasetę. Smith, który niechcący wszedł w jej posiadanie, musi stawić czoło miażdżącej organizacji. Nie zdaje sobie sprawy z tego, że jest nadziany mikrofonami, obserwowany przez helikopter, a nawet namierzany przez satelitę. Z tego wynika, że państwo jest w stanie inwigilować obywatela do tego stopnia, iż on już nie ma się gdzie schronić.
TR: - Panie Zygmuncie, przyszło mi do głowy, że jedynym sposobem na to, żeby w tym świecie zachować prywatność jest... kłamstwo. Należy stwarzać na swój temat nieprawdziwe wrażenie. Zresztą w tych kwestiach jesteśmy wytrenowani (pokolenie starsze i średnie), bo robiliśmy to przez cały okres PRL i wychodziło nam świetnie, a nawet pozytywnie wpływało na rozwój sztuki... Myślę, że w sytuacji, gdy mogą nas podsłuchiwać, gdy nasze dane - bez naszej wiedzy - mogą być przetwarzane przez komputery, należy podawać na swój temat fałszywe informacje.
ZK: - A zatem, panie Tomaszu, niezależnie od tego, w jakim systemie żyjemy, jesteśmy w naszym stuleciu skazani na to, co Orwell opisał w książce "1984" jako "double thinking", czyli podwójne myślenie. Ta sama sprawa ma dwa oblicza; na przykład Urząd Bezpieczeństwa, który aresztował, torturował i mordował ludzi, nazywał się u niego Ministerstwem Miłości. Ja też jestem przekonany, że podwójne myślenie jest nie do uniknięcia w XX wieku.
TR: - A także w XXI wieku.
ZK: - Właśnie!
TR: - "Wróg publiczny" wręcz prezentuje mechanizm powstawania podwójnego myślenia. Końcówka filmu to triumf inteligencji zaszczutych bohaterów, którzy demontują od środka system ich prześladowania i w ten sposób zaczynają prześladować swoich prześladowców.
ZK: - Przy tym jest tutaj ciekawy zabieg dramaturgiczny: sam Will Smith nie potrafiłby się obronić przed owym przerażającym aparatem terroru państwowego, dysponującym najnowocześniejszą elektroniką, gdyby nie miał partnera (granego przez Gene?a Hackmana), który jako były pracownik tych właśnie służb zna całą technikę. Te dwie osoby stanowią symbol jednego obywatela - narażonego na atak i zmuszonego do obrony.
TR: - Panie Zygmuncie, jakie znaczenie mają więc w takim świecie słowa "prawda" i "szczerość", do tej pory traktowane jako klucze do uczciwego, godnego życia?
ZK: - Prawda jest przedmiotem nieustannego ataku nie tylko ze strony państwowych sił, które chcą uzyskać jak najwięcej informacji o obywatelu, ale również ze strony opinii społecznej. W jednym z talk shows w ubiegłym roku odbyła się dająca mi wiele do myślenia dyskusja na temat pism ujawniających rozmaite sekrety obywateli. Dwie popularne osoby, które zresztą pracują na swoją popularność - Krzysztof Ibisz i Jolanta Fajkowska - protestowały w sposób bardzo ostry przeciwko temu, że ta prasa podaje wiadomości na temat ich życia codziennego.
TR: - Zauważyłem jednak, że wiele osób chętnie podaje informacje o swoim życiu prywatnym w rozmaitych wywiadach. Zastanawiam się wtedy, czy ci, którzy decydują się na upublicznienie swojej intymności, mają wystarczająco dużą wyobraźnię, żeby przewidzieć, co to oznacza dla ich przyszłości?
ZK: - Spróbujmy więc podsumować, co myślimy o tej sytuacji, jaka powstaje na progu XXI wieku.
TR: - Czy wiek XXI ma być wiekiem kłamstwa? Czy w formularzach, które są do nas przysyłane, mamy wpisywać prawdziwe dane? Czy należy się zgodzić na "kłamstwo pozytywne", czyli kłamstwo w imię zachowania całkowitej wolności, w imię uniemożliwienia manipulowania nami? Kłamstwo na skalę społeczną.
ZK: - Uważam, że przedstawiciele opinii publicznej powinni mieć prawo do pełnej wiedzy na temat rządzących. Ale ten film przedstawia przecież sprawę z drugiej strony: władza ma nad nami taką kontrolę, że w gruncie rzeczy jesteśmy przed nią kompletnie odsłonięci, bezradni i bezsilni.
TR: - Temu służyłoby kłamstwo - żeby zmylić władzę.
ZK: - Przeciętny obywatel powinien się więc bronić przed presją państwa za pomocą kłamstwa i powinien żądać od osób, które wywierają na nas presję, żeby nie ukrywały prawdy.
Zygmunt Kałużyński: - Ktoś powiedział, że kino amerykańskie stwarza taką atmosferę, że chciałoby się żyć w tym kraju. Ale jeśli się zastanowimy, to po tym filmie raczej powinno nas ogarnąć przerażenie.
TR: - No pewnie, w takim kraju, jaki widzimy we "Wrogu publicznym", na pewno nie chciałoby się żyć.
ZK: - A to nie jest jedyny film, który w ten sposób pokazuje Amerykę. Mówimy o środkach elektronicznej obserwacji, jakimi rozporządza państwo. Niech pan sobie przypomni "System", gdzie Sandra Bullock została kompletnie wywłaszczona ze swojej osobowości na skutek zorganizowanej przeciwko niej akcji komputerowej.
TR: - Tu mamy w zasadzie to samo, tyle że wywłaszczony ze swego życia zostaje Will Smith. Etapy utraty tożsamości są podobne: skompromitowanie w mediach (najłatwiejsze do przeprowadzenia), skłócenie z rodziną, zablokowanie kart kredytowych. To ostatnie jest szczególnie charakterystyczne dla naszego świata. Muszę panu powiedzieć, że niedawno rozmawiałem ze specjalistą z polskiej policji, zajmującym się przestępstwami komputerowymi, i dowiedziałem się, iż Polska ma dużo do nadrobienia w dziedzinie przeciwdziałania tego rodzaju przestępstwom, przez co jesteśmy wobec nich prawie całkowicie bezbronni. Mój rozmówca chwalił się, że sam nie ma ani jednej karty kredytowej, bo wie, jakie to niebezpieczne i jak łatwo zostać okradzionym.
ZK: - Pan mówi o ogołoceniu obywatela z tego, co on posiada. W naszym filmie mamy coś znacznie groźniejszego - ograniczenie wolności obywatelskiej. Widzimy wysokiego urzędnika, który chce przeprowadzić pewną ustawę, czemu się sprzeciwia pewien senator. Senator zostaje zamordowany, a jego śmierć ucharakteryzowana na atak serca. Jednak ów akt zbrodni przypadkowo zarejestrowano na taśmie wideo. Teraz chodzi o to, żeby odzyskać tę kasetę. Smith, który niechcący wszedł w jej posiadanie, musi stawić czoło miażdżącej organizacji. Nie zdaje sobie sprawy z tego, że jest nadziany mikrofonami, obserwowany przez helikopter, a nawet namierzany przez satelitę. Z tego wynika, że państwo jest w stanie inwigilować obywatela do tego stopnia, iż on już nie ma się gdzie schronić.
TR: - Panie Zygmuncie, przyszło mi do głowy, że jedynym sposobem na to, żeby w tym świecie zachować prywatność jest... kłamstwo. Należy stwarzać na swój temat nieprawdziwe wrażenie. Zresztą w tych kwestiach jesteśmy wytrenowani (pokolenie starsze i średnie), bo robiliśmy to przez cały okres PRL i wychodziło nam świetnie, a nawet pozytywnie wpływało na rozwój sztuki... Myślę, że w sytuacji, gdy mogą nas podsłuchiwać, gdy nasze dane - bez naszej wiedzy - mogą być przetwarzane przez komputery, należy podawać na swój temat fałszywe informacje.
ZK: - A zatem, panie Tomaszu, niezależnie od tego, w jakim systemie żyjemy, jesteśmy w naszym stuleciu skazani na to, co Orwell opisał w książce "1984" jako "double thinking", czyli podwójne myślenie. Ta sama sprawa ma dwa oblicza; na przykład Urząd Bezpieczeństwa, który aresztował, torturował i mordował ludzi, nazywał się u niego Ministerstwem Miłości. Ja też jestem przekonany, że podwójne myślenie jest nie do uniknięcia w XX wieku.
TR: - A także w XXI wieku.
ZK: - Właśnie!
TR: - "Wróg publiczny" wręcz prezentuje mechanizm powstawania podwójnego myślenia. Końcówka filmu to triumf inteligencji zaszczutych bohaterów, którzy demontują od środka system ich prześladowania i w ten sposób zaczynają prześladować swoich prześladowców.
ZK: - Przy tym jest tutaj ciekawy zabieg dramaturgiczny: sam Will Smith nie potrafiłby się obronić przed owym przerażającym aparatem terroru państwowego, dysponującym najnowocześniejszą elektroniką, gdyby nie miał partnera (granego przez Gene?a Hackmana), który jako były pracownik tych właśnie służb zna całą technikę. Te dwie osoby stanowią symbol jednego obywatela - narażonego na atak i zmuszonego do obrony.
TR: - Panie Zygmuncie, jakie znaczenie mają więc w takim świecie słowa "prawda" i "szczerość", do tej pory traktowane jako klucze do uczciwego, godnego życia?
ZK: - Prawda jest przedmiotem nieustannego ataku nie tylko ze strony państwowych sił, które chcą uzyskać jak najwięcej informacji o obywatelu, ale również ze strony opinii społecznej. W jednym z talk shows w ubiegłym roku odbyła się dająca mi wiele do myślenia dyskusja na temat pism ujawniających rozmaite sekrety obywateli. Dwie popularne osoby, które zresztą pracują na swoją popularność - Krzysztof Ibisz i Jolanta Fajkowska - protestowały w sposób bardzo ostry przeciwko temu, że ta prasa podaje wiadomości na temat ich życia codziennego.
TR: - Zauważyłem jednak, że wiele osób chętnie podaje informacje o swoim życiu prywatnym w rozmaitych wywiadach. Zastanawiam się wtedy, czy ci, którzy decydują się na upublicznienie swojej intymności, mają wystarczająco dużą wyobraźnię, żeby przewidzieć, co to oznacza dla ich przyszłości?
ZK: - Spróbujmy więc podsumować, co myślimy o tej sytuacji, jaka powstaje na progu XXI wieku.
TR: - Czy wiek XXI ma być wiekiem kłamstwa? Czy w formularzach, które są do nas przysyłane, mamy wpisywać prawdziwe dane? Czy należy się zgodzić na "kłamstwo pozytywne", czyli kłamstwo w imię zachowania całkowitej wolności, w imię uniemożliwienia manipulowania nami? Kłamstwo na skalę społeczną.
ZK: - Uważam, że przedstawiciele opinii publicznej powinni mieć prawo do pełnej wiedzy na temat rządzących. Ale ten film przedstawia przecież sprawę z drugiej strony: władza ma nad nami taką kontrolę, że w gruncie rzeczy jesteśmy przed nią kompletnie odsłonięci, bezradni i bezsilni.
TR: - Temu służyłoby kłamstwo - żeby zmylić władzę.
ZK: - Przeciętny obywatel powinien się więc bronić przed presją państwa za pomocą kłamstwa i powinien żądać od osób, które wywierają na nas presję, żeby nie ukrywały prawdy.
Więcej możesz przeczytać w 5/1999 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.