I dlatego dobrze jest zajrzeć do książki „Ojciec Nieświęty" (wyd. Czarna Owca), w której Piotr Szumlewicz zgromadził kilkanaście wywiadów na temat papieża; jego nauczania, roli w Kościele, przemilczeń, kondycji katolicyzmu i funkcjonowania Watykanu. Mówią byli księża, politycy, feministki, badacze, dziennikarze. Wywiady są krytyczne, czasem obrazoburcze, ale zarazem poważne. Paradoksalnie, mogą otworzyć ważną dyskusję. Nic bowiem tak nie ożywia jak krytyka, nic tak nie umartwia jak czcze uwielbienie.
W książce pojawia się wiele, bardzo wiele kontrowersyjnych tez. Na przykład ta dotycząca radykalnego konserwatyzmu Jana Pawła II. Wojtyła szybko bowiem odchodził od postanowień II Soboru Watykańskiego, centralizując Kościół, eliminując jego lewicowe skrzydło, ograniczając różnorodność i zamykając na prawdziwy dialog. Jego ekumenizm miał charakter medialny i widowiskowy, w rzeczywistości papież dążył głównie do wzmocnienia katolickich instytucji, również tak dalekich od ewangelicznych treści jak Radio Maryja. Jedynym przejawem katolickiego uniwersalizmu w jego działaniach były liczne procesy beatyfikacyjne. Papież działał według zasady „im więcej, tym lepiej". Jeśli gdzieś pojawili się kandydaci na świętych, Jan Paweł II przyśpieszał ścieżki beatyfikacyjne. Przy czym – warto zauważyć – nie ma wśród nich wielkich intelektualistów czy myślicieli kontrowersyjnych; nie chciał też wyświęcać misjonarzy, którzy proponowali nowe formy obecności katolicyzmu, np. w Indiach czy Chinach. Do nieba dostali się prości konserwatyści, służący jednolitej wizji Kościoła.
Nie jest też ponoć prawdą, że afery pedofilskie i korupcyjne odbywały się całkowicie poza plecami papieża. Jan Paweł II zabierał głos w tych sprawach wyłącznie wtedy, kiedy musiał, sprowadzając to poważne zjawisko do słabości poszczególnych księży i indywidualnego grzechu (seksualnego lub finansowego). Nie podjął żadnych działań, by zmierzyć się z przyczynami tego zjawiska (pedofilią czy korupcją w ramach Banco Ambrosiano czy Instytutu Dzieł Religijnych). W pismach Jana Pawła II nie znajdziemy żadnych wskazówek, żadnej próby zmiany instytucji kościelnych, których struktura, tradycja (np. celibat) i brak jakiejkolwiek zewnętrznej kontroli powodują degenerację i przestępczość.
Papież był ślepy na to, co się dzieje wokół niego, i bardzo wymagający wobec innych. Stawiał tak wysoko poprzeczkę moralnych wymagań, że nie tylko nikt nie mógł jej dosięgnąć, ale mało kto ją traktował poważnie. Etyka stała się dziedziną czczych deklaracji i rozminęła z życiem codziennym w stopniu niespotykanym nigdy wcześniej. Dotyczy to przede wszystkim spraw związanych z życiem seksualnym.
Konserwatyzm papieża i jego antymodernizm powodowały wiele nieszczęść. Zakaz używania prezerwatywy i innych środków antykoncepcyjnych opóźniły walkę z HIV/AIDS na kontynencie afrykańskim. Obrona celibatu i potępienie homoseksualizmu zwiększyły hipokryzję środowisk klerykalnych. W nauczania Jana Pawła II niezmieniona pozostała podległa pozycja kobiety. W wydanym liście (1995) papież co prawda pisał, że kobieta jest równa mężczyźnie, ale że ma inne powołanie. Tak zwany „nowy feminizm" przesuwał problem dyskryminacji kobiet na inny plan, ale w żadnym stopniu nie rozwiązywał go. Według papieża kobiecie przysługuje godność, nie – wolność.
Nie wiem, czy to jest „cała prawda" o nauczaniu Jana Pawła II, czy zaledwie „pół prawdy", czy też, jak mówił Tischner, to po prostu „g… prawda”. Ale żeby się dowiedzieć warto dyskutować. Przynajmniej to jesteśmy Mu winni.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.