Kilkunastoletni Paweł Karpos przyjechał do szpitala w Chicago kilka lat temu z przepukliną oponowo-rdzeniową i poważnym zniekształceniem pleców - konieczne było usunięcie kilku kręgów.
Amerykańskim lekarzom udało się tak zmniejszyć wadę, że nie powinna się odnowić. - Operacja Pawła została opisana w literaturze fachowej. Nie wymagała użycia specjalistycznych narzędzi, była jednak trudna pod względem technicznym i ryzykowna - twierdzi prof. John P. Lubicky, ordynator szpitala Shriners w Chicago. W kraju nie udało się jej przeprowadzić, a wyjazd chłopca i leczenie w USA były możliwe dzięki polsko-amerykańskiej Fundacji Dar Serca.
- Historia powstania fundacji przypomina scenariusz filmowy - opowiada Elżbieta Jurewicz, jej przedstawicielka w Polsce. - Wiosną 1988 r. Krystyna Pasek, Polka mieszkająca w Chicago, usłyszała w radiu apel Shriners Hospital for Crippled Children o datki na leczenie przybyłych z naszego kraju dwojga dzieci. Następnego dnia zawiozła do szpitala łóżko, trochę bielizny pościelowej, ręczniki i pewną kwotę. Po jakimś czasie administracja zaprosiła ją na spotkanie z dziećmi i rodzicami chcącymi podziękować sponsorom. Wizyta okazała się punktem zwrotnym w jej życiu. Postanowiła się zaangażować w pomoc chorym dzieciom. Konieczne było zainteresowanie tym pomysłem osób, które sprostałyby zamiarowi pomagania większej grupie dzieci - kontynuuje Elżbieta Jurewicz. Krystyna Pasek postanowiła założyć fundację. Przestudiowała w tym celu zasady funkcjonowania w Ameryce organizacji non profit i zwróciła się do polskojęzycznej stacji radiowej w Chicago o pośrednictwo w dotarciu do ludzi zainteresowanych tego typu działalnością. W ten sposób w listopadzie 1988 r. powstała Fundacja Dar Serca (Gift from the Heart Foundation).
Współpracuje ona z 22 amerykańskimi szpitalami sieci Shriners, specjalizującymi się w leczeniu schorzeń ortopedycznych, ciężkich oparzeń i chorób serca. Przebywające w nich dzieci często muszą przejść kilka operacji, a potem długotrwałe zabiegi rehabilitacyjne. Szpitale Shriners deklarują bezpłatną pomoc medyczną (szczególnie dla dzieci z Polski i innych krajów Europy Wschodniej), jeśli ktoś podejmie się organizacji ich przyjazdu, a także pokryje koszty podróży i pobytu dzieci w USA. Tym właśnie zajmuje się fundacja. Formalności związane z wyjazdem do Chicago na leczenie nie są skomplikowane. Rodzice zgłaszający się do instytucji otrzymują najpierw tzw. aplikację szpitalną (druk do wypełnienia, który muszą poświadczyć notarialnie i przesłać do USA lub złożyć w przedstawicielstwie w Polsce). Po sprawdzeniu dokumenty przekazywane są do szpitali i potem już tylko czeka się na podanie terminu operacji. Fundacja opłaca zarówno leczenie i pobyt w USA, jak i tłumacza oraz zaopatruje w sprzęt rehabilitacyjny i leki - miesięczne koszty to 600-1000 USD (dziecko mieszka w USA średnio rok, tyle trwa bowiem przygotowanie do operacji i rehabilitacja).
Od czerwca 1990 r. fundacja jest zwolniona z płacenia podatku federalnego. Ofiarodawcy we własnych rozliczeniach podatkowych mogą więc uwzględniać kwoty wpłacane na jej konto. Nic więc dziwnego, że głównymi darczyńcami są firmy i osoby prywatne. Fundacja musi jednak także zarabiać (sprzedaje materiały reklamowe - m.in. koszulki, znaczki, ołówki, organizuje dochodowe koncerty charytatywne i bale). Instytucja zatrudnia jedynie dwóch pracowników, pozostałe osoby to wolontariusze.
Dzięki zgromadzonym funduszom w ciągu dziesięciu lat działalności fundacji niemal 400 polskich dzieci skorzystało z leczenia w renomowanych amerykańskich szpitalach. Dalekosiężne plany zakładają pozyskanie takich środków, dzięki którym możliwe będzie leczenie wszystkich dzieci, bez względu na rodzaj choroby i charakter terapii. Polski oddział fundacji również zamierza rozszerzyć działalność na rzecz niepełnosprawnych. W Warszawie ma między innymi powstać ośrodek rehabilitacyjno-szkoleniowy.
- Historia powstania fundacji przypomina scenariusz filmowy - opowiada Elżbieta Jurewicz, jej przedstawicielka w Polsce. - Wiosną 1988 r. Krystyna Pasek, Polka mieszkająca w Chicago, usłyszała w radiu apel Shriners Hospital for Crippled Children o datki na leczenie przybyłych z naszego kraju dwojga dzieci. Następnego dnia zawiozła do szpitala łóżko, trochę bielizny pościelowej, ręczniki i pewną kwotę. Po jakimś czasie administracja zaprosiła ją na spotkanie z dziećmi i rodzicami chcącymi podziękować sponsorom. Wizyta okazała się punktem zwrotnym w jej życiu. Postanowiła się zaangażować w pomoc chorym dzieciom. Konieczne było zainteresowanie tym pomysłem osób, które sprostałyby zamiarowi pomagania większej grupie dzieci - kontynuuje Elżbieta Jurewicz. Krystyna Pasek postanowiła założyć fundację. Przestudiowała w tym celu zasady funkcjonowania w Ameryce organizacji non profit i zwróciła się do polskojęzycznej stacji radiowej w Chicago o pośrednictwo w dotarciu do ludzi zainteresowanych tego typu działalnością. W ten sposób w listopadzie 1988 r. powstała Fundacja Dar Serca (Gift from the Heart Foundation).
Współpracuje ona z 22 amerykańskimi szpitalami sieci Shriners, specjalizującymi się w leczeniu schorzeń ortopedycznych, ciężkich oparzeń i chorób serca. Przebywające w nich dzieci często muszą przejść kilka operacji, a potem długotrwałe zabiegi rehabilitacyjne. Szpitale Shriners deklarują bezpłatną pomoc medyczną (szczególnie dla dzieci z Polski i innych krajów Europy Wschodniej), jeśli ktoś podejmie się organizacji ich przyjazdu, a także pokryje koszty podróży i pobytu dzieci w USA. Tym właśnie zajmuje się fundacja. Formalności związane z wyjazdem do Chicago na leczenie nie są skomplikowane. Rodzice zgłaszający się do instytucji otrzymują najpierw tzw. aplikację szpitalną (druk do wypełnienia, który muszą poświadczyć notarialnie i przesłać do USA lub złożyć w przedstawicielstwie w Polsce). Po sprawdzeniu dokumenty przekazywane są do szpitali i potem już tylko czeka się na podanie terminu operacji. Fundacja opłaca zarówno leczenie i pobyt w USA, jak i tłumacza oraz zaopatruje w sprzęt rehabilitacyjny i leki - miesięczne koszty to 600-1000 USD (dziecko mieszka w USA średnio rok, tyle trwa bowiem przygotowanie do operacji i rehabilitacja).
Od czerwca 1990 r. fundacja jest zwolniona z płacenia podatku federalnego. Ofiarodawcy we własnych rozliczeniach podatkowych mogą więc uwzględniać kwoty wpłacane na jej konto. Nic więc dziwnego, że głównymi darczyńcami są firmy i osoby prywatne. Fundacja musi jednak także zarabiać (sprzedaje materiały reklamowe - m.in. koszulki, znaczki, ołówki, organizuje dochodowe koncerty charytatywne i bale). Instytucja zatrudnia jedynie dwóch pracowników, pozostałe osoby to wolontariusze.
Dzięki zgromadzonym funduszom w ciągu dziesięciu lat działalności fundacji niemal 400 polskich dzieci skorzystało z leczenia w renomowanych amerykańskich szpitalach. Dalekosiężne plany zakładają pozyskanie takich środków, dzięki którym możliwe będzie leczenie wszystkich dzieci, bez względu na rodzaj choroby i charakter terapii. Polski oddział fundacji również zamierza rozszerzyć działalność na rzecz niepełnosprawnych. W Warszawie ma między innymi powstać ośrodek rehabilitacyjno-szkoleniowy.
Więcej możesz przeczytać w 6/2000 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.