A przecież dotąd grał postaci, które były mu bliskie. W latach 90. kino wykreowało go na pięknego lekkoducha, a on szybko utożsamił się z tym wizerunkiem. Błyskotliwy, przystojny, ze zniewalającym uśmiechem, otoczony pięknymi kobietami – Hugh Grant stał się synonimem człowieka sukcesu w świecie pozbawionym problemów finansowych. Kolorowe magazyny publikowały jego zdjęcia na jachtach, przyjęciach, eleganckich premierach, plotkarska prasa rozpisywała się o romansach z Elizabeth Hurley, Sandrą Bullock, piękną i bogatą rozwódką Jemimą Khan. Na pierwsze strony gazet trafiła informacja o przyłapaniu go przez policję na uprawianiu seksu z czarnoskórą prostytutką, w samochodzie zaparkowanym w rezydencjalnej dzielnicy Los Angeles.
Był jedną z najbardziej medialnych postaci przemysłu rozrywkowego. Idealnie wpasował się w konwencję, którą narzucił mu show-biznes, ale też dosyć szybko pozwolił się jej zniszczyć.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.