400 najlepszych koncernów świata według magazynu "Forbes"
"Żadnych barier, nieograniczony dostęp do wszystkich rynków, multinarodowe koncerny zarządzane przez menedżerów z najdalszych zakątków świata" - wizja, jaką kreśli Jürgen Schrempp, prezes Daimler-Chrysler, zrealizuje się prawdopodobnie w pierwszej dekadzie trzeciego tysiąclecia.
Autorzy "listy gwiazd światowej gospodarki" magazynu "Forbes" z ponad tysiąca koncernów, których roczne przychody przekraczają 5 mld USD, wybrali 400 najlepszych, czyli już dziś nadających ton światowej gospodarce i mających przed sobą szczególnie obiecujące perspektywy dalszego rozwoju. Zestawienie przynosi kilka niespodzianek. Za taką należy uznać fakt, że wymogów stawianych przez analityków przygotowujących ranking nie spełniły takie giganty, jak Toyota, Bayer, Deutsche Bank czy Johnson & Johnson. Niewykluczone jednak, że wielcy przegrani 1998 r. stanowić będą trzon przyszłorocznego zestawienia. Lista zmienia się co roku, a jednym z powodów tych zmian są liczne fuzje i przejęcia oraz okresowe załamania koniunktury.
W rankingu sklasyfikowano firmy z 27 branż. Dla każdej z nich stworzono listę koncernów najpełniej odpowiadających przyjętym kryteriom. Wśród wskaźników branych pod uwagę znalazły się m.in. rentowność kapitału własnego w ciągu ostatnich pięciu lat, wzrost sprzedaży w tym samym okresie oraz sporządzona przez analityków prognoza wielkości zysku, jaki przypadnie na akcję przedsiębiorstwa w 1999 r. Starano się również uwzględnić specyfikę poszczególnych branż, na przykład farmaceutycznej, w której nowy produkt może się okazać przebojem jednego sezonu, nie gwarantując firmie utrzymania pozycji lidera w następnym roku. W wypadku takich koncernów większą wagę przywiązywano do perspektyw wzrostu zysków oraz opinii analityków.
W rankingu roi się od zaskakujących wyników. Absolutny potentat w handlu detalicznym - amerykańska sieć Wal-Mart Stores (wartość rocznej sprzedaży: 118 mld USD) zajmuje bardzo odległą lokatę. Grupie detalistów przewodzi natomiast szwedzki Hennes & Mauritz, którego przychody szacuje się zaledwie na 2,3 mld USD. Listę najlepszych firm w branży telekomunikacyjnej otwiera brytyjska Vodafone Group, mimo że wartość jej sprzedaży (4 mld USD) stanowi tylko jedną piątą przychodów Ericssona, sklasyfikowanego w rankingu na niższej pozycji. Sprzedaż Vodafone zapewne szybko wzrośnie, ponieważ dzięki fuzji z amerykańskim Airtouch Communications stanie się największym na świecie operatorem telefonii komórkowej. Według specjalistów, pierwsze miejsce nieprzypadkowo przypadło właśnie Vodafone Group - firma odniosła sukces dzięki szybkości i odwadze prekursora. Gdy w 1983 r. zaczęto wydawać pierwsze licencje dla operatorów telefonii komórkowej, Vodafone w ekspresowym tempie zbudował ogromną sieć. Na uwagę zwraca nieobecność w tegorocznym zestawieniu wielkich operatorów: British Telecom czy Deutsche Telekom. Można by mówić nawet o generalnym odwrocie od telefonii stacjonarnej, gdyby nie wysoka pozycja - koniec pierwszej dziesiątki w klasyfikacji branżowej - operatorów z Meksyku i Argentyny.
Duży sukces udało się odnieść irlandzkiemu koncernowi CRH, działającemu w branży budowlanej. Dzięki ciągłemu wzrostowi i agresywnej strategii przejmowania mniejszych przedsiębiorstw (3-4 w ciągu miesiąca) zdołał zwiększyć przychody z 50 mln USD w 1970 r. do prawie 5 mld USD w 1997 r. "Jesteśmy dumni z tego, że startując z małej wyspy, wyrośliśmy na światowego lidera w dziedzinie, która wciąż uchodzi za branżę o lokalnym znaczeniu" - stwierdził Don Godson, dyrektor naczelny CRH. Koncern inwestuje także w Polsce, gdzie jest m.in. głównym udziałowcem w dużej wytwórni cementu.
Prym w światowej gospodarce wiodą firmy ze Stanów Zjednoczonych. Zza oceanu pochodzi aż 14 z 27 najlepszych koncernów świata. Najprawdopodobniej liczba ta będzie rosnąć, gdyż wiele firm zamierzających połączyć swoje kapitały właśnie w USA poszukuje potencjalnych partnerów. Jürgen Schrempp, były szef Daimlera, a dziś prezes połączonych firm
Daimler-Chrysler, zapytany o to, jaki model - europejski czy amerykański - zdominuje zarządzanie nową spółką, odpowiedział: "Wylądujemy gdzieś pomiędzy Europą i USA, na środku Atlantyku, ale chyba trochę bliżej Ameryki".
Dziwić może brak firm japońskich w czołówce rankingu - południowokoreańskie konglomeraty Daewoo i LG Electronics oraz amerykański Danaher zdystansowały tak znane japońskie koncerny, jak Fuji, Sony czy Kawasaki. Firmy motoryzacyjne - Honda i Suzuki - uplasowały się na ostatnich miejscach w swej kategorii.
Listę zdominowały instytucje bankowe, na które przypada 11 proc. akcji znajdujących się w światowym obrocie. Sklasyfikowano aż 41 banków. Najlepiej - według autorów rankingu - astronomicznymi sumami pieniędzy gospodaruje amerykański Wells Fargo & Co., który wsławił się tym, że w dzień fuzji z Norwest Corp. podarował pracownikom opcje na zakup akcji; każda była warta ok. 14 tys. USD. Powstały w wyniku fuzji bank plasuje się w ścisłej czołówce amerykańskich instytucji finansowych - jest siódmy pod względem wielkości aktywów, ale pierwszy w wielu niestandardowych operacjach, np. w obsłudze internetowej (640 tys. rachunków online).
W ubiegłym roku najgłośniej komentowano fuzję BP i Amoco oraz Daimlera i Chryslera. Specjaliści twierdzą, że rynek paliw i energii potrzebował silnego "trzeciego" koncernu, konkurującego z potężnymi Exxon/Mobil oraz Royal Dutch Shell. Związek dwóch firm z drugiej ligi dał British Petroleum i Amoco kapitał niezbędny do walki z rywalami (kapitalizacja rynkowa konglomeratu wynosi ok. 130 mld USD).
Za branżę przyszłości specjaliści uznali informatykę, umieszczając na liście 19 firm zajmujących się produkcją komputerów i oprogramowania. Niespodziewanie dla Billa Gatesa, naj- bogatszego człowieka świata, i stworzonego przez niego Microsoftu (kapitalizacja: ok. 320 mld USD) zabrakło miejsca na podium. Rywalizację wygrał niewielki Compuware.
Takie paradoksy i niejednoznaczne kryteria oceny każą patrzeć na ranking magazynu "Forbes" z dystansem. Nikt nie wątpi w potęgę wysoko sklasyfikowanych BP/Amoco, Pfizera czy Unilevera, jednak wielu spyta, w czym są one lepsze od GlaxoWellcome, McDonald?s czy Exxon/Mobil, zamykających listę. Przyglądając się temu zestawieniu, trzeba pamiętać o słowach Marka
Twaina: "Są trzy rodzaje kłamstw: kłamstwa, cholerne kłamstwa i statystyka".
Autorzy "listy gwiazd światowej gospodarki" magazynu "Forbes" z ponad tysiąca koncernów, których roczne przychody przekraczają 5 mld USD, wybrali 400 najlepszych, czyli już dziś nadających ton światowej gospodarce i mających przed sobą szczególnie obiecujące perspektywy dalszego rozwoju. Zestawienie przynosi kilka niespodzianek. Za taką należy uznać fakt, że wymogów stawianych przez analityków przygotowujących ranking nie spełniły takie giganty, jak Toyota, Bayer, Deutsche Bank czy Johnson & Johnson. Niewykluczone jednak, że wielcy przegrani 1998 r. stanowić będą trzon przyszłorocznego zestawienia. Lista zmienia się co roku, a jednym z powodów tych zmian są liczne fuzje i przejęcia oraz okresowe załamania koniunktury.
W rankingu sklasyfikowano firmy z 27 branż. Dla każdej z nich stworzono listę koncernów najpełniej odpowiadających przyjętym kryteriom. Wśród wskaźników branych pod uwagę znalazły się m.in. rentowność kapitału własnego w ciągu ostatnich pięciu lat, wzrost sprzedaży w tym samym okresie oraz sporządzona przez analityków prognoza wielkości zysku, jaki przypadnie na akcję przedsiębiorstwa w 1999 r. Starano się również uwzględnić specyfikę poszczególnych branż, na przykład farmaceutycznej, w której nowy produkt może się okazać przebojem jednego sezonu, nie gwarantując firmie utrzymania pozycji lidera w następnym roku. W wypadku takich koncernów większą wagę przywiązywano do perspektyw wzrostu zysków oraz opinii analityków.
W rankingu roi się od zaskakujących wyników. Absolutny potentat w handlu detalicznym - amerykańska sieć Wal-Mart Stores (wartość rocznej sprzedaży: 118 mld USD) zajmuje bardzo odległą lokatę. Grupie detalistów przewodzi natomiast szwedzki Hennes & Mauritz, którego przychody szacuje się zaledwie na 2,3 mld USD. Listę najlepszych firm w branży telekomunikacyjnej otwiera brytyjska Vodafone Group, mimo że wartość jej sprzedaży (4 mld USD) stanowi tylko jedną piątą przychodów Ericssona, sklasyfikowanego w rankingu na niższej pozycji. Sprzedaż Vodafone zapewne szybko wzrośnie, ponieważ dzięki fuzji z amerykańskim Airtouch Communications stanie się największym na świecie operatorem telefonii komórkowej. Według specjalistów, pierwsze miejsce nieprzypadkowo przypadło właśnie Vodafone Group - firma odniosła sukces dzięki szybkości i odwadze prekursora. Gdy w 1983 r. zaczęto wydawać pierwsze licencje dla operatorów telefonii komórkowej, Vodafone w ekspresowym tempie zbudował ogromną sieć. Na uwagę zwraca nieobecność w tegorocznym zestawieniu wielkich operatorów: British Telecom czy Deutsche Telekom. Można by mówić nawet o generalnym odwrocie od telefonii stacjonarnej, gdyby nie wysoka pozycja - koniec pierwszej dziesiątki w klasyfikacji branżowej - operatorów z Meksyku i Argentyny.
Duży sukces udało się odnieść irlandzkiemu koncernowi CRH, działającemu w branży budowlanej. Dzięki ciągłemu wzrostowi i agresywnej strategii przejmowania mniejszych przedsiębiorstw (3-4 w ciągu miesiąca) zdołał zwiększyć przychody z 50 mln USD w 1970 r. do prawie 5 mld USD w 1997 r. "Jesteśmy dumni z tego, że startując z małej wyspy, wyrośliśmy na światowego lidera w dziedzinie, która wciąż uchodzi za branżę o lokalnym znaczeniu" - stwierdził Don Godson, dyrektor naczelny CRH. Koncern inwestuje także w Polsce, gdzie jest m.in. głównym udziałowcem w dużej wytwórni cementu.
Prym w światowej gospodarce wiodą firmy ze Stanów Zjednoczonych. Zza oceanu pochodzi aż 14 z 27 najlepszych koncernów świata. Najprawdopodobniej liczba ta będzie rosnąć, gdyż wiele firm zamierzających połączyć swoje kapitały właśnie w USA poszukuje potencjalnych partnerów. Jürgen Schrempp, były szef Daimlera, a dziś prezes połączonych firm
Daimler-Chrysler, zapytany o to, jaki model - europejski czy amerykański - zdominuje zarządzanie nową spółką, odpowiedział: "Wylądujemy gdzieś pomiędzy Europą i USA, na środku Atlantyku, ale chyba trochę bliżej Ameryki".
Dziwić może brak firm japońskich w czołówce rankingu - południowokoreańskie konglomeraty Daewoo i LG Electronics oraz amerykański Danaher zdystansowały tak znane japońskie koncerny, jak Fuji, Sony czy Kawasaki. Firmy motoryzacyjne - Honda i Suzuki - uplasowały się na ostatnich miejscach w swej kategorii.
Listę zdominowały instytucje bankowe, na które przypada 11 proc. akcji znajdujących się w światowym obrocie. Sklasyfikowano aż 41 banków. Najlepiej - według autorów rankingu - astronomicznymi sumami pieniędzy gospodaruje amerykański Wells Fargo & Co., który wsławił się tym, że w dzień fuzji z Norwest Corp. podarował pracownikom opcje na zakup akcji; każda była warta ok. 14 tys. USD. Powstały w wyniku fuzji bank plasuje się w ścisłej czołówce amerykańskich instytucji finansowych - jest siódmy pod względem wielkości aktywów, ale pierwszy w wielu niestandardowych operacjach, np. w obsłudze internetowej (640 tys. rachunków online).
W ubiegłym roku najgłośniej komentowano fuzję BP i Amoco oraz Daimlera i Chryslera. Specjaliści twierdzą, że rynek paliw i energii potrzebował silnego "trzeciego" koncernu, konkurującego z potężnymi Exxon/Mobil oraz Royal Dutch Shell. Związek dwóch firm z drugiej ligi dał British Petroleum i Amoco kapitał niezbędny do walki z rywalami (kapitalizacja rynkowa konglomeratu wynosi ok. 130 mld USD).
Za branżę przyszłości specjaliści uznali informatykę, umieszczając na liście 19 firm zajmujących się produkcją komputerów i oprogramowania. Niespodziewanie dla Billa Gatesa, naj- bogatszego człowieka świata, i stworzonego przez niego Microsoftu (kapitalizacja: ok. 320 mld USD) zabrakło miejsca na podium. Rywalizację wygrał niewielki Compuware.
Takie paradoksy i niejednoznaczne kryteria oceny każą patrzeć na ranking magazynu "Forbes" z dystansem. Nikt nie wątpi w potęgę wysoko sklasyfikowanych BP/Amoco, Pfizera czy Unilevera, jednak wielu spyta, w czym są one lepsze od GlaxoWellcome, McDonald?s czy Exxon/Mobil, zamykających listę. Przyglądając się temu zestawieniu, trzeba pamiętać o słowach Marka
Twaina: "Są trzy rodzaje kłamstw: kłamstwa, cholerne kłamstwa i statystyka".
Więcej możesz przeczytać w 6/1999 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.