Kodeks karny zliberalizowano dlatego, że sądy i tak karały mniej surowo, niż wynikałoby to z litery prawa
Teraz z tego samego powodu chce się znowu niektóre przepisy zaostrzyć. Zastanawiające, że robi się to zaledwie po roku funkcjonowania nowego kodeksu, nad którym pracowano przez siedemnaście lat. Można odnieść wrażenie, że to kodeksy decydują o poczuciu bezpieczeństwa obywateli. Niestety, tak nie jest. Przestępczość wzrastała w ostatnich latach zarówno wtedy, gdy obowiązywał stary kodeks, jak i po wprowadzeniu nowego - do ponad miliona przestępstw w ubiegłym roku. Poczucie bezpieczeństwa zależy tymczasem wyłącznie od sprawności funkcjonowania wymiaru sprawiedliwości i policji. A z tym jest fatalnie - wykrywalność przestępstw spadła wszak poniżej 50 proc. Przyjmując nowy kodeks, tłumaczono, że prawodawca nie może ulegać presji tłumu - strach o własne życie i zdrowie towarzyszy 75 proc. Polaków badanych przez CBOS, a dwukrotny wzrost przestępczości wywołuje czterokrotne zwiększenie poczucia zagrożenia - teraz słyszymy, iż prawo nie może być głuche na głos opinii publicznej. W poczuciu paraliżującego strachu szukamy najprostszych rozwiązań - bardzo surowych kar. Wymiar sprawiedliwości powinien być jednak przede wszystkim skuteczny. Nowelizowanie kodeksów wpływa - jeśli w ogóle - na skuteczność w niewielkim stopniu.
Więcej możesz przeczytać w 6/2000 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.