Za 1044 dni strachu, bólu i smrodu Zbigniew Góra chce od polski 17 milionów złotych. To ogromna kwota. Ale czy w ogóle można wycenić stracone życie spędzone niewinnie za kratami?
Pocałował przestraszoną żonę i natychmiast poczuł ostry ból. To niecierpliwy policjant wykręcił mu nadgarstki, założył kajdanki i pociągnął Zbigniewa Górę na klatkę schodową. Aresztowany zdążył tylko rzucić: „Niedługo wrócę!". Trzech tajniaków sprowadziło go ciemnymi schodami do zaparkowanego przed kamienicą poloneza. Był styczeń, kilka minut po 6 rano. Z jazdy na komisariat przy ul. Północnej w Lublinie Góra pamięta szarówkę za oknem i potworną ciasnotę na tylnym siedzeniu radiowozu, a z przesłuchania strach, że policjant dosypie mu czegoś odurzającego do kawy. Wtedy jeszcze miał nadzieję, że na śniadanie wróci do domu. Ale tysiąc następnych śniadań zjadł w areszcie.
Więcej możesz przeczytać w 12/2012 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.