Polskie telewizje kablowe nadają we wspólnej sieci
Od sierpnia większość polskich telewizji kablowych działa w jednej sieci, która - łącząc audycje poruszające zagadnienia lokalne z programami z pasma wspólnego, przeznaczonymi dla całej Polski - powoli wyrasta na potentata w dziedzinie informacji lokalnej i problematyki samorządowej. Wraz z wdrażaniem reformy administracyjnej wyraźnie wzrośnie znaczenie sieci telewizji kablowej.
Telewizje kablowe rozwijają się w Polsce od początku lat 90. Dziś działa na rynku kilkaset sieci o różnorodnym zasięgu. Liderami jest dziewięć dużych stacji lokalnych. Większość z nich zakłada kolejne odgałęzienia w okolicznych miejscowościach, z roku na rok wydatnie powiększając grono swoich abonentów. Jedna z największych - warszawska Aster City - ma ponad 240 tys. odbiorców. Go-Sat z główną siedzibą we Wrocławiu (100 tys. abonentów) rozsyła swój program do ponad 30 miast - od Lubina po Pabianice. Gdyńską Vectrę o porównywalnej pod względem wielkości klienteli można oglądać od Elbląga po Suwałki. Podobny zasięg mają telewizje, których główne ośrodki znajdują się w Kaliszu i Łodzi. Nieco mniej abonentów (ok. 80 tys.) liczy gdyńska Szel-Sat czy poznańska WTK. Poszczególne sieci kablowe mogą zarządzać czasem antenowym dość swobodnie. Od godziny 8. do 23. do ich dyspozycji pozostaje blok programów emitowanych poprzez satelitę Amos 1. Składają się nań audycje edukacyjne, filmy fabularne i programy rozrywkowe. Jeżeli mała sieć może przedstawić swoim odbiorcom niewiele informacji, korzysta z repertuaru oferowanego przez satelitę. Jeżeli ma większe możliwości i nadaje dla liczniejszej widowni, jest w stanie wyprodukować 4-8 godzin własnego programu dziennie, uzupełniając go w porach niższej oglądalności przekazem satelitarnym; on również zaczyna być dostosowywany do profilu kablówki. Wkrótce wzorem wielu telewizji zachodnich lokalne stacje zaczną emitować specjalne pasmo edukacyjne. Będą je tworzyć dziennikarze we współpracy z wyższymi szkołami, co pozwoli opracować system kursów, wykładów monograficznych i korepetycji na użytek coraz większej liczby Polaków. Powszechna dostępność kamer wideo pozwoli niebawem uruchomić pasmo telewizji amatorskiej, w ramach której na antenę trafią programy rejestrowane domową kamerą oraz próbki artystyczne filmowców-amatorów. Niezależnie od proporcji w ramówce sieć kablowa dzięki wydłużonej porze emisji zaczyna być postrzegana jako telewizja autonomiczna - przestaje być wizualnym biuletynem informacyjnym. Część programu, która trafia do mieszkańców jednego miasta lub jednej dzielnicy większej metropolii, adresowana jest do osób żywo interesujących się swoim otoczeniem. Programy lokalne mają się stać antidotum na zainteresowania sprawami globalnymi, co popularyzuje telewizja publiczna i komercyjne stacje nadawcze. Na bieżąco rejestrują życie małej społeczności. Ich ambicją jest doprowadzenie do tego, by widz słysząc o czymś nowym i ważnym w jego otoczeniu, z nawyku włączał telewizję miejską (jak dzieje się w mniejszych społecznościach amerykańskich). Tak pomyślany program powinien wspomóc reformę samorządową, ponieważ na przykład problematyka opieki zdrowotnej traktowana jest w nim nie w skali resortu, lecz lokalnej przychodni. Mała sieć przyciąga odbiorców, wdrażając zasadę "informacji sąsiedzkiej" poprzez prezentowanie ciekawostek i zdarzeń obyczajowych. Dlatego sondy uliczne cieszą się ogromną popularnością. Stowarzyszenie Operatorów Sieci Telewizji Kablowych staje jednocześnie przed ogromnymi problemami organizacyjnymi i technicznymi. Dziennikarze telewizyjni mają w Polsce niewielką praktykę w pokazywaniu na antenie spraw lokalnych. Dotyczy to określania problemów, które mogłyby zainteresować małe społeczności, wskazywania odpowiedzialnych za nie ludzi i rozliczania ich. Małe sieci cierpią z powodu braku wyszkolonych dziennikarzy, operatorów i montażystów - na razie większość programów tworzą amatorzy douczający się w trakcie szkoleń regionalnych. Telewizje kablowe utrzymują się głównie z abonamentu, jaki widzowie wpłacają w postaci ryczałtowych opłat miesięcznych. Wspomagają je również samorządy miejskie, które coraz częściej dostrzegają przydatność małej stacji w forsowaniu inicjatyw gospodarczych na własnym terenie. Kolejnym źródłem finansowania jest reklama odnosząca się najczęściej do lokalnego handlu, usług i rzemiosła.
Telewizje kablowe rozwijają się w Polsce od początku lat 90. Dziś działa na rynku kilkaset sieci o różnorodnym zasięgu. Liderami jest dziewięć dużych stacji lokalnych. Większość z nich zakłada kolejne odgałęzienia w okolicznych miejscowościach, z roku na rok wydatnie powiększając grono swoich abonentów. Jedna z największych - warszawska Aster City - ma ponad 240 tys. odbiorców. Go-Sat z główną siedzibą we Wrocławiu (100 tys. abonentów) rozsyła swój program do ponad 30 miast - od Lubina po Pabianice. Gdyńską Vectrę o porównywalnej pod względem wielkości klienteli można oglądać od Elbląga po Suwałki. Podobny zasięg mają telewizje, których główne ośrodki znajdują się w Kaliszu i Łodzi. Nieco mniej abonentów (ok. 80 tys.) liczy gdyńska Szel-Sat czy poznańska WTK. Poszczególne sieci kablowe mogą zarządzać czasem antenowym dość swobodnie. Od godziny 8. do 23. do ich dyspozycji pozostaje blok programów emitowanych poprzez satelitę Amos 1. Składają się nań audycje edukacyjne, filmy fabularne i programy rozrywkowe. Jeżeli mała sieć może przedstawić swoim odbiorcom niewiele informacji, korzysta z repertuaru oferowanego przez satelitę. Jeżeli ma większe możliwości i nadaje dla liczniejszej widowni, jest w stanie wyprodukować 4-8 godzin własnego programu dziennie, uzupełniając go w porach niższej oglądalności przekazem satelitarnym; on również zaczyna być dostosowywany do profilu kablówki. Wkrótce wzorem wielu telewizji zachodnich lokalne stacje zaczną emitować specjalne pasmo edukacyjne. Będą je tworzyć dziennikarze we współpracy z wyższymi szkołami, co pozwoli opracować system kursów, wykładów monograficznych i korepetycji na użytek coraz większej liczby Polaków. Powszechna dostępność kamer wideo pozwoli niebawem uruchomić pasmo telewizji amatorskiej, w ramach której na antenę trafią programy rejestrowane domową kamerą oraz próbki artystyczne filmowców-amatorów. Niezależnie od proporcji w ramówce sieć kablowa dzięki wydłużonej porze emisji zaczyna być postrzegana jako telewizja autonomiczna - przestaje być wizualnym biuletynem informacyjnym. Część programu, która trafia do mieszkańców jednego miasta lub jednej dzielnicy większej metropolii, adresowana jest do osób żywo interesujących się swoim otoczeniem. Programy lokalne mają się stać antidotum na zainteresowania sprawami globalnymi, co popularyzuje telewizja publiczna i komercyjne stacje nadawcze. Na bieżąco rejestrują życie małej społeczności. Ich ambicją jest doprowadzenie do tego, by widz słysząc o czymś nowym i ważnym w jego otoczeniu, z nawyku włączał telewizję miejską (jak dzieje się w mniejszych społecznościach amerykańskich). Tak pomyślany program powinien wspomóc reformę samorządową, ponieważ na przykład problematyka opieki zdrowotnej traktowana jest w nim nie w skali resortu, lecz lokalnej przychodni. Mała sieć przyciąga odbiorców, wdrażając zasadę "informacji sąsiedzkiej" poprzez prezentowanie ciekawostek i zdarzeń obyczajowych. Dlatego sondy uliczne cieszą się ogromną popularnością. Stowarzyszenie Operatorów Sieci Telewizji Kablowych staje jednocześnie przed ogromnymi problemami organizacyjnymi i technicznymi. Dziennikarze telewizyjni mają w Polsce niewielką praktykę w pokazywaniu na antenie spraw lokalnych. Dotyczy to określania problemów, które mogłyby zainteresować małe społeczności, wskazywania odpowiedzialnych za nie ludzi i rozliczania ich. Małe sieci cierpią z powodu braku wyszkolonych dziennikarzy, operatorów i montażystów - na razie większość programów tworzą amatorzy douczający się w trakcie szkoleń regionalnych. Telewizje kablowe utrzymują się głównie z abonamentu, jaki widzowie wpłacają w postaci ryczałtowych opłat miesięcznych. Wspomagają je również samorządy miejskie, które coraz częściej dostrzegają przydatność małej stacji w forsowaniu inicjatyw gospodarczych na własnym terenie. Kolejnym źródłem finansowania jest reklama odnosząca się najczęściej do lokalnego handlu, usług i rzemiosła.
Więcej możesz przeczytać w 47/1998 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.