Dzięki tej demaskacji w końcu wiem, jaka jest prawdziwa twarz naszego kina. To twarz człowieka, który w restauracji siorbie i klnie, wrzeszczy na kelnera, że dostał małą porcję, po czym masakruje osobę, która zwraca mu uwagę. Za zerwanie maski należy podziękować aktorom tego spektaklu. Serdeczne podziękowania, w kolejności chronologicznej, poniżej.
Pierwsze podziękowania
Idą do Barbary Białowąs, reżyserki „Big Love". Jej dyskusję z krytykiem portalu Filmweb, który ośmielił się wypunktować nakręconego przez Białowąs gniota, oglądało się tak, jak dzieci oglądają horrory – przez palce. Takiej mieszanki tupetu i tępoty nie widziałem od debiutu Dody w „Barze", a jeśli o czymkolwiek świadczą przechwałki reżyserki o trzech ukończonych kierunkach studiów, to o tym, że wyższe wykształcenie nie ma już w Polsce prestiżu.
Drugie podziękowania
Idą do scenarzysty filmu „Kac Wawa" Piotra Czai, który starł się z Tomaszem Raczkiem. Czaja wykazał się odwagą – będąc człowiekiem ze słownikiem czynnym obejmującym jakieś 100 wyrazów, próbował wmówić Raczkowi i Polakom, że „Kac Wawa" to inteligentna satyra na współczesną Polskę.Czaja tych wyrazów nie używa. On mówi, „że chciał obśmiać, i że tak jest". Zdanie „z inteligentną satyrą” to próba translatorska.
Trzecie podziękowania
Dla Jacka Samojłowicza, producenta „Kac Wawa", który obwieścił, że poda Raczka do sądu za wpis na Facebooku, bo jego wypowiedź zepsuła mu frekwencję. Dodał, że ma „dane przed i po". Proszę państwa, nawet jeśli do tego procesu nie dojdzie, deklaracja jego wytoczenia mówi za siebie. Polscy filmowcy, cynicznie karmiący nas niestrawną chałą, rzucający się na nasze portfele z iście ZUS-owską bezczelnością, nie zamierzają nawet się do tego przyznawać. Król jest nagi, a my zagłosujmy portfelami. Apeluję z całego serca. Dla dobra kultury polskiej (o sprawie piszemy na s. 74).
Wracają Elektryczne Gitary, które 20 lat temu zrobiły rzecz w Polsce niespotykaną
Zdobyły kraj, grając przebojowe piosenki z inteligentnymi tekstami. W nowym singlu Sienkiewicz Jakub śpiewa, że nic go nie rusza – to hasło stanowi tytuł i singla, i płyty. Chciałbym mieć taki spokój, ale niestety pisuję o kulturze polskiej i gdy to robię, nasuwa mi się tytuł innej piosenki Elektrycznych Gitar. Tej, która zaczyna się od słów „Byłem w Rio, byłem w Bajo".
Grzegorz Skawiński
Zapowiedział, że nie wyklucza powrotu zespołu O.N.A. Trudno, co robić. Wydaje mi się jednak, że trumienno-gotycki anturaż, jaki O.N.A. przywdziała pod koniec kariery, może nie zostać zrozumiany przez obecną publiczność Skawy. Te dzieci z balonikami skaczące przy Kombii na festynach budowlanych przy piosence „Mrok" mogą się rozpłakać. I to nie ze wzruszenia.
Powstaje feministyczny western.
Film w reżyserii piosenkarki i tancerki na lodzie Marysi Sadowskiej ma opowiadać o kasjerce Halinie, która dostaje awans. Rozumiem, że westernowość ma polegać na tym, że z radości na wieść o awansie Halina wjeżdża do dyskontu na koniu i pruje z rewolwerów do palet z kartoflami, a feminizm – że Halina pozostaje kobietą do końca filmu. Choć może przeceniam inwencję reżyserki Sadowskiej.
Mamy autobiografię Urszuli Dudziak
„Wyśpiewam wam wszystko". Dudziak była z Jerzym Kosińskim, poznała Milesa Davisa, do jej piosenek układy choreograficzne wymyślają więźniowie z Filipin. Reasumując, ma prawo wydać autobiografię. Zwłaszcza że w Polsce niektórzy wydają książki o sobie, bo urodzili dzieci, chodzili na siłownię albo wzięli kilka stów od tajniaka z mokrą włoszką.
Z innej beczki
W ubiegłym tygodniu 80. urodziny obchodził Jerzy Hoff man, niegdyś król polskich superprodukcji, obecnie żywy dowód na to, że wiek emerytalny powinien obowiązywać w każdej dziedzinie ludzkiej działalności. Zapominając jednak na chwilę o Szycu w „Bitwie Warszawskiej" i Mroczkach w „Starej baśni", a przypominając sobie Olbrychskiego w „Potopie" i Holoubka w „Prawie pięści” – życzymy zdrowia, szczęścia i wszystkiego dobrego.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.